Uncategorised
Adam Köhler
- Szczegóły
Dzięki uprzejmości Macieja Barszewskiego udostępniamy książkę pt. Adam Köhler (1882-1940) Katyńczyk w formie pliku PDF. Niewątpliwe to opracowanie wzbogaca menu Biografie. Za możliwość publikacji na portalu Krzywcza Trzy Kultury niniejszej książki składam serdeczne podziękowanie.
Adam Köhler (1882-1940) Katyńczyk
Piotr Haszczyn [marzec 2017 r.]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Strona internetowa JewishGen
- Szczegóły
Końcem roku 2016 r. została aktywowana strona internetowa http://kehilalinks.jewishgen.org/krzywcza/index.html
Dotyczy ona historii i genealogii Żydów z Krzywczy. Autorką strony jest Joy Kestenbaun [na zdjęciu obok] z Nowego Jorku, która odwiedziła Krzywczę w 2010 r. Wówczas obiecała, że będzie pracować nad powstaniem właśnie takiej strony. Jej projekt zawiera podstawowe informacje o historii społeczności żydowskiej w Krzywczy. Posiada również kilkadziesiąt zdjęć przedstawiających ludność pochodzenia żydowskiego oraz fotografie związane z genealogią pojedynczych rodzin. Na stronie wykonanej, w języku angielskim, znajdują się wspomnienia osób rodzinnie związanych z Krzywczą oraz historia Związku Miasta Krzywcza założonego dla pierwszego pokolenia emigrantów krzywieckich Żydów do USA.
Całość jest ciekawym uzupełnieniem informacji znajdujących się na stronie www.krzywcza.eu w menu Kultura żydowska mojego autorstwa. Przy dzisiejszej technice łatwo w tłumaczu Google uzyskać tekst w języku polskim.
Na koniec należy pogratulować i docenić starania Joy Kestenbaun w powstanie tej strony internetowej, która promuje historię krzywieckich Żydów.
Piotr Haszczyn [styczeń 2017r.]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Katyńczyk
- Szczegóły
Niedawno w Mielcu ukazała się drukiem książka autorstwa Krzysztofa Haptasia pt. Adam Köhler (1892-1940) Katyńczyk, o czym dowiedziałem się prawie w ostatnim dniu bieżącego roku. Pani Maria Barszczewska z d. Sobol przekazała mi ową publikację i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jej dziadek, który jest głównym bohaterem tego biogramu, był mocno związany z Krzywczą.
Adam Köhler wprawdzie urodził się w Jasielnicy Rosielnej, ale ślub w roku 1922 brał w krzywieckim kościele z Marianną Rostecką z Woli Krzywieckiej. Po ślubie wynajął mieszkanie u mojej babci, gdzie w 1923 r. przyszła na świat jego najstarsza córka Józefa. W tym okresie, po udziale w wojnie 1918 – 1920, od roku 1921 był Policjantem na krzywieckim Posterunku, a od 1925 następne 10 lat spędził wraz z rodziną w Babicach, gdzie go przeniesiono na tamtejszy Posterunek Policji. W latach 1935 – 39 pełnił służbę w Przemyślu. 8 IX 1939 r. na polecenie przełożonych stawił się na miejsce koncentracji wszystkich przemyskich Policjantów. Rozkaz brzmiał – wycofać się na wschód. Do sowieckiej niewoli dostał się w nieznanych okolicznościach. Został osadzony w obozie w Ostaszkowie. Rodzina tuż przed wkroczeniem Niemców schroniła się w Krzywczy. Na kartach biografii prezentowany jest list Adama do rodziny w Krzywczy. Ten wysłany przez żonę do Ostaszkowa wrócił z powrotem.
Adam Köhler zginął od strzału w tył głowy 27 IV 1940 r. Jego żona mieszkała w Krzywczy do śmierci w 1974 r.
Tyle faktów biograficznych, chociaż na kartach publikacji możemy się dowiedzieć o wiele więcej. Tu należą się podziękowania dla Pani Marii Barszczewskiej i jej syna Macieja, którzy byli inicjatorami wydania książki, która mam nadzieję będzie dostępna do kupienia także u nas.
Tak więc całkiem nieoczekiwanie ziemia krzywiecka ma swojego Katyńczyka.
Piotr Haszczyn [grudzień 2016 r.]
Kronika budowy Zielonego Mostku
- Szczegóły
Od maja do grudnia 2015 r. towarzyszyłem budowniczym Zielonego Mostu na każdym etapie jego konstrukcji. Wykonałem około 600 zdjęć dokumentując jego budowę. Fotografie z opisem na bieżąco były umieszczane na fb, ale z początkiem roku 2016 r. bez mojej wiedzy profil Gmina Krzywcza został przekształcony w stronę i pozostały tylko zdjęcia. Poniżej prezentuję kronikarski zapis budowy mostu oraz zdjęcia, które dziś już są historią.
Most ma 120 m długości. Szerokość jezdni wynosi 3,5 m (2,5 m – pas ruchu i 1 m – opaska), szerokość ścieżki rowerowej to 3 m. Łuk nad mostem ma 110 m długości, rozpiętości i 11 m wysokości. Nośność obiektu wynosi 40 t.
Piotr Haszczyn [grudzień 2016]
25 maja 2015 r. zlikwidowano przeprawę promową Krzywcza - Chyrzyna. W swój ostatni kurs krzywiecki prom o nazwie Delfin wykonał, krótko przed godziną 11.00. Grupka osób z Chyrzyny odprowadzała go wzrokiem być może ze wzruszeniem. Następnie prom został wyciągnięty z wody przez ciężki sprzęt, gdzie pracownicy Rejonu Dróg Publicznych w Przemyślu wykonują jego demontaż. Przeprawa promowa w tym miejscu działała co najmniej od roku 1788. Kawał historii, ale idzie nowe, które za kilka lat też już będzie historią.
9 czerwca
Lada dzień ruszą właściwe prace przy budowie mostu na Sanie Krzywcza - Chyrzyna. Sprawy formalne są załatwione. Uroczyste przekazanie terenu pod budowę wykonawcy w obecności Starosty przemyskiego Jana Pączka Wójta Gminy Krzywcza Wacława Pawłowskiego, wice wójta Wojciecha Sobola, przedstawicieli projektantów, nadzoru, Rejonu Dróg. Co by nie powiedzieć historyczna chwila.
16 czerwca
Raport z budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna z dnia 16 VI 2015. Rozpoczęły się prace przy budowie przyczółków mostu.
22 czerwca
Raport z budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna z dnia 22 VI 2015. Została wykonana podwalina pod fundament po stronie Krzywczy. Jutro ruszają prace zbrojeniowe. Po stronie Chyrzyny trwają prace przy budowie podwaliny pod fundamenty mostu.
6 lipca
Kolejny raport z budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna - 6 lipca 2015. Most rośnie coraz wyżej. Jak przy każdej budowie nie brakuje problemów, ale najważniejsza wiadomość jest taka, że rośnie i będzie rósł coraz szybciej.
17 lipca
Cienie robotników odbijają się w sanie, a z nimi rosnący most. Ludzie jak widać jakoś sobie radzą. Krypa prywatnie nadal kursuje.
21 lipca
Prace przy moście ciągle posuwają się naprzód - bo innego wyjścia już nie ma. Prace przy szalunkach i zbrojeniu fundamentów most potrwają jeszcze tydzień - później betonowanie.
3 sierpnia
Tak będzie wyglądał most na Sanie Krzywcza - Chyrzyna. Piękny prawda? Warto było czekać. Za przekazane zdjęcia dziękuję panom kierownikom budowy.
5 sierpnia
Zdjęcia z budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna z dnia 3 VIII 2015 r.. W dalszym ciągu trwa budowa fundamentów nośnych na konstrukcję mostu. Zbudowana została również, od strony Chyrzyny, droga techniczna na Sanie dla dźwigu w celu montażu elementów mostu. Trwają prace przy budowie drogi dojazdowej do przeprawy.
10 sierpnia
Widać już gotowe fundamenty mostu Krzywcza - Chyrzyna. Obecnie powstają dodatkowe elementy wzmacniające fundament, powiększana jest droga techniczna na Sanie, zwożone elementy konstrukcji, trwają prace ziemne przy drogach dojazdowych. Pracy jest jeszcze dużo, ale ich tempo jest imponujące. Po tygodniu widać bardzo duże zmiany.
