Krzywcza.eu - Dla wszystkich, którzy dobrze wspominają lata spędzone w Krzywczy.

Jaki obraz Jana Zachariasiewicza mamy po przeczytaniu korespondencji pomiędzy rodzinami Estreicherów z Krakowa i Faleńskich z Warszawy? Wybrałem tylko te wątki dotyczące Zachara, jak go znajomi w skrócie nazywali z lata 1868 - 1902. Sam powieściopisarz budził wielkie zainteresowanie, jak dzisiejszy celebryta, gdzie jest?, co robi?, co napisał?, co powiedział? to interesowało współczesnych jemu.

A, co możemy się o nim dowiedzieć? Po pierwsze jego życie to jedna wielka podróż. Przez cały rok zmieniał miejsce zamieszkania. A to pomieszkał u Kraszewskiego w Dreźnie, następnie wstąpił do Warszawy do Faleńskich, pomieszkał u Estreicherów w Krakowie lub u Pawlikowskich wrócił na chwilę do Radymna, by udać się do Włoch na dłuższy czas, potem do Lwowa, Zakopanego, a po spaleniu się jego domu w Radymnie był częstym gościem w Krzywczy u siostry stryjecznej Wiktorii Jocz z Zachariasiewiczów.

Druga kwestia, która wynika z tej korespondencji to wielka pracowitość pisarza. Co chwilę powstawały nowe powieści, opowiadania czy inne utwory. Trzeba dodać, że był nieźle opłacanym autorem, a swoje oszczędności lokował w listy hipoteczne. Swoją droga ciekawe, co stało się z tym wielkim majątkiem, który zgromadził podczas pracy twórczej.

Trzecia sprawa to mimo wielkiej pracowitości nie stronił od uciech życia i towarzystwa kobiet, co mu w korespondencji wielokrotnie wypominano.

Ujawnia się też jego asertywny charakter. Co miał na sercu to powiedział lub napisał i nie przestrzegał konwenansów.

Oczywiście każdy może sobie wyrobić swoje zdanie na temat Jana Zachariasiewicza po lekturze urywków na jego temat podczas wieloletniej korespondencji jego bliskich przyjaciół. Fragmenty listów zostały wykorzystanie z publikacji: ARCHIWUM LITERACKIE. POD REDAKCJĄ KAZIMIERZA BUDZYKA, TADEUSZA MIKULSKIEGO i STANISŁAWA PIGONIA. TOM III. KORESPONDENCJA KAROLA ESTREICHERA Z MARIĄ I FELICJANEM FALEŃSKIMI (1867— 1903). WROCŁAW. ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH. WYDAWNICTWO POLSKIEJ AKADEMII NAUK. 1957

Piotr Haszczyn [styczeń 2023]

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ( na zdjęciu obok)] Warszawa, 31 grudnia 1868 r

Donieś mi też co o Zachariasiewiczu, który już podobno przejeżdżał przez Kraków. Nareszcie (co najważniejsza) wskaż mi, w jaki sposób mam Ci przesłać pozostałe u mnie 40 rb, czy je Antosiowi.

Jan Z а с h a r i a s i e w i с z (1825— 1909) pochodził z Radymna w Galicji Wschodniej, po 1865 r. przebywał na zmianę w Krakowie, w Warszawie i za granicą. W okresie tej korespondencji znany był on jako autor wielu powieści.

 

[M A R IA  F A L E Ń S K A  D O  E S T R E IC H E R Ó W ] Warszawa, 5 kwietnia 1869

Od p. Zachar[iasiewicza] i my także od dawna nic nie mieliśmy, wyraźnie Drezno odzwyczaiło go całkiem od W warszawy. [W Dreźnie przebywał w tym czasie Józef Ignacy Kraszewski. Zachariasiewicz pozostawał z nim w serdecznej zażyłości, dlatego też chętnie jeździł do Drezna]

 

(M A R IA  F A L E Ń S K A  D O  E S T R E IC H E R Ó W ] [Warszawa,] 14 maja [1869]

Co też się dzieje z panem Zachariasiewiczem? Ani wiem już nawet, gdzie go szukać.

