Wspomina Pan EMIL STADNIK
Urodziłem się 4 V 1914 r. w Bachowie [Emil Stadnik - zdjęcie obok]. 10 II 1940 r. razem z żoną i córką zostałem wywieziony, z Bachowa tzw. Parcelacji, przez sowietów do miejscowości Krywoi w obłosti Mołotow na Syberii.
Będąc w Azji w maju 1943 zostałem wezwany do wojskowej komisji poborowej i uznany za zdolnego do służby wojskowej. Wraz z całym transportem Polaków poborowych jadąc około miesiąc czasu dojechaliśmy nad rzekę Okę do miejscowości Sielce i tam zostałem 5 V 1943 r. przyjęty do I Armii Wojska Polskiego. Zastaliśmy tam już wojsko polskie, które odbywało ćwiczenia. W następnym dniu po przyjeździe zostałem przydzielony do 3 kompanii CKM i brałem udział w szkoleniu wojskowym. Dnia 15 lipca uznano, że jesteśmy dobrze przygotowani do działań wojennych i złożyliśmy uroczystą żołnierką przysięgę, a następnie skierowani bezpośrednio na front.
Jechaliśmy pociągiem, a następnie kilka kilometrów od Smoleńska opuściliśmy wagony i pieszo skierowaliśmy się do miasta, które było całe w gruzach. Szliśmy przeważnie nocami, a łuny palącego się miasta oświetlały nam drogę. I tak dotarliśmy pod Lenino wchodząc w skład 33 Armii Radzieckiej.
Zajęliśmy stanowiska bojowe w okopach, zapoznawaliśmy się z terenem przyszłych walk. Po silnym
przygotowaniu artyleryjskim na znak rakiety ruszyliśmy do natarcia. Pod silnym obstrzałem nieprzyjaciela posuwaliśmy się wolno do przodu. Obok mnie został zabity dowódca i kapral z mojej drużyny, ale mimo strat sforsowaliśmy potok i dotarliśmy do pierwszego szańca okopów wroga. Tu w pierwszej potyczce zlikwidowaliśmy placówkę biorąc 5 Niemców do niewoli. Posuwamy się dalej i zdobywały drugą linię niemieckich okopów w ciężkiej walce zabitych zostaje dużo żołnierzy wroga, wielu się podaje do niewoli. Obok drugiej linii okopów zajmujemy dogodne stanowiska do ostrzału nieprzyjaciela. W tym czasie zaatakowały nas niemieckie samoloty zrzucając bomby i ostrzelały nas z broni pokładowej. W tym czasie zostaje ranny zastępca kompanii podporucznik Badejko. Na górze po prawej stronie pojawiły się czołgi nieprzyjaciela. Strzelamy do czołgów pociskami przeciwpancernymi. Czołgi zostają zatrzymane, Niemcy wyskakują z płonących pojazdów dostając się pod silny ogień naszego CKM – u. Przed wieczorem Niemcy przystępują do natarcia, odpieramy go zabijać ok. 11 żołnierzy wroga. Z powietrza ponownie atakują nas samoloty, blisko naszego stanowiska CKM poda bomba. Mój kolega, z którym obsługiwałem CKM zostaje zabity, a ja zostałem ranny w nogę. Od zarośli nastąpił atak Niemców, którzy nas okrążyli i wzięli do niewoli było to 12 X 1943 r.
Trafiłem do szpitala, a po trzech tygodniach zostałem przewieziony do obozu jenieckiego do Magdeburga. Następnie po 14 dniach przewieziono mnie do obozu Jureburgen. Tam ze mną było około 180 polskich jeńców. Pracowaliśmy przy rozładunku wagonów i kopaliśmy okopy. Później przewieziono nas do obozu w Hanowerze i tam zostaliśmy uwolnieni 4 V 1945 r. przez wojska amerykańskie. Po odzyskaniu wolności służyłem przez pewien czas pełniąc służbę wartowniczą, a następnie postanowiłem wrócić do Ojczyzny. 14 X 1945 r. zgłosiłem się do Urzędu Repatriacyjnego w Kudowie skąd wróciłem do rodzinnych stron zamieszkując w Krzywczy.
W 1973 zostałem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski, a 1978 r. Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju.
Pan Emil Stadnik zmarł 4 IX 1988 r. Jego wspomnienie przetrwało na kartce spisanej przez jego drugą żonę Bronisławę. Bardzo serdecznie dziękuję p. Andrzejowi Stadnikowi za udostępnienie zdjęć oraz wspomnień ojca.
Redakcja Piotr Haszczyn