15 sierpnia
Do fundamentów mostu dobudowano elementy do przęseł.
14 września
Spawacze kończą spajać 2/3 mostu z elementów, które połączą brzegi Sanu. Kolor już taki jak na wizualizacjach. Jeszcze miesiąc może dwa i........będzie most.
29 września
Kolejny raport z budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna: żelbetonowe przyczółki prawie gotowe, również nasyp od strony Chyrzyny również. Jak informują wykonawcy w piątek w godzinach popołudniowych odbędzie się połączenie elementów żelbetonowych z żelaznymi przęsłami. Jeśli pogoda dopisze otwarcie mostu już niedługo. Władze Gminy i mieszkańcy Chyrzyny powinni już zastanawiać się nad uroczystością oddania mostu do użytku.
2 październik
Dziś miało odbyć się połączenie elementów żelbetonowych z żelaznymi przęsłami na budowie mostu Krzywcza - Chyrzyna, ale się nie odbyło. Jak informują wykonawcy odbędzie się we wtorek 6 października. Póki co nowy pejzaż z historycznego przewozu.
6 październik
Dziś odbywał się montaż elementów żelbetonowych z żelaznymi przęsłami na budowie mostu Krzywcza - Chyrzyna do godziny 17.00 trwały prace przygotowawcze. Być może udało się i te zdjęcia nie są już aktualne. Podziękowanie za pomoc przy robieniu zdjęć skrzydlatemu ptakowi. Póki, co trzeba iść w wodę.
9 październik
Prace na moście Krzywcza - Chyrzyna nabierają ostatecznego kształtu. Połączono przęsła żelbetonowe ze stalowymi. Obecnie trwają prace szalunkowo - zbrojeniowe pod betonowanie. Dziś pierwszy raz stałem na tym moście.
25 październik
Most w jesiennych barwach. Jeszcze miesiąc może ciut więcej i.....
2 listopada
Dziś na placu budowy mostu Krzywcza - Chyrzyna montowano środkową część przęsła. Jutro robotnicy będą mogli przejść już po moście. W najbliższym tygodniu będą montowane łuki podtrzymujące konstrukcję mostu.
5 listopada
Oba brzegi Sanu połączone. Robotnicy już przechodzą suchą nogą na drugą stronę.
9 listopada
W najbliższym tygodniu budowany most Krzywcza -Chyrzyna uzyska ostateczną bryłę. Rozpoczął się montaż łuków, do których będzie podwieszony most. Rozpoczęto również prace przy układaniu ostatnich warstw i krawężników przed położeniem asfaltu na drodze dojazdowej do mostu.
13 listopada
W dniu dzisiejszym montowano ostatnie [środkowe] elementy łuków. Jutro montowanie naciągów, poniedziałek betonowanie środkowego przęsła. Prace będą trwały przez cały weekend. Mikołajkowy termin oddania mostu do użytku całkiem realny.
23 listopad
Na budowie mostu ze względu na stan wody opóźnienia. Woda zalała drogi techniczne w korycie Sanu i nie mogą pracować dźwigi do montażu ok.50 naciągów. Ale sytuacja za dzień, dwa będzie opanowana. Są budowane nowe drogi. Tempa nabierają prace przy drodze dojazdowej od strony Krzywczy, która ma być gotowa na koniec tygodnia. Ale most już się nieźle prezentuje i z daleka i z bliska.
29 listopada
Czy to deszcz czy słoneczna spiekota, na moście robota wre. Może nie tak jakby chcieli wykonawcy, ale zawsze do przodu. Kolejna porcja zdjęć. Gracja i szyk. Dla projektanta wielkie BRAWO!
4 grudnia
Budowa mostu na finiszu. Zamontowano już wszystkie elementy podtrzymujące most. Jutro betonowanie środkowej części mostu.
7 grudnia
Rozpoczyna się montaż barierek i asfaltowanie dróg dojazdowych.
18 grudnia
Asfaltowanie powieszchni mosto oraz inne prace wykończeniwe.
21 grudnia
Na moście już świeci się zielone światło. Oficjalne otwarcie Zielonego mostku nastąpi 23 grudnia 2015 r. o godzinie 10.30 po 197 dniach budowy. Mieszkańcy Chyrzyny już korzystają z nowej inwestycji.
23 grudnia
Most oficjalnie otwarty. Najpierw, jak tradycja każe most został poświęcony, a następnie przecięto wstęgę. Wśród gości honorowych był konstruktor most mgr inż. Piotr Wanecki z Gliwic, któremu serdecznie dziękujemy za wspaniałą konstrukcję. Do licznie zgromadzonych mieszkańców Chyrzyny i Krzywczy, również radnych, sołtysów przemówili przedstawiciele władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Podkreślano wyjątkowość chwili i zasługę wielu osób, które przyczyniły się do efektu końcowego. Szkoda, że w tym historycznym momencie, na oficjalnym otwarciu, zabrakło głosu mieszkańcom Chyrzyny.
Konstruktor mostu mgr inż. Piotr Wanecki z Gliwic
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Pawlikowski Józef Benedykt
- Szczegóły
Pawlikowski Józef Benedykt h. Cholewa (1770-1830), działacz gospodarczy, burmistrz Przemyśla, założyciel zbiorów w Medyce [Na fotografii obok]. Urodzony w Samborze, był synem Józefa z Rozdołu, felczera wojewody Michała Rzewuskiego, który następnie został lekarzem miejskim w Samborze (ojciec jego w 1773 r. przyjął prawo miejskie zrzekając się szlachectwa), i Marianny z Kwiatkowskich. Wykształcenie nie jest znane; na podstawie późniejszej działalności gospodarczej i publicznej przypuszczać można, że posiadał wykształcenie średnie [zapewne ukończył gimnazjum] i uzupełnił je samodzielnie; znał języki: niemiecki, francuski i włoski oraz posiadał dobrą znajomość prawa.
Józef Benedykt miał 3 braci: Kaspera, który był lekarzem w Żytomierzu i przebywał dłuższy czas na Wołyniu oraz Grzegorza i Michała.
Ożenił się ok.1790 r. z Franciszką Rokicką h. Rogala. Miał z nią czwórkę dzieci: Gwalberta Józefa Pawlikowskigo (1793 – 1852) właściciela Medyki, Teofilę (1800-1854), Konstantego Gabriela (1802 – 1877), Aleksję Gwalbertynę(1804 – 1830), amatorkę-malarkę, żonę płka Piotra Krasińskiego z Rohatyna.
21 VII 1794 otrzymał zaświadczenie członków Stanów Galicyjskich, że nie utracił praw szlacheckich. Początkowo pracował jako urzędnik w magistracie przemyskim, od roku 1791 (lub 1792) jako syndyk. Na wiosnę 1799 został wybrany na burmistrza Przemyśla i piastował to stanowisko jeszcze w r. 1806. W tym czasie prowadził rozmaite transakcje handlowe. W 1797 nabył budynki skasowane po klasztorze Dominikanów w Przemyślu, wyremontował je częściowo i po dwóch latach sprzedał ze znacznym zyskiem. Od roku 1802 rozpoczął szerszą działalność gospodarczą, dzierżawi od Anny z Cetnerów, księżnej lotaryńskiej, dobra starostwa przemyskiego. Prowadził wówczas rozległą korespondencję z adwokatami i sądami. Tak umiejętnie kierował gospodarką w dobrach starostwa przemyskiego, że sam dorobił się znacznego majątku, a księżna lotaryńska z wdzięczności zapisał na rzecz jego potomstwa wsie: Rużubowice oraz część Stanisławczyka. Pozostałą część tej ostatniej miejscowości Pawlikowski odkupił w 1805 r. od Mateusza Kraińskiego. Związana z zapisem zmiana testamentu testatorki wywołała długoletni proces Pawlikowskiego z Łukaszem Dęmskim, zarzucający mu brak szlachectwa. Pawlikowski dowiódł herbu Cholewa, dokonał wpisu do stanu rycerskiego, wszedł do Stanów Galicyjskich. Prawdopodobnie zdobył godność radcy cesarskiego. Całą swą energię skoncentrował jednak na gospodarce rolnej i transakcjach ziemią. W 1809 r. nabył od Głogowskich Medykę i szybko stał się właścicielem innych dóbr w Przemyskiem i Samborskim, m.in. Starzawy, Chałupek, Bucowa, Szechyni, Torek i Kniażyc, a po bracie Grzegorzu otrzymał Brześciany.