 

(F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E ST R E IC H E R A ] Warszawa, 22 listop[ada] 1869

Od Zach[ariasiewicza] jakie tam miałeś wiadomości? Słyszałem, że już jest w Dreźnie, jako też i przezimować zamierza, powiadał mi tu ktoś, że tylko co po naszym odjeździe z Krakowa wplątał się on znowu w jakąś nową miłostkę z jakąś Litwinką, emancypantką, ekscentryczką — i Ty go myślisz ustalić? Daj pokój — próżne to zachody. Zepsuło go mnóstwo kobiet, jakże chcesz, żeby go jedna naprawiła. Jakaż by jedna? Kiedy coraz inne. W mniemaniu moim człowiek ten pozornie młodniejąc coraz gwałtowniej, bo aż do dziecinnienia, grzybieje i stąd nadzwyczajnie mi go szkoda, bo go szczerze kocham. Ale to wszystko zachowaj przy sobie. Wytłumacz mi jeszcze zagadkę jedną, nad której rozwiązaniem próżno głowę trudzę. Zastałem tu od -Was list pisany jeszcze w czerwcu. Donosisz mi w nim, że Zachariasiewicz znajduje się w Dreźnie, tymczasem koperta tego listu Waszego zaadresowana jest jego własnym pismem z markami podobnież krakowskimi.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R   D O   F E L IC JA N A   F A L E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 2 grud[nia 1]869.

Donoszę Ci, że w piątek urodził mi się syn. Na imię mu Stanisław Ambroży. Zawiadomiłem o tym Zachara, przyszłego zapewne ojca chrzestnego, a ten nadesłał odę taką:

Cóż to za echo straszliwego gromu?

Czy ludy śpieszą na Cezarów wiece?

Nie — to grzmi radość z Jagiellonów domu,

Radość niemała w całej bibliotece,

Wołają wszyscy, Cezary i gmin:

Jest syn, jest syn.

Szczęśliwy ojciec śród szału błogiego

Rozpuścił brodę, patrzy na cud Boży

I woła kornie: Non ego, non ego!

Sed... Deus vicit, bo On lud swój mnoży,

Lud, co ma spełnić historyczny czyn.

Jest syn, jest syn.

Biblijotekarz po tym epilogu

Siedzi spokojnie jak okręt na rafie,

Układać będzie kartki katalogu

I pisać będzie dalej bibliografie,

Bo w ucho szepczą Cezary i gmin:

Jest syn, jest syn.

Pisze Król Estreicher

 

Co do zagadki listowej, rozwiązuję ją w [ten] sposób, że Zachar odjeżdżając zostawił nie zapieczętowany list do Ciebie, ten posłała żona w jakie trzy miesiące, ale bez jego koperty, tylko swoją używszy, później znalazłszy jego kopertę zużytkowałem ją. Zachar zaawanturował się z jakąś Litwinką, przyjemną wdową, ale zbyt natarczywą. Ona była stroną zaczepną i w kilku dniach poznania sama mu się oświadczyła, nawet 1-go dnia, i romans był gwałtowny. Zachar się wycofał, ale miał od niej list z Wilna; jak mi donosi, ma ona bliskich krewnych w Warszawie. Zachar bawi w Radymnie.

 

(M A R IA  F A L E Ń S K A  D O  E S T R E IC H E R Ó W ) [Warszawa,] 18 lutego [1870]

Odczytów kilka na post się gotuje, koncertów mamy ciągle dosyć; Zachariasiewicz ciągle w Dreźnie, tymi dniami pisząc do Felicjana Kraszewski powiada, że go zostawił na balu szukającego vis à vis. Nie mogę sobie darować, żem chwilę wierzyła, że nie pojedzie do Drezna, tam właśnie i życie, i towarzystwo, jakie najbardziej lubi, i to istotna przyczyna, dla której pojechał. Warszawa za poważna.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E N S K IE G O ( Na zdjęciu obok) [Kraków,] 26 III [1]870

Pierwsza lekcja nie bardzo się powiodła, bo nawet Kraszewski napisał w „Tygodniu", że nic nie było słychać. Dopiero na drugiej lekcji Zachar potężnego dobył basu. Na obydwu lekcjach miał armię arystokratycznych słuchaczek.- Drugą lekcją bardzo pochwalił osobiście in persona będący na niej Janicki. [Odczyty Zachariasiewicza pt. Idealizm i realizm. Studium historyczno-literackie ukazały się w „Kłosach", 1872, nr 367. Dodatek do „Tygodnia", redagowanego w Dreźnie przez Kraszewskiego, w d. 20 III 1870 podał sprawozdanie z odczytu Zachariasiewicza. Czytamy w nim m. in.: „Szanowny prelegent wyłożył w sposób dla wszystkich dostępny, malowniczo i barwnie rzecz swoją (...) Słuchacze sympatycznie, z natężoną słuchali uwagą (...), ale czy salka była głucha, czy my — wielu z nas głos prelegenta nie dochodził i to jedno nam ten odczyt popsuło"].