W Medyce przystąpił do zakładania cieplarni i ogrodów. Prowadzone przez niego szkółki roślin i kwiatów stały się głównym źródłem zaopatrzenia dworów i ogrodów galicyjskich; hodował zwłaszcza kamelie (liczne odmiany) i georginie. Zachęcony aktem fundacyjnym Ossolińskiego z roku 1817, ustanawiającym Zakład Narodowy, uczynił jako jeden z pierwszych legat na rzecz Ossolineum i sam rozpoczął akcję kolekcjonerską w dziedzinie malarstwa, grafiki, starodruków, numizmatyki; nabytki te zapoczątkowały wielkie zbiory medyckie. W 1822 podziwiał je Marcin Smarzewski w czasie swej wizyty w Medyce. Pawlikowski przywiązywał wagę do utrzymywania stosunków towarzyskich z bogatym ziemiaństwem, choć sam najchętniej bawił się i grał w karty z oficerami. Bardzo lubił polowania i trzymał dużą psiarnię. Mało pochlebną opinię wydał o Pawlikowskim Franciszek Prek zarzucając mu, że nie zajmował się gospodarstwem, za to chętnie wyprawiał sute obiady i zabawy. Natomiast wnuk jego Mieczysław pisał o jego "niepospolitych zdolnościach ponad przeciętność ówczesnego środowiska... zmyśle gospodarczym i wykształceniu fachowym", o chętnym łożeniu na cele oświatowe, kościelne i cerkiewne.
14 VI 1814 r. Józef Benedykt Pawlikowski kupuje od Krystyny z Siarczyńskich Boznańskiej Krzywczę z Chyrzyną, Chyrzynką i Wolą Krzywiecką z pastwiskami rolami, lasami, browarem z propinacją oraz tartakiem za 19 000 dukatów ważnych holenderskich. Boznańska obciążyła majątek darowiznami na rzecz Kościoła krasiczyńskiego, Kościoła Szpitalnego w Przemyślu, Kapituły przemyskiej oraz swoich dzieci: Teofili, Aleksandra, Jana i Antoniego.
Mimo, że Medyka była najważniejszym miejscem dla Pawlikowskiego to Krzywcza stała się dla niego przystanią na stare lata. Wydaje się, że postanowił pozostawić wolną rękę swoim synom odnośnie Medyki, a sam z córką Teofilą przeprowadził się do Krzywczy i jej wierny był aż do śmierci.
20 I 1829 r. sporządził testament, w którym głównym spadkobiercą i wykonawcą swojej ostatniej woli uczynił syna Józefa Gwalberta, a dobra swe podzielił między dzieci. Polecił również zabezpieczenie na Krzywczy 500 dukatów dla Zakładu Narodowego Ossolineum, od których 5 procent od tej sumy "wiecznymi czasy ma być płacony"; gromadom zaś wszystkich wsi darował tzw. remanenta (zaległości) w wysokości kilkunastu tysięcy złr. Klucz krzywiecki przypadł córce Teofili z obowiązkiem założenia szkoły, budowy cerkwi i dzwonnicy.
Spośród wielu możliwości wybrał na męża dla córki Kazimierza Starzeńskiego h. Lis syna Katarzyny Bobronicz-Jaworskiej h. Sas z Grabownicy, wdowy po Franciszku Ksawerym Starzeńskim z Grabownicy [+1828]. Starzeńska zrzekła się odziedziczonych po mężu majątków na rzecz nowożeńców, których ślub odbył się 3 X 1830.
Przy okazji kojarzenia małżeństwa dzieci Pawlikowski zakochał się w Krystynie Starzeńskiej [na obrazie obok] uczucie to zostało szczerze przez nią odwzajemnione. Jej listy do oblubieńca świadczą, że uczucie było szczere, a temperament niespełna pięćdziesięcioletniej damy odegrał swoją rolę.
Dla Benedykta nie miało znaczenie, że przyszła małżonka była znana ze swej rozwiązłości obyczajowej. Napisano o niej: Była matką czworga nieślubnych dzieci, zaś w swym kalendarzu, skromnie licząc, miała zarejestrowanych ponad sześćdziesiąt ofiar naiwnej miłości. Kochanka między innymi Eugeniusza de Beauharnais, syna Józefiny i pasierba Napoleona, późniejszego wicekróla Italii oraz angielskiego dyplomaty Artura Pageta. Owocem tego związku był urodzony w 1807 roku syn Kazimierz – późniejszy zięć. Na liście uwiedzionych przez Katarzynę znaleźli się również: rosyjski generał Teodor Korff, a także młodszy o jedenaście lat kapitan Stanisław Prek z Nozdrzca, uczestnik wojen napoleońskich, brat pamiętnikarza Ksawerego Preka.
Potwierdzeniem, że nie było to małżeństwo z rozsądku jest fakt, że Katarzyna traciła tytuł hrabiowski. Po ślubie, który odbył 30 X 1830 był już tylko madame Pawlikowską.
Józef Benedykt zmarł na atak serca we Lwowie 6 XII 1830 r., dokąd udał się z żoną, aby składać wizyty poślubne. Po przyjeździe do Lwowa Pawlikowski umówił się z rejentem, aby dokonać zmiany testamentu na rzecz swojej małżonki. W poniedziałek o jedenastej miał spisać ponownie testament, ale umarł cztery godziny wcześniej, po 44 dniach małżeństwa. Po nabożeństwie żałobnym ciało Benedykta zostało przewiezione do Krzywczy i tam pochowane w kościele. Ponieważ władze austriackie zakazały pochówków w świątyniach rodzina postarała się o pozwolenie na taki pogrzeb. Wiele na to wskazuje, że Pawlikowski został pochowany w krypcie grobowej pod obecną zakrystią w kościele krzywieckim. W latach 20 – tych XX w. podłoga w zakrystii załamała się, a znajdujące się w niej trumny zostały przeniesione w nieznane miejsce na miejscowy cmentarz, ale być może jego doczesne szczątki spoczywają w istniejącej krypcie pod nawa główną. Pewne jest, że jego ciało spoczywało w podziemiach kościoła jeszcze u schyłku XIX w. W 1893 r. Jan Gwalbert Pawlikowski odrestaurował kaplicę grobowa Pawlikowskich w Medyce i planował sprowadzić tam ciało pradziada. Niestety, przedsięwzięcie to nie doszło nigdy do skutku.
Wdowa jechała w karecie za karawanem, nie zważała na mróz, nie ubrała się ciepło, toteż po pogrzebie zachorowała na zapalenie płuc. Kilka tygodni przebywała w Medyce otoczona troską lekarzy i mimo ciężkiego stanu wróciła do zdrowia. Nie ujęta w testamencie otrzymała parotysięczną odprawę od Gwalberta Pawlikowskiego i zamieszkała w Krzywczy z Teofilą, gdyż syn Kazimierz korzystając z zamieszenia przystąpił do Powstania Listopadowego.
Należy żałować, że Pawlikowski tak szybko zmarł. Krzywcza zapewne wiele, by na tym zyskała, a tak pozostała jedynie cerkiewka w Chyrzynce i połowa obecnej dzwonnicy przy kościele parafialnym. Budynek szkoły się nie zachował, ale dzieci rozpoczęły od tego czasu w miarę systematyczną edukację.
Piotr Haszczyn [grudzień 2016]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Starzeński Kazimierz
- Szczegóły
Starzeński Kazimierz Ksawery Gabriel hr. z Grabownicy h. Lis [foto herbu obok], ur. 4 marca 1807 we Lwowie, zm. 22 listopada 1877 w Górze Ropczyckiej – nieślubny syn Katarzyny Joanny Starzeńskiej i angielskiego dyplomaty Artura Pageta. Mąż Katarzyny Franciszek Ksawery hr. Starzeński z Grabownicy uznał Kazimierza za swoje dziecko. Ponieważ matka ciągle była poza domem wychowaniem syna zajmował się ojciec. Po jego śmierci w 1829 r. Katarzyna postanowiła ożenić syna. Ale niczym to nastąpiło Kazimierz przejął od matki Katarzyny administrację dóbr klucza ropczyckiego i Góry Ropczyckie w lutym 1829 r. Pretensje do pozostałych sióstr i brata zostały zaspokojone finansowo. Spośród wielu kandydatek wybrała na żonę dla syna Teofilę Pawlikowską, córkę Józefa Benedykta, która z ojcem mieszkała w Krzywczy. Starzeńska zrzekła się odziedziczonych po mężu majątków na rzecz nowożeńców, których ślub odbył się 3 X 1830. Przy okazji kojarzenia małżeństwa dzieci Pawlikowski zadurzył się w Katarzynie uczucie to zostało szczerze przez nią odwzajemnione. Jej listy do oblubieńca świadczą, że uczucie było szczere, a temperament niespełna pięćdziesięcioletniej damy odegrał swoją rolę. Ich ślub odbył 30 X 1830, a małżeństwo zakończyło się po 44 dniach śmiercią Józefa Benedykta Pawlikowskiego.
Kazimierz, który wystąpił z wojska austriackiego, zamierzał po ślubie z Teofilą poświęcić się spokojnemu gospodarowaniu. Gdy wybuchło Powstanie Listopadowe, korzystając z tego, że matka Katarzyna Pawlikowska chorowała po śmierci męża, po kryjomu opuścił Krzywczę i zaciągnął się do polskiej kawalerii. Nie ma bliższych informacji o jego dokonaniach w powstaniu. Kazimierz w październiku 1831 r. powrócił do domu zdrów i kompletnie cały. Najczulej i najserdeczniej przeprosił Katarzynę za udział w wojnie, ta mu chętnie przebaczyła, gdyż podobnie postąpiło wielu utytułowanych młodzieńców z Galicji. Udział w powstaniu należał do dobrego tonu. Nie wiadomo od kiedy Teofila pozostając sama w Krzywczy wydzierżawiła majątek Benedyktowi Laimsnerowi. Nie ma na ten temat dokładniejszych informacji. Wiadomo, że już po powrocie Kazimierza ta dzierżawa trwała, co najmniej do 1833, a może nawet do sprzedaży majątku.
Posag Teofili pozwolił Kazimierzowi na spłacenie dawnych długów. Nie wiadomo dlaczego [zapewne z powodu długów] Kazimierz Starzeński w marcu 1838 r. sprzedał dobra ropczyckie i Góry Ropczyckie swojej żonie Teofili z Pawlikowskich Starzeńskiej za sumę 50.000 dukatów holl. Ostatecznie Teofila w 1839 sprzedaj klucz krzywiecki Adamowi Starzeńskiemu za 18.000 duk. holl. Od tego czasu Kazimierz z Teofilą zamieszkali w Górze Ropczyckiej, gdzie przybywała również Katarzyna Pawlikowska. Młody Starzyński prowadził rozrywkowy tryb życia. Martwiło to jego żonę, która nie lubiła licznych gości spraszanych na wielodniowe zabawy. Bezpotomne małżeństwo nagle przerwa śmierć Teofili 23 XII 1854 r. Kazimierz żeni się ponownie z Marią Smorągiewicz, z którą ma czwórkę dzieci: Edwarda, Julię, Kazimierę i Karola.
Stateczność przyszła z wiekiem i z drugim małżeństwem. W 1860 Kazimierz był współtwórcą Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie, a w 1866 r. został regimentarzem pułku Krakusów.
Za zasługi został odznaczony licznymi orderami: Orderem Leopolda, Orderem Żelaznej Korony trzeciej klasy, Orderem Świętego Stanisława oraz Orderem papieża Grzegorza Wielkiego. Umiera 22 listopada 1877 w Górze Ropczyckiej.
Piotr Haszczyn [Listopad 2016]
Artykuł uzupełniono [czerwiec 2020]
Karol Palczak
- Szczegóły
W poniższym linku prezentujemy, a w zasadzie prezentuje się sam Karol Palczak. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie od dziecka mieszka i tworzy w Krzywczy. Chętnych, którzy chcą obejrzeć obrazy Karola zapraszam na stronę: Karol Palczak.
Poniżej o Karolu pisze Bogumił Książek, a następnie zebrane przeze mnie echa artystycznej twórczości Karola w mediach. Filmy, wywiady prasowe i telewizyjne, wystawy, zdjęcia.
O Karolu Bogumił Książek, Kraków 1.XII.2017
W dniu egzaminów na krakowskiej Akademii nazwany Rembrandtem z Bieszczad, co zapewne miało w swym zamyśle pobrzmiewać ironią, ale tak naprawdę wypływało ze skrywanego podziwu – przywiózł w worku po ziemniakach kilka małych pięknych obrazków, malowanych w ciepłej złocistej tonacji: ze staruszką w kuchni, przy kaflowym piecu, z wąsaczem o krzaczastych brwiach, ze skrzydlatym chłopcem na wersalce.
Gdy czekał na korytarzu Akademii przed salą egzaminacyjną, z tym pakunkiem obrazów powiązanych sznurkiem, wydawało mi się, że pociąg, którym tu przyjechał z Przemyśla, musiał przystanąć po drodze na jakiejś bocznicy zapomnianej galicyjskiej stacyjki, by przepuścić głównym torem tłukący się cały wiek XX, z tymi wszystkimi wojnami, historiami, dramatami, i oczywiście ze sztuką: z Malewiczem i Duchampem, Picassem, Warholem, Wróblewskim i pozostałymi, którzy pieczołowicie przez te sto lat demontowali na wszelkie możliwe sposoby to, co kiedyś było malarstwem. Gdy wszystko to już przemknęło za oknem, i gdy tory znów były puste, pociąg Karola Palczaka ponownie ruszył w stronę starego Krakowa.
Miasto okazało się za duże, za głośne – inne niż oczekiwał. Po pięciu latach studiów znowu, za pomocą taśmy i sznurka, pozwijał i posklecał obrazy w przedziwny pakunek i wrócił do wytęsknionego domu. Tam dalej malował, a warunki jego okolicy bardziej sprzyjały powstającym obrazom. W pewnym momencie zrodził się w nim pomysł, by pojechać na rowerze do Singapuru. Wcześniej jednak, na całe szczęście, dał się namówić na pokaz swych nowych prac.
Na swej pierwszej indywidualnej wystawie, zatytułowanej Baghvan, w krakowskiej Potencji, artysta pokazuje paręnaście małych obrazów, o wymiarach oscylujących wokół rozmiaru A5, którym przeciwstawia jedną pracę o dużym formacie. Obraz ten to portret olbrzymiego bałwana, który swym śnieżnym masywem dominuje nad niewielkim pomieszczeniem galerii, rozsianymi po ścianach pozostałymi małymi pracami, oraz nami – odwiedzającymi wystawę. Zabieg surrealny, co zauważamy oglądając pozostałe prace – tu i ówdzie przedstawiające tego samego bałwana, w podobnym ujęciu, jednakże na formatach wielkości smartfonu, mogących zmieścić się w dłoni. Ta gra skalą ‘ustawia’ całą wystawę w Potencji oraz wyraźne wskazuje na wyjątkowe cechy malarstwa Karola Palczaka: z jednej strony intensywność realistycznych przedstawień oraz wzbudzającą podziw wytrawność środków malarskich, a z drugiej zaskakująco małe rozmiary podobrazi, na których rozgrywa się to malarstwo. Mimo tak niewielkich rozmiarów prac, nie ma tu żadnej ‘dziubdzianiny’, nie jest to też malarstwo niefrasobliwe, jak to często bywa z małymi formami, i nie jest to bynajmniej malarstwo urocze, chociaż ta wystawa posiada urok – zły urok na małym formacie.
Zaburzenia dysocjacyjne śniegowego bałwana, stupor tirówki, defekacja w ciemności, żółta twarz, samotny kibic, Śmierć w kuligu.