 

(F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Warszawa, 23 lutego 1871

Zachariasiewiczowi nie lada zaimponowało przypomnienie w liście Twojej Żony o szanowaniu się. Młodzik ten [Przyjacielska ironia, Zachariasiewicz miał w tedy 46 lat] od razu opamiętał się i co wprzódy, istotnie brykać już po dawnemu poczynał, jedną razą spoważniał i jakoś więcej zaczyna siedzieć w domu, z czego jawny dowód, że potrzeba mu energicznego kierunku choćby z daleka. Niemniej zaabonował się na wszystkie wieczory u niby pod pozorem obowiązku wysłuchania całości Wandy, co było rozłożone na pięć sobót, ale zapewne dla jakichś panienek, z którymi się tam stale spotyka.

 

(F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Warszawa, 23 lutego 1871

Poznałam go u Kaszniców, był tam z nami p. Zachfariasiewicz], powiada mi, że kiedy się pierwszy raz tu spotkał z Kasznicową, wcale jej nie poznał, tyle się zmieniła. Nie ma w tym przesady, ubywa jej co dzień, bardzo się lękam skutków karmienia, tym bardziej że teraz objawiły się u niej skrofuły i co chwila formują się wrzody, które ją bardzo wycieńczają. P[an] Zach. zawsze wiele w świecie bywa, chociaż mówi, że go to nudzi i zapowiada zmianę w tym względzie, ale dotąd mało jeszcze upamiętania.

 

[F E L IC JA N   F A L E Ń S K I  D O  E S T R E IC H E R A ]  Z Warszawy, 16 marca 1871

Do tych ostatnich Zachariasiewicz także należeć będzie sam jeden wpośród czysto uniwersyteckiej braci. O tym podtatusiałym a niepoprawnym motylu powiem Ci tylko, że się tak rozfruwał, że do Sikorskiego po sześciotygodniowym tu już pobycie jeszcze nie miał czasu się wybrać, u Wójcickiego zaś był dopiero w przeszłą niedzielę. Za to u Deotymy sumiennie bywał w każdą sobotę, aż go nareszcie nastraszyła stamtąd propozycja składki adresująca się do jego kieszeni, co — jak wiesz — niezbyt mu bywa pożądanym

 

[F E L IC JA N   F A L E Ń S K I  D O   K A R O L A   E S T R E IC H E R A ] Z Warszawy, 12 czerwca 1871

Zachariasiewicz nadążyć nie może, płacą mu już z góry, nikt się z nim nie targuje, owszem — kłócą się o niego, wyrywają sobie, jeszcze go fetują. Nie jest intencją moją stawiać się na jednej wysokości z Zachariasiewiczem, ale weźmy na tym samym szczeblu drabiny, taki Lubowski na przykład (choć i ten mię za sobą zostawił na konkursie lwowskim). Otóż potrafił on nie tylko sprzedać powieść swoją (Aktorka) „Tygodnikowi Powieści i Romansów'', który literalnie nikomu płacić nie jest w stanie, ale jeszcze powtórnie zrobić ten sam handel z księgarzem, którego aż z Lublina na to sprowadził. Praktyk ten, kilkodziesięcioletnim już osiwiały rzemiosłem, którego jako żywo nie skusiłby ani Kraszewski, ani Korzeniowski, że już nie powiem Pol lub Syrokomla, nie wahał się jednak kilkaset rubli na to wysypać. I zaprawdę, książka jest tak pokaźna, jak jeszcze dotąd żadna u nas powieść. Właściwie jest to tylko paszkwil na Modrzejewską, ale wątpię, żeby mocno pokupny, bo rzecz jest mierna, jakbym i ja potrafił, tylko kto by ją chciał nabyć wtedy?

 

(K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A Ł E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 16 września 1871

Bylibyście pilnowali mi mieszkania, na czym bym zyskał, a więcej Zachar. Gdy bowiem pozostawiłem mieszkanie kucharce pod opieką, kochanek jej, Sybirak, ubrał się w mój paletot zimowy, w Zachara dwoje spodni i część niższą ubrania, w jego srebrny zegarek i drapnął z Krakowa, że go nawet policja nie wyśledzi.

Donoszę Ci, że Zachariasz, doznawszy smutku kradzieży na 20 i kilka reńskich, odjechał 5-go do Radymna, aby się pocieszyć napisaniem powieści. Przed wyjazdem kupił sobie listów hipotecznych za 1600 reńskich [1600 x 4 zł =6400 zł]. Ma więc już z literatury przeszło 3000 reńskich grosiwa [12000 zł]. Jedyny literat, co żyje i majątek zbija. Lubo bawiliśmy 17 dni w gronie ładnych pań i panien, do żadnej nie wzdychał, acz towarzyszył tej i owej. Widać w tym palec starości.

 

F E L IC J A N  F A L E Ń S K I   D O   K A R O L A   E S T R E IC H E R A ] Warszawa, 3 października 1871.

Od p. Zach[ariasiewicza] miałam list nie bardzo dawno, ale tak kwaśny i niemiły, że wolałam poczekać z odpisem. Na parę bardzo niewinnych i przyjaznych żartów odpowiedział mi w sposób raz na zawsze mię od nich oduczający. Cóż czynić, i jesień koniecznie jesienią być musi, tylko przy domowym ognisku cieplejszą i milszą ona bywa. Biedny to człowiek.

 

[M A R IA  F A L E N S K A  D O  S T E F A N II  E S T R H IC H E R O W E J] 26 gr[udnia 1871], Warszawa

Moja Droga Stefciu, łasce Twej polecam list do p. Zach[ariasiewicza], nie mogę pisać wprost do niego, nie wiedząc wcale, gdzie go szukać, i domyślając się tylko, że go już nie ma w Radymnie. Ostatni list, jaki miałam od niego bardzo już dawno temu, tak był kwaśny, że mi długo do pisania odjął odwagę, zwłaszcza że nie pojmując, w czym mogłam mu się narazić, dłużej w tych ciemnościach iść omackiem nie miałam odwagi, ale teraz kiedy już może złe to jego usposobienie minęło, nie mogę sobie odmówić przyjemności odezwania się do dawnego przyjaciela, którego tyle cenię i szanuję, że mu nawet chwilę złego humoru z łatwością potrafię zapomnieć. Nie potrzebuję dodać, że to, co piszę, jest dla Ciebie jednej, Kochana Stefciu, nie rada bym, aby wiedział to p. Zach[ariasiewicz], żem o tym uczyniła jaką wzmiankę.

 

(F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ) Warszawa, [ok. 15] styczeń 1872

Przed chwilą odebrałem list od Zachariasiewicza, pisze, że jest na wyjezdnym (około 15 stycznia), ale nie wiem dokąd. W każdym razie zapewne przez Kraków przejeżdżać będzie, gdyż nie wątpię, że mu znowu każesz trzymać sobie syna, a przynajmniej asystować przyjęciu go w grono wielkiej chrześcijańskiej rodziny.

Natomiast przykro mi mocno, że z ostatnich powieści Zachariasiewicza publiczność tutejsza nie jest wcale zadowolona. Narzekano już nawet na Posag (w „Bluszczu”), ale mocniej jeszcze nierównie na Człowieka bez jutra, wprawdzie to „Przegląd Tygodniowy", no — ale i ten był dotąd dla niego wielce pobłażliwy. Wyczytuję z jego listu, że napisał znowu trzy duże powieści oraz wiele pomniejszych, czy nie za dużo to, a raczej, czy nie za pośpiesznie. Nic mu jednak o tych moich uwagach nie mów, proszę Cię, bo sąd może być przedwczesny. [Powieść Jana Zachariasiewicza pt. Posag drukował „Bluszcz", 1871, nr 40— 52. Z krytyką powieści Zachariasiewicza wystąpił „Przegląd Tygodniowy". W numerze 42 z 1871 r. zamieścił on anonimowy artykuł pt. Posagi, który podkreślał, jak małą wartość ma problematyka zawarta w powieściach Zachariasiewicza. W nrze 48 „Przeglądu" z tego roku znalazła się recenzja pióra Chmielowskiego odnośnie do powieści Człowiek bez jutra. Recenzent uznał, że główną wadą powieści jest uczynienie bohaterem człowieka słabego, który nie może być wzorem do naśladowania].