Dominują bezwzględnie zimny kolor śniegu i matowa pochłaniająca czerń nocy. Szarugę inaczej postrzega oko od urodzenia ćwiczone niczym batem – światłem elektrycznym, niż oko z epoki, w której zapalano co wieczór świece. W czasach, gdy wzrok nie drażniony ulicznymi lampami miał czas na akomodację, zapadająca noc była pełna półtonów. Dzisiaj zmierzch gwałtownie pożera wszystko to, co widzialne. W tych właśnie nokturnowych tonacjach czerni i elektrycznego błękitu malarz przedstawia nam kilka sytuacji, a scenerią, w której się one rozgrywają jest daleka polska prowincja – bo jest to malarstwo głęboko polskie. Bo polska jest i dziewczyna w sadzie, samotny patriota-kibic też, z czym lepiej nie polemizować, no i bałwan chyba też jest polski, bo spojrzenie ma jak z Boznańskiej, oczy jak węgliki. Ten bałwan, śniegowy totem, choć wszystko mu się pomieszało i myśli, że jest człowiekiem, (po prostu zwariował, jak chorzy psychicznie Théodore’a Géricaulta) ma w sobie optymizm łagodnego konferansjera – tego Cabaret Macabre a la Polonais. Lżej dzięki temu ogląda się może najbardziej przejmujący obraz na wystawie – „Jedynkę”. To stalowo-błękitny kwadratowy format, ustawiony pod kątem w ‘karo’, a na nim w zimowej scenerii ponurego dnia bez słońca – gdzieś „w Polsce, czyli nigdzie” – pędzi w opętańczym kuligu przycupnięta w korowodzie na ostatnich sankach postać w masce śmierci. Kto to jest? Za kim się ciągnie? Kto jeszcze jedzie w tym kuligu? Dokąd kulig zmierza? Czy malarz nawiązuje do Czwórki Chełmońskiego? Czy świadomie i tak sugestywnie zagrywa, zawijając się w młodopolską pelerynę? Nie. Myślę, że nie jest typem gracza, lecz genialnego intuicjonisty. W rozmowie uzasadnia swe malarstwo swoistym sarkazmem, ale to nie wszystko. Bo czy My, którzy zawzięcie ekshumujemy, mamy świadomość, że przebieramy się za Prasłowian rytualnie rozkopujących groby? I czy My, które idziemy w czarnych marszach wiemy, że powtarzamy postromantyczne manifestacje czarnych Polek przeciw opresji caratu sprzed 160 lat?
Karol Palczak na swojej dalekiej prowincji rozwinął w sobie wrażliwość i wyczuł, niczym sejsmograf, nadchodzące trzęsienia ziemi, budzące się złe polskie duchy; a jak to tłumaczy? …, no cóż… nigdy nie wierzmy malarzom, jak zaleca David Hockney. Wierzmy ich obrazom. A zatem, kim są postaci z tych obrazów? Człowiek o żółtej twarzy, kurewka wpatrzona w mgliste słońce, łysy patriota oddalający się w noc, defekująca w ciemnościach? To polski Twin Peeks, bliźniacza tej Lynchowskiej miejscowość. Wyobcowani mieszkańcy oddają się tam pozornie zwyczajnym czynnościom, innym razem zupełnie niezrozumiałym, wyłaniając się i znikając w zmierzchu i szarudze, niczym niepozorne, aczkolwiek znaczące pomruki ziemi rozchodzące się przed nadciągającą katastrofą. Malarz ukazuje nam ów zapis z sejsmografu, a My? Dzisiejszego wieczora nie pozostaje nam już nic innego, tylko oglądać obrazy.
24 listopada 2023 r. w Galerii Sztuki Współczesnej odbył się wernisaż wstawy malarstwa Karola Palczaka. Niewątpliwie ta wystawa w środowisku Przemyskim „krzywieckiemu Rembrandtowi” dawno się należała. Frekwencja znakomita z kraju oraz obywali krzywieckich. Dla mnie przeżycie estetyczne, o którym na pewno jeszcze napiszę. Póki, co fotoreportaż z wernisażu z serdecznymi gratulacjami dla artysty. Fotogaleria z wystawy
Przemyślenia i mój prywatny odbiór wystawy malowany obrazami. FILM KLIKNIJ
Media o Karolu Palczaku
Wywiady telewizyjne
Pytanie na Śniadanie KLIKNIJ
Karol Palczak w TVP Kultura - wywiad od 32 minuty KLIKNIJ
TVP Katowice Grand Prix 44 biennale malarstwa współczesnego dla Karola Palczaka KLIKNIJ
Filmy
Karol Palczak - Portrety. Film biograficzny Telewizji Polskiej 2020 r. KLIKNIJ
Relacja z 44 biennale malarstwa współczesnego KLIKNIJ
Liczy się pasja Film TVP Rzeszów KLIKNIJ
Wywiady prasowe
Wywiad dla Portalu Przemyskiego KLIKNIJ
Wywiad dla culture.pl KLIKNIJ
Zdjęcia
Relacja z wystawy "DYM" KLIKNIJ
Codziennie Jeden Pożar. Malarstwo. A Fire Every Day. Paintings - Katalog wystawy KLIKNIJ
{gallery}stories/nasi_artysci/palczak_karol/codziennie_jeden_pozar{/gallery}
Piotr Haszczyn [Listopad 2016, aktualizacja październik 2020]
Chochmański Kazimierz - ksiądz
- Szczegóły
Ks. Kazimierz Chochmański jeden z najwybitniejszych proboszczów krzywieckiej parafii. Pochodził z diecezji krakowskiej. Studia teologiczne odbył na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie doktoryzował się z filozofii. Wyświęcony na księdza w 1712 r. a roku 1733 był już kanonikiem kustoszem kolegiaty pilickiej. Był również prepozytem jędrzejowskim. W Krakowie albo w Kielcach zetknął się z biskupem W.H.Sierakowskim, który w 1741 r. powołał go do swego otoczenia. Ze względu na dużą odległość do Pilicy 30 III 1741 r. zrezygnował z kustodii pilickiej. W 1742 r. W. H. Sierakowski został biskupem przemyskim i mianował go notariuszem i pisarzem sądu biskupiego w diecezji. 21 I 1744 r. król nadaje mu probostwo w Dembowcu, a w kwietniu zostaje kanonikiem kolegiaty brzozowskiej. 1 III 1748 r. został instytuowany przez kolatorów Józefa Humnickiego, cześnika bilskiego, oraz Franciszka Humnickiego, miecznika latyczowskiego na proboszcz w Krzywczy. Nominację tę potwierdził Piotr Orzechowski patron parafii [właściciel klucza krzywieckiego]. Otrzymawszy Krzywczę jako beneficjum proboszczowskie, rezygnuje równocześnie z parafii w Dembowcu, a w dwa lata później staje się również kanonikiem przemyskim.
Będąc proboszczem w Krzywczy zaledwie kilka tygodni w roku był obecny w swojej parafii. Jego obowiązki duszpasterskie pełnił zatrudniony przez niego wikary Błażej Skórski, ale beneficjum jego była zawsze w należytym porządku. Postarał się o odpust dla parafii, który udzielono w 1752 r. na 7 lat.
Ks. Kazimierz Chochmański nie był człowiekiem goniącym za zyskami i majątkiem, nie starał się o nowe beneficja, a otrzymawszy nowe rezygnował ze starych. Musiał również odznaczać się dużą pobożnością, skoro był prawdopodobnie spowiednikiem bpa Sierakowskiego. Brał udział w pierwszych wizytacjach biskupich Sierakowskiego oraz pomagał przy ich realizacji. Jego bardzo dokładne opisy stanu wizytowanych parafii przyczyniły się do wzbogacenia wiedzy na temat ich historii. Jak się wydaje ostatni rok swego życia mógł spędzić na parafii w Krzywczy, będąc już człowiekiem ciężko chorym. Umarł bez testamentu 18 III 1754 r., nie pozostawił żadnego majątku. Trudno stwierdzić, gdzie został pochowany.
Piotr Haszczyn [wrzesień 2016 r.]