 

K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 28 X [1]872.

Od Zachara są wieści, że na grudzień przybędzie do Warszawy. Gdyby się mu były udały matrymonialne zamiary, byłby tam był już z początkiem października. Zawiedziony, kąpie się w Sanie i pisze powieści o dolegliwości stanu kawalerskiego.

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Warszawa, 23 listopada 1872

Ja się tam takimi rzeczami już nie interesuję, ale spytaj tylko Zachariasiewicza lub podobnych jemu  wybrednisiów — każdej coś braknie, a ile pomiędzy nimi takich, co by jak Twoje Dziewczątka i w głowach miały kształtnie, i w sercach powabnie?

Opowiadała mi tu Jenikowa katastrofę z przyborami toaletowymi Zachariasiewicza. Niegodziwy jesteś, żeś te rzeczy tak rozgłośnie po świecie roztrąbił, jakże my go teraz za jaką żonę wydamy?

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Z Warszawy, 16 marca [18]75

O Zachariasiewiczu mówiąc wspomniałem sobie opłakane obecnie położenie Antosia. Myślę, że teraz więcej niż kiedy byłaby pora energicznie jakoś na niego podziałać, bo doprawdy, bodaj czy się on nie złapie. Daruj mi, że się do tych rzeczy mieszam, ale obowiązki przyjaźni nie pozwalają mi ukryć tego przed Tobą.

Wątpię, czy i w tym roku w lecie się zobaczymy. Interesa moje równie źle idą, jak i poprzednio. Zachariasiewicz, zdaje mi się, że się już niedługo stąd wybierze z powrotem, tak przynajmniej mówi.

 

[K A R O L   E S T R E IC H E R   D O  F E L IC JA N A   F A  L E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 28 marca 1873

Zachar zapewne pojedzie ze mną w góry lub na wystawą. Widać, że się już przestał zakochiwać, skoro opuszcza Warszawkę.

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] [Warszawa, przed 3 V 1873.]

Zachariasiewicz nudzi się tu i jak twierdzi, jest już prawie na wyjezdnym. Myśli osiąść gdzieś na stałe — zapewne w Krakowie. Bywaj zdrów, Żonie rączki ucałuj.

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] [Warszawa, po 23, przed 28 II 1875.]

Zachariasiewicz narzeka, żeś mu namową Twoją do komedii popsuł przedmiot do dwutomowej powieści. Zresztą krząta się około wystawienia jej na tutejszej scenie oraz umieszczenia w którymś z pism, o co mu zwykle bardzo łatwo. [Komedia Kupno i sprzedaż nie była grana w Warszawie, ale w Krakowie d. 10 IV 1875 r. („Czas", 1875, nr 81 i 83). Drukiem ukazała się w „Kłosach", 1875, nr 524—532. 3 Mowa o komedii Kupno i sprzedaż Jana Baptysty, która otrzymała na konkursie czwarte miejsce i 100 złr nagrody.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ! [Kraków,] 25 III [1]875

Od Zachara ani mrumru. Co gorsza, pisałem dwukrotnie, aby Wójcickiemu lub Majewskiemu powiedział, że jest mój rejestr do „Biblioteki Warszawskiej" już wydrukowany i czeka zgłoszenia się redakcji do Kurca o wydanie egzemplarzy. Zachar nie uczynił tego, a Majewski morduje mnie listami. Podstarzało się kawalerzysko, więc mu się nic już załatwiać nie chce.

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Słopanowo, 14 października] 1875

Od Zachariasiewicza mieliśmy tu list niedawno. Doprawdy, człowiek ten dziecinnieje. Od początku do końca pisze tylko, o swoim powodzeniu wpośród panienek coraz bliższych niemowlęctwa. Z tego powodu nie dziw ię się czułym jego stosunkom z Odyńcem, który wyłącznie dla niego wyprawia tak zwane dziewczęce wieczorki, na których bywa przewodniczącym amorem. Z powodu tego ostatniego czytałeś zapewne dedykację Berga do przekładu Pana Tadeusza, rzeczy takie mogą bywać po cichu zaszczytne, ale jawnie, nie myślę, żeby były przyjemne.