Wojenne losy mojej rodziny cz.2
- Szczegóły
Równiecz podczas II części programu Zwykli, niezwykli – ku chwale krzywieckim bohaterom wojennym ogłoszono konkurs na pracę dotyczącą wojennych losów rodziny lub wojennej historii miejscowości, w której mieszkasz. Na konkurs wpłynęło kilkadziesiąt prac, a laureatami Gminnego Konkursu literackiego „Wojenne losy mojej rodziny” zostali:
W kategorii wiekowej: uczniowie klasy IV – VI:
I miejsce – Emilia Gądek z Reczpola,
II miejsce – Emilia Grochoła z Ruszelczyc
III miejsce – Piotr Mazur z Reczpola
W kategorii wiekowej: uczniowie gimnazjum:
I miejsce - Julia Fednar z Reczpola i Natalia Amarowicz z Reczpola
II miejsce - Sebastian Król ze Skopowa i Arleta Łysik z Babic
III miejsce - Martyna Brożyniak z Ruszelczyc i Gabriela Grzegorzak z Babic
IV miejsce - Szymon Bandyk z Babic
W kategorii wiekowej: młodzież ponadgimnazjalna i studenci do 25 roku życia:
I miejsce – Aleksandra Pawłowska z Woli Krzywieckiej
II miejsce – Gabriela Dec z Krzywczy
III miejsce – Sabina Błotnicka z Reczpola
Ponadto komisja konkursowa wytypowała uczestników, którzy swoje prace zaprezentują na antenie Radia Fara. W gronie tych osób znaleźli się: Emilia Gądek, Emilia Grochoła, Sebastian Król, Arleta Łysik, Szymon Bandyk i Aleksandra Pawłowska. Praca Aleksandry Pawłowskiej zostanie opublikowana także w czasopiśmie „Głos znad Sanu”.
Patronat medialny nad projektem objęli: portal internetowy Krzywcza Trzy Kultury, Radio Fara, kwartalnik społeczno – kulturalny „Głos znad Sanu”.
Poniżej publikujemy nagrodzone prace we wszystkich kategoriach wiekowych.
Piotr Haszczyn [lipiec 2016]
W kategorii wiekowej: uczniowie klasy IV – VI:
I miejsce – Emilia Gądek z Reczpola
za pracę:
,,Moja wieś podczas II wojny światowej
Moja miejscowość Reczpol, w której mieszkam wraz z rodzicami i dziadkami jest piękna a szczególnego uroku dodają jej przełomy skaliste wzniesienia, a wokół otaczają, jak pędzlem malowane lasy
Jak każda wieś ma swoją niepowtarzalną historię i zapewne tajemnice o których nikt się nie dowie.
Kataklizm wojenny, który rozpoczął się w 1939 roku, nie uchronił mojej wsi. Początkowo nie było kontaktu z nieprzyjacielem, budowa umocnień przebiegała więc szybko i sprawnie. Okolice Reczpola obsadził batalion 48 pułku piechoty pod dowództwem pułkownika Nowaka. Pomiędzy stanowiskami strzelców rozmieszczono okopane działa 2 dywizjonu 11 pułku artylerii lekkiej oraz armaty pułkowe. Dalej na północ, aż do południowego skraju lasu w sąsiedztwie Średniej rozciągały się pozycje 56 pułku piechoty pułkownika Kocura, wspartego dodatkowo baterią dział 11 pułku artylerii, 49 pułk piechoty podpułkownika Hodały stanowił odwód dowódcy dywizji, płk. Prugara- Ketlinga.
Artylerię ogólnego działania stanowiły pozostałe siły 11 pułku oraz 3 bateria 60 pułku artylerii ciężkiej. Kiedy dowódca dywizji był już w drodze do Krasiczyna, gdzie miała odbyć się narada w sztabie Grupie Operacyjnej ,,Południe” odziały polskie zostały niegroźnie zaatakowane przez niemieckie samoloty. W południe natomiast do polskich stanowisk zbliżył się zmotoryzowany odział rozpoznawczy 7 dywizji piechoty. Dostał się on pod bardzo skuteczny ostrzał polskiej artylerii i został rozproszony ponosząc straty. Dwie godziny później, po krótkim, ale intensywnym przygotowaniu artyleryjskim siły niemieckie przystąpiły do natarcia od strony Ruszelczyc. Atakujących powitała nawała polskiej artylerii, w wyniku której przeciwnik został zmuszony do odwrotu tracąc wielu zabitych i rannych.
W tej sytuacji na Polaków skierowany został ostrzał niemiecki artylerii i wezwanego na pomoc lotnictwa. Pomimo, iż ostrzał, a zwłaszcza działania lotnicze spowodowały pewne straty w polskich oddziałach, nie mogły zmienić ogólnego stanu zmagań i rozstrzygnąć bitwy na korzyść Niemców.
W sytuacji kiedy polskie opozycje obronne były zbyt trudne do przełamania, taktyka niemiecka przewidywała ich obejście. Polacy, mając zagrożone tyły musieliby wówczas opuścić swoje okopy, a ich kolumny marszowe stałyby się łatwym celem dla lotnictwa i zmotoryzowanych oddziałów pościgowych. W polskich liniach obronnych pomiędzy Sanem na południu a bezdrożami leśnymi na północy nie było żadnej luki. Niemcy zmuszeni byli do ataku frontalnego. Na polskie pozycje ponownie spadł grad pocisków artyleryjskich. W chwilę później Niemcy przystąpili do kolejnego natarcia, tym razem głównymi siłami i na szerokim froncie. Jedynie na południowym skraju polskich pozycji, nad samym Sanem, Niemcom udało się zdobyć część polskich okopów. Polscy żołnierze walczyli bardzo dzielnie na całej długości polskiej linii obrony wróg został odparty ponosząc przy tym znaczne straty.
Do największej bitwy doszło 13 września 1939 roku pod Krzywczą, a jej ślady można odnaleźć na cmentarzu w Krzywczy, gdzie w zbiorowej mogile są pochowani świadkowie tych wydarzeń- żołnierze.
Przeprowadziłam rozmowę z Panem Edwardem Błachutą który urodził się w 10.06.1926 roku w Reczpolu gdzie mieszka do dziś. Z wielkim wzruszeniem opowiadał, gdy podczas II wojny światowej w miejscowości stacjonowały wojska niemieckie, a później rosyjskie panował strach choroby i wielki głód, szczególnie wiosną. Niejednokrotnie mieszkańcy dostawali informacje, że nocą ma przyjść nieprzyjaciel. Młodzi chłopcy tak jak Pan Błachuta ukrywali się w pobliskich lasach, aby uniknąć obozów koncentracyjnych lub przymusowej pracy.
Pan Edward opowiedział mi także, że w czasie wojny w Reczpolu mieszkało dużo ludzi narodowości ukraińskiej, gdy sytuacja powoli zaczęła wracać do normy na terenie gminy zaczęto ewidencjonować ludność część rodzin z pochodzenia ukraińskiego przesiedlono na teren Ukrainy i ZSRR, a rodziny w połowie ukraińskie przesiedlono na zachód Polski – opowiada Pan Edward. Sytuacja radykalnie się zmieniała na niekorzyść w marcu 1945 r. kiedy trwała to akcja przesiedlenia Ukraińców, której to starała się przeciwstawić Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej zbrojne ramię- Ukraińska Powstańcza Armia (UPA). Początkowo ich działalność miała charakter propagandowy, odezwy wzywające Polaków do nie popierania prowadzonej akcji przesiedleńczej. Odnotowywano częste napady o charakterze rabunkowym. Równocześnie przeciwko UPA wystąpiło polskie podziemie zbrojne. Incydenty rabunkowe zdarzały się w każdej wiosce , w Reczpolu miał miejsce napad na folwark księdza Jana Laski . Pod groźbą użycia broni zabrali 5 koni, a rządcę dotkliwie pobito.
Ludzie, którzy posiadali niewielkie gospodarstwo jak rodzice Pana Błachuty musieli zadbać o swoje rodziny I nie było im łatwo ponieważ musieli oddać część urodzajów na daninę, a część została skradziona przez grasujące bandy. Mieszkańcy, którzy nie posiadali ani skrawka ziemi pracowali we folwarku którym zarządzał ksiądz proboszcz z Krasiczyna, w zamian otrzymywali pół wiadra pszenicy lub kilka kilogramów ziemniaków. W folwarku uprawiano w większości zboża hodowano 80 sztuk bydła, 6 koni dlatego najmowano tutejszą ludność. Praca była ciężka od rana do zmierzchu.
Pomimo tak ciężkich czasów zadbano o to aby młodzież mogła się spotykać, przy folwarku w wyznaczonej izbie wolny cza spędzali na rozmowach nauce tańca, itp. nie mogło to trwać do późnych godzin nocnych ponieważ mogłoby to być bardzo niebezpieczne z uwagi na częste patrole wojsk nieprzyjaciela. Zdarzało się, że młodzi ludzie wychodząc z domu nigdy nie wracali , jak relacjonuje Pan Błachuta wywożeni byli do prac przymusowych najczęściej na zachód. Tak też się stało ze zmarłą żoną Pana Błachuty która w czasie trwania wojny został wywieziona do niemieckiej rodziny jako służąca. Po zakończeniu wojny wróciła do swojej ukochanej miejscowości, niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ona , po wielu ślad zaginął na zawsze.
W tych trudnych czasach nie zapomniano o edukacji, Pan Edward wspomina jak uczęszczał do szkoły gdzie wówczas było tylko cztery klasy, a chodzenie do szkoły nie było obowiązkowe. Początkowo nauczał nauczyciel o nazwisku Dobierz, następnie pani Nakryjkówna, która była osobą bardzo miłą i miała bardzo dużo cierpliwości do dzieci.
Słuchając tych wspomnień miałam mieszane uczucia, ale towarzyszył mi niepokój, strach i doszło do mnie, że to były ciężkie czasy i straszne. Jestem szczęśliwa, że żyję w wolnym kraju mogę chodzić do szkoły, kościoła, na spacery bez obawy, że mogę nie wrócić do domu.
II miejsce – Emilia Grochoła
z kl. VI Niepubliczna Szkoła Podstawowa w Ruszelczycach
za pracę:
II wojna światowa była największym konfliktem zbrojnym w historii świata, trwająca od 1 września 1939 roku do 8 maja 1945 roku. Pozostawiła w psychice ludzi strach przerażenie i rozpacz z przeżytych chwil. Na podstawie opowiadań Pana Michała Ducia chciałabym przedstawić jego historię z okresu II wojny światowej. Żeby to zrozumieć musimy cofnąć się w czasie do lat 1939-1945.
Pan Michał Duć mieszkał niedaleko granicy dzielącej ZSRR, III Rzeszę czyli rzeki San w miejscowości Bartkówka. Jego historia jest bardzo smutna i drastyczna. Wszystko zaczęło się gdy do okolicznych Żydów zaczęły zjeżdżać się rodziny z Niemiec, po krótkim pobycie zaczęły pakować cały swój dobytek i wyjeżdżać na wschód. III Rzesza zajęła zachodnią część kraju, lecz to nie był koniec, od wschodu, kilka tygodni później, wkroczyli Sowieci. Ludzie zostali wzięci na dwa ognie. Rodzina Pana Michała podlegała pod okupację Sowiecką. Sowieci wysiedlili ludność znajdującą się w odległości 800 metrów od granicy. Wraz z mieszkańcami Bartkówki wysiedlono ludność ukraińską, ale również ludność z innych miejscowości wzdłuż Sanu. Wywieźli ich w marcu 1940 roku. Mogli zabrać bydło, swój dobytek i co się dało. Wyruszyli do Dylągowej, dalej furmankami dojechali do Niżankowic. Tam czekał na nich pociąg, załadowali ludność i wywieźli na Polesie Wołyńskie. Osiedlili ich w miejscowości Sarny, w koloniach poniemieckich, gdzie pozostały gospodarstwa opuszczone przez wysiedlonych Niemców. Rodzina Pana Michała zatrzymała się przy drodze między Mydzkiem, a Stydyniem. Znajdowało się tam poniemieckie gospodarstwo. Mieli oni krowę i konia, dostali też nieco kartofli. Pomagali im Ukraińcy. Wszyscy byli bardzo życzliwi i pomocni. Wiedli tam spokojne życie przez 3 lata. W 1942 roku zaczęły się tworzyć bandy, do nich należeli ci, którzy zgłosili się na ochotnika, żeby służyć Niemcom. Z początku mordowali Żydów. Często robili sobie z tego drwiny. Ludzie obawiali się, że jak skończą z Żydami wezmą się za Polaków. I tak się niestety stało zaczął się mord. Nocą pojawiły się łuny na niebie, paliły się polskie domy, polskie wioski, kolonie, na których osiedlono Polaków. Jednak rodzinie Pana Michała nic się nie stało. Naprzeciwko mieszkał niejaki Ramel, był Polakiem zamożnym, co prawda. Nagle w jedną z tych nocy pełnych strachu i przerażenia, Ukraińcy wpadli do Ramlów. Było ich w domu czworo Pan i Pani Ramlowa, ich syn i synowa bo syn dopiero co się ożenił miał na imię Olek. Ukraińcy przywiązali go do słupa telefonicznego i go piłą porżnęli. Pana Ramla ukrzyżowali na deskach od stodoły. Zrabowali, co mogli i odjechali pod osłoną nocy. Pan Michał miał wtedy 6 lat. Rodzina Pana Michała planowała ucieczkę. Mieli piękną klacz, która ciągnęła wóz z dobytkiem. W drodze wóz utknął, jedna klacz nie poradziła sobie z ciężarem wozu.
Ojciec Pana Michała pożyczył silnego i zdrowego ogiera i te dwa konie, wyciągnęły wóz z dołu. Oddali konia, gdy byli już w Hucie Stepańskiej, gdzie Polacy się tak żarliwie bronili. Ruszyli w dalszą drogę, do Sarnów, a była ona bardzo ciężka . Zaopiekował się nimi jakiś pan. Mieszkali u niego i mogli chodzić do kościoła, co wcześniej było niemożliwe. Po dojechaniu na miejsce, Niemcy obiecali im, że odwiozą ich tam skąd przybyli. Pewnego dnia załadowali ich do pociągu na stacji, stamtąd wywieźli ich do Lwowa. A tam przygotowali transport do Niemiec. Dojechali do Przemyśla, gdzie był postój. Ponieważ byli porozdzielani, brat Pana Michała Antek, uciekł z pociągu i doszedł piechotą do Bartkówki. Reszta rodziny została odtransportowana do Niemiec. W Niemczech przybyli do Kassel. Stamtąd trafili do łaźni, wykąpali ich, i ubrali. A potem rozdzielili. Według opowiadań Pana Michała ciotkę z dziećmi i Panią Józefę Mudrykową, wzięli do pracy w fabryce. A rodzinę Pana Michała wywieźli do Breitenbach w górach Herzbert. Pana Michała i jego mamę dali do gospodarstwa niejakiego Johanna Vettera. Potocznie zwano to gospodarstwo „Kipkiss”. Bardzo dobrze im się tam żyło przez pierwsze dni. Niestety zaczęły bombardowania amerykańskich samolotów. Pan Michał w trakcie tych bombardowań stracił rękę. Jego matkę wywieźli. Dopiero później odnaleźli się i powrócili do Bartkówki. Teraz Pan Michał wiedzie spokojne życie.
II wojna światowa była trudnym okresem w życiu Pana Michała, nie tylko jego, wielu ludzi na tym ucierpiało i skutki są widzialne aż do dzisiaj, nie tylko w ranach które pozostały, ale również w pamięci i psychice ludzi.
III miejsce – Piotr Mazur z Reczpola
za pracę:
„Moja wieś podczas drugiej wojny światowej”
Źródło –oryginalne zapiski przesłane w formie listu pt. „Moje wspomnienia z Reczpola za okres 1937-1948”. Autor listu: Helena Andrzejewska, córka Florentyny i Władysława Laska administratora dworku i majątku w Reczpolu. Jej stryjem był ksiądz dr. Jan Lasek, proboszcz w Krasiczynie.
Fragmenty treści oryginalnej opartej na faktach autentycznych.
„Przyszedł pierwszy września 1939r wybuchła wojna. Tą polną drogą od Krzywczy wędrowały gromady ludzi z tobołkami na plecach i dziećmi – uciekali przed Niemcami. Ludziom we wsi udzieliła się panika i przyszli do tatusia poradzić się czy powinni również uciekać przed Niemcami. Tatuś kategorycznie odradzał, twierdził, że Niemcy ich nie tylko dogonią ale i przegonią a w tym czasie nieuczciwi ludzie zniszczą ich dobytek. Usłuchali i bardzo dobrze zrobili.”
„Za uciekającymi ludźmi nadciągało polskie wojsko. Majątek był najlepszym miejscem odpoczynku dla wojska i koni. Od tej pory zawsze ktoś u nas kwaterował”.