 

IK A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] 21 X [18]75, Kraków

Piszesz mi o Zacharze to i owo, ale tak piszesz, jakby mi wszystko z ust jego było wiadomym. Otóż tak nie jest. Zachar ledwie przenocował w Krakowie i drapnął do kuzynki. Nie było czasu nawet mówić z nim. Nie wiemy zatem, co porabiał, jak porabiał. Wiemy tylko, że przywiózł 1500 rubli i że za to kupiłem mu obligacyj. Więc pewna rzecz, iż w Warszawie gotówki nie przehulał, jedyny to literat, co robi pieniądze. Ma u mnie złożone 7000 reńskich. Że dziecinnieje w swoich amorycznych zapędach, to wierzę [w] to tym bardziej, iż ma podnietę w kompanii z zaślinionym Odyńcem, który zaciera cały urok poezji, który z jego osoby z wieków mickiewiczowskich wiać by powinien. Owe połączenie Berga z Odyńcem, to także nie na poezją zakrawa.

 

[M A R IA  F A L E Ń S K A  D O  S T E F A N II  E S T R E IC H E R O W E J] • [Warszawa,] 7 stycznia [1878].

Jeśli się tam już nacieszyłeś pobytem Zachariasza, proszę Cię, wypchnij go do nas, bo gotów z Krakowa retro drapnąć, czego bym nie chciał, bo z listów jego wnosząc widzę, że już dziś nie tyle jest od nas młodszy co dotąd i że jako jednolatkowie prędzej się porozumieć zdołamy

 

[K A R O L   E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] 16 stycznia 1878, Kraków

Gdy jutro Zachar odjeżdża, nie mogę odpowiedzi zwlekać, dlatego piszę tym chętniej, że Zachar, a jeszcze więcej wieźć się mająca musztarda dała Wam sposobność przypomnienia się mieszczanom nadrudawskim2. Musztarda atoli nie węgierską zowie się, ale angielską. Mniejsza o terminologią, byleby dobra była. Z rąk Zachara, sądzę, że będzie zawsze i dobrą, i słodką

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ) Warszawa, dnia 20 listopjada] 1879

Donieś mi także, czym się to dzieje, że Zachariasiewicz tak tajemniczo (obiecawszy w Warszawie zimę przepędzić) do Wenecji znowu z błędnymi swymi penaty zawitał. Pisze mi stamtąd, że mu się nudzi, bo nie zastał tam nikogo ze swoich, a jednak — jak się zdaje — wracać nie myśli. Nic z tego nie rozumiem. I jak to być może, żeby on Twojej Córki do ślubu nie prowadził? Coś chyba zaszło. Czy czasem od Jadwisi nie dostał odkosza? Gubię się w domysłach. Donieś mi o tym, proszę.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] [Kraków,1 5 XII [18]79

Zachar nie wyjechał tajemniczo. On od razu mówił o Wenecji. Wolny jak ptak, leci też jak ptak do cieplejszego klimatu w zimie. Szkoda tylko, że zawsze do Wenecji. Lepiej do Neapolu. Jeden koszt, a przecie rozmaitość. Dla powieściopisarza to potrzebne. Ale jemu romansować trzeba, a w Wenecji zawsze znajdzie się 15-letni podlotek. Jemu ani na myśl przyszło o obowiązku asystowania przy ślubie. Wszak to starzy kawalerowie, a tacy tylko siebie kochają. Rodziny nie pojmują i obowiązków nie pojmują. Listy regularnie przysyła. Zaniechanie przyjazdu usprawiedliwia kosztami. Nie dziwię się, mógł tylko wyjazd zwlec, ale by też za długo czekać musiał, chodząc codziennie u nas i cały dzień przesiadując.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 16 III [18J81.

Z Zacharem zawsze źle. Przynajmniej na drugie oko nie ma ataku, ale i do tego kiedyś przyjdzie. Dzisiaj podrażniony swoim stanem pracować nie może. Z końcem marca ma na dłuższy czas zjechać do Krakowa.

 

[M A R I A  FA L E Ń S K A   D O   K A R O L A  E ST R E IC H E R A ] 17 lipca 1885, Warszawa.

Co się dzieje z Zachariasiewiczem? Obiecał mi napisać z Krakowa o interesie, którym muszę dziś Pana trudzić, ale znać zanadto był zajęty rozlicznymi1 jubileuszami, aby mógł o tej małej rzeczy pamiętać.

Do Was na karnawał wybiera się Zachar, i to ze Sztuką kochania, bo teraz ją napisał, szkoda, że w praktyce jej nie pokazał, lecz przekazuje na starość na papierze. Jeszcze dotąd bawi u siostry. Zabierał się z powrotem do Radymna, lecz zaziębił się. Czeka zatem mrozu jako pory lepszej do jazdy. [Utworu Zachariasiewicza pod tytułem wziętym z Owidiuszowskiej Ars am andi nie notuje ani Estreicher, ani Korbut]

 

[K A R O L   E S T R E IC H E R   D O   F A L E Ń S K IC H  27 VII 1885, Szczawnica.

Zachariasiewicz bawi teraz u siostry na wsi. Dotąd odczuwa swoje tryumfy. Na tym punkcie nieco zdziecinniał 1885 Krzywcza??

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A Ł E Ń S K IE G O ] 26 I 1886, Kraków

Pociechą osamotnionych dni jest nam Zachar odwiedzający nas codziennie od dwóch tygodni. Ochłonął już z jubileuszowej gorączki, więc już mnie nie łaje, że ja moim artykułem zepsułem jubileusz warszawski. Jednak jeszcze w tym miesiącu spełnialiśmy na wieczorku u Rettingerów pełnym kielichem za powodzenie jubilata. Jubilatowi powodzi się, bo mu na pierwszą ratę tegoroczną za przedruki powieści przysłał Gebethner 500 rubli. Te raty będą płynąć co roku przez cały szereg lat. Nie wiedziałby Zachar, co z tyloma pieniędzmi czynić, gdyby nie potrzeba nakrycia nowym dachem chałupy radymiczańskiej, co z wiosną ma nastąpić.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A Ł E Ń S K IE G O ]  26 I 1886, Kraków

Tymczasem nasz jubilat spokojnie sobie odwiedza wieczorami Hallerów, Kremerów, Pawlikowskich i nieśmiertelną Marią Gorczyńską. A ranek spędza pod n[rem] 53 w Hotelu Saskim dyktując studentowi fabrykacją nowej powieści. Szczęśliwy człowiek, wszystko mu idzie jak po maśle i nic go zgoła nie trapi.

 

[F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ] Warszawa, 14 II [18]86.

Co tam porabiacie? I co się dzieje z Zachariasiewiczem? Czy go tu prędko ujrzymy? Czy wcale nie? Pozdrów go ode mnie. Wydanie jego powieści przy „Tygodniku Ilustrowanym" bardzo okazałe. [Nakładem „Tygodnika Ilustrowanego" wychodził w Warszawie od 1886 r. Wybór pism Zachariasiewicza. W pierwszym roku ukazały się tomy: I—III Święty Jur i IV Nemezys]

 

F E L IC JA N  F A L E Ń S K I  D O  K A R O L A  E S T R E IC H E R A ]  Z Warszawy, 3 lutego 1890

Zachariasiewicz budzi tu powszechny podziw swoim odmłodnieniem. Sądzę, że na Hajocie stanowczo się urwały jego filantropijne aspiracje, i myślę także, że na wzór Petrarki zdobyłby się na powstanie poematu o Afryce, w którym nawet opis choroby morskiej: wielce byłby w stylu odpowiednim dzisiejszej estetyce — tylko-, że próbowała już tego sama czarodziejka i jakoś nie zrobiło jej to reklamy. Zresztą jest nam zawsze miłym towarzyszem i ty. [Hajota , pseud., właściwie: Helena Janina z Bogusławskich Rogozińska (1862— 1927), żona podróżnika Stefana Szolc-Rogozińskiego, autorka nowel i powieści egzotycznych, publikowała w „Kurierze Warszawskim", 1890, nr 1, opowiadanie  w Afryce są rusałki]

 

K A R O L   E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] 4 XI [18]91

Od Jana nie miałem dawno wiadomości.. Jeszcze na łonie natury w Radymnie nad Sanem. Zapewne na zimę podąży do Warszawy. Umarł tymi dniami Karol Widman, niegdyś jego nierozłączny towarzysz mieszkania i życia tak dalece, że ich każdego z osobna nigdzie nie może przytarł nieco tej jednolitej spójni dwojga istot, ale mimo tego może na Zacharze wywarła śmierć ta pewne wrażenie. Bo dziwna rzecz, ten człowiek tak roztropny zdaje się, że obawia się kresu życia. Omal sobie go na całe życie nie naraziłem, gdym mu zaproponował, że gdy już dochodzi lat kresowych, powinien by myśleć o testamencie. Nie ma takiej rodziny bliskiej, o której by powinien pamiętać, zatem radziłem, aby zabezpieczył mienie na cele publicznego dobra. Kto chce go sobie narazić, to tylko niechaj mu wspomni, że on majątek zebrał. To jego najdrażliwsza strona. A ja tymczasem co roku kapitalizuję sumy i mogę mieć kłopot, że kiedyś sukcesorowie nieznani rozdrapią i pozapijają.

[Karol Widman (1821— 1891), publicysta i działacz lwowski, w 1848 r. redagował wraz z Zachariasiewiczem czasopismo „Postęp" i powstałą zeń „Gazetę Powszechną", w 1852 r. współredagował „Tygodnik Literacki", później w 1871 r. redagował „Dziennik Lwowski"]

 

K A R O L   E S T R E IC H E R   D O   F E L IC JA N A  F A Ł E Ń S K IE G O ] [Kraków,] 11 XI [18]92

Zachar pisał, że z powodu cholery w Krakowie (której nb. nie ma) on zimę przepędzi we Lwowie i tam powieść napisze. Co za troskliwość o życie mając już lat 70. On dojdzie 200 lat życia.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F A L E N S K IC H ] 17 XI [18]93, Kraków, piątek.

Oczywiście jako do familii należący Zachar uroił sobie, że i on influencę mieć musi. Więc od trzech dni chodzi z nią i pokłada się na nią, tylko do nas zaziera. Mimo czego nie słyszałem go ani kaszlącego, ani chrapiącego, choć od czasu do czasu sapiącego może.

 

[K A R O L  E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ] Kraków, 15 listopada [18]99.

Zachar z Zakopanego rozbawiony przez hrabiny i nie-hrabiny przybył na parę dni do Krakowa, a stąd na parę tygodni do Joczów [1899]. Na zimę jedzie do Warszawy. Rosner dostał się do ministerium dla Galicji, z czego kontent, bo mając wiele wolnego czasu może literacko pracować. U nas wszystko dobrze.

 

(F E L IC JA N  F A L E N S K I  D O   K A R O L A   E S T R E IC H E R A ] Z Warszawy, 31 V [1]900

Że ja tak skrzypię, to nic dziwnego, bom od tego spróchniałe drewno, ale Zachariasiewicz, ten taki jeszcze niedawny młodzieniec, nieustannie stęka i, zdaje się, nawet sam przypuszcza, że już zdziadział. Nie poznaję go. Sądzę, że nawet Pług by go przeskoczył przy jakim wysiłku.

 

[K A R O L   E S T R E IC H E R  D O  F E L IC JA N A  F A L E Ń S K IE G O ) Kraków, 16 VII 1902

Piszesz mi o Zacharze. Otóż istotnie miał swoją Beatrice na południu i jej dyktował krótką nowelkę. Inna go odprowadziła do Krakowa. Tu od tygodnia odpoczywa u Pawlikowskiego i wkrótce jedzie na wieś do Joczów na zimowe leże, bo bądź co bądź choć Odyńcowe żądze, jednakowoż już siły nie dopisują. Więcej udaje rześkiego, niż jest nim. Rozkoszować się względami podlotków jeszcze jego temat opowiadań. O przeszłości dyktować pamiętnika nie chce, choć go namawiam do tego.

 

Linki

Blog Krzywcza Trzy Kultury Facebook - Krzywcza Trzy Kultury Facebook - Gmina Krzywcza Facebook - Hobbitówka

Parafia Krzywcza

Hobitówka

strona www

alt alt alt alt alt


 

 

 

 

Łatwy dostęp do innych przedsięwzięć internetowych, które są powiązane z Portalem Krzywcza Trzy Kultury oraz stron związanych z Krzywczą.