„Zbliżali się Niemcy, na tej polnej drodze między Reczpolem a Krzywczą doszło do szturmu. Zginęło tam bardzo dużo żołnierzy z obydwu stron. Zostali tam pochowani w jednej mogile. Teraz tam stoi metalowy krzyż. Zbliżał się front. Tatuś zarządził, aby wszystkie konie i krowy odprowadzić do lasu, a nam spakować niezbędne rzeczy i również udać się do lasu. Noc spędziliśmy w głębokim jarze, a nad nami świstały kule z jednej i drugiej strony. Rano ucichło wszystko i zastanawiano się kto powinien iść do domu i sprawdzić co się dzieje. Mamusia stwierdziła, że pójdzie ona, bo gdyby poszedł któryś z mężczyzn- spotkanie z Niemcami mogłoby się różnie skończyć. Kiedy mamusia dotarła do domu, nadeszło trzech Niemców, o coś pytali, ale mamusia nie rozumiała, musieli to być kwatermistrze. Tatuś stwierdził że wracamy do domu. Od tej pory nasz dom zmienił się na miejsce kwaterunku wojska. Niemcy zostawili nam mały pokoik z oddzielnym wejściem i kuchnię, natomiast trzy pokoje zajęli dla swojego sztabu. W takich warunkach przemieszkaliśmy do 1941r.
„17.IX.1939r Niemcy zawarły układ ze Związkiem Radzieckim i podzielili się Polską. U nas granicą był San. Automatycznie zostaliśmy rozdzieleni ze stryjem, ponieważ Krasiczyn został po stronie rosyjskiej a my po stronie nienieckiej.
„Drugi front przeżyliśmy w 1941r. W nocy z 20 na 21 czerwca Niemcy kwaterujący u nas wynieśli się tak cicho, że kiedy rano wstaliśmy, nie zastaliśmy ani wojska, ani koni, ani armat, natomiast w oddali było słychać wybuchy armatnie”.
„Tatuś zajął się zabezpieczeniem rodziny. Od furtki biegnie droga w stronę gościńca która rozdzielała oba ogrody, z prawej ten ze stawami, a z lewej z gęsto rosnącymi wiśniami.. W tych wiśniach tatuś wybudował schron. Schron wykonano w kształcie litery zet ( co miało utrudniać przedostanie się odłamków) z dwoma wyjściami. Jedno wyjście z prawej strony, a drugie u wylotu drugiej strony. Z prawej strony ulokowana była nasza rodzina, a z lewej rodzina Godzieniów”.
„25.VI. 41 r. pierwszy pocisk uderzył w prawy ogród, z przerażeniem wskoczyliśmy do schronu. Drugi pocisk uderzył dokładnie w nasz schron z naszej strony. Siostra była najdalej wysunięta z prawej strony i zobaczyła straszny ogień, zaczęło się na nią walić. Mamusia zaczęła ją ciągnąć w stronę naszego wyjścia, ale było zablokowane, zaczęła nas wypychać do drugiego wyjścia, tam już wychodziła rodzina Godzieniów. Ja wydostałam się pierwsza i stanęłam żeby poczekać na mamusię i siostrę i zobaczyłam ogromny słup dymu. Kiedy wyszła mamusia i Wandzia stwierdziłam, że nie wyszedł tatuś. Wrzasnęłam gdzie nasz tatuś i pobiegliśmy z tym krzykiem do wsi za Godzieniami. Prawdopodobnie w tym czasie kiedy w nas uderzył pocisk tatuś wsuwał się do schronu dlatego nasze wejście było zablokowane. Po naszej ucieczce siła pocisku opadła na dół i wywróciła nasz schron do góry nogami. Do schronu trzeba było się wsuwać nogami i tatuś prawdopodobnie nie zdążył schować się cały, bo kiedy go znaleźliśmy miał poprzecinane ręce, a z głowy nie został ślad. Gdybyśmy nie uciekli, to samo byłoby z nami”.
„Zginął tatuś mając 44 lata i 20 letnia pastuszka, która czekała na wejście do schronu. Nikt z nas nie wiedział, że tam była bo musiała przyjść w ostatniej chwili. Ponieważ cała była na zewnątrz, z niej pozostały tylko włosy rozciągnięte na wiśniach i część kręgosłupa. Gdyby nie te włosy, to byśmy nawet nie wiedzieli, że tam zginęła”.
„Tylko te dwa pociski spadły na majątek, wszystkie inne spadały w okolicach strażnicy. Sama strażnica nie została nawet draśnięta, pociski spadały na tę niewykończoną dyżurkę, z której zostały same drzazgi. W naszym domu nie wypadła nawet 1 szyba.”
„W 1944 r. mieliśmy trzeci front najłagodniejszy. Niemcy uciekali, nadciągali Rosjanie. Nie było starć ogniowych, jedynie Niemcy bombardowali okoliczne lasy tropiąc partyzantów”.
„1.08.44 r. wybuchło powstanie w Warszawie, a do nas przyszło 200-tu chłopów w wieku 20-30 lat, kwiat młodzieży z dowódcą ze Lwowa –szli z pomocą powstańcom. U nas zatrzymali się na odpoczynek. Jakże inaczej przyjmowało się tych ludzi, tak radośnie, to byli nasi. Ale oni u nas przeżyli szok, dostali rozkaz, że nie wolno zbliżać się do Warszawy. Jakże oni się denerwowali, jak bluźnili. Nie wiem czyj to był rozkaz, w każdym razie po odpoczynku przez kilka dni wrócili do Lwowa”.
„Nadszedł bardzo ciężki czas- banderowcy. Naprzeciw Reczpola za Sanem była wieś ukraińska Kupna dalej w stronę Krzywczy Chyrzynka, a na wprost Krzywczy Chyrzyna. Te wsie były schronieniem Banderowców. Wtedy nikt nie spał spokojnie, co noc jakaś wieś się paliła. Ludzi mordowali i rabowali co się dało i palili. Reczpol jakimś cudem omijali, zresztą w Reczpolu mieszkali tez Ukraińcy i nie mieliśmy z nimi żadnych zatargów, a raczej mamusia miała u nich swoich chrześniaków. Bardzo niebezpieczna była droga z Przemyśla przez las Korotyński i to pod górę nie było można przyśpieszyć. Tam banderowcy napadali na przechodzących, rabowali i mordowali. Księgowy z Babic pojechał do Przemyśla po pieniądze dla pracowników, rowerem. Banderowcy dowiedzieli się o tym i zaczaili się w lesie na niego. Tymczasem księgowy spotkał samochód wojskowy i zabrał się nim razem z rowerem. Tymczasem nadjechał inny mężczyzna na rowerze, napadli na niego, ponieważ nie miał pieniędzy zamordowali go. Kiedy ja szłam już był sprzątnięty i nic nie widziałam. Podobne wieści docierały, że pod cmentarzem powiesili trzech mężczyzn, przebijając im przez uszy kołki i za to ich powiesili, kogoś okręcili drutem kolczastym i wrzucili do Sanu, rano wyłowiono go z wody”.
„W końcu zarządzono akcje „Wisła”. Wysiedlono wszystkich Ukraińców z wiosek nad Sanem i wywieziono ich na zachód, a wsie spalono. Również z Reczpola rodziny ukraińskie zostały wysiedlone. Wtedy banderowcy nie mieli gdzie się schronić, nie miał ich kto żywić i wynieśli się do Rumunii i Bułgarii i ta sprawa została zamknięta”.
W kategorii wiekowej - uczniowie gimnazjum:
I miejsce - Julia Fednar z Reczpola
Brak wersji elektronicznej artykułu
I miejsce - Natalia Amarowicz
Reczpol
Ucz. kl. III a Gimnazjum w Krzywczy
za pracę:
MOJA WIEŚ PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ
1. Wybuch wojny i kampania wrześniowa.
II wojnę światową rozpoczął 1 września 1939r. o godzinie 4.45 atak niemiecki na pozycje polskie rozmieszczone wzdłuż granic, od Morza Bałtyckiego po Karpaty (1600 km). Mimo dużej przewagi w wyposażeniu wojska i przygotowaniu do działań zbrojnych, Niemcy natrafili na opór ze strony żołnierzy polskich. Niemieckie plany szybkiego zajęcia terytorium Polski zostały pokrzyżowane, a obrona naszego kraju trwała ponad miesiąc. Szerokim echem odbiły się kolejne walki obronne. Najgłośniejsze z nich to:walki o budynek Poczty Polskiej w Gdańsku, bitwa pod Mławą,bohaterska obrona Westerplatte, krwawe walki o Warszawę, największa z bitew - nad Bzurą. Za ostatnią z walk uznana została bitwa pod Kockiem, która zakończyła działania w wojnie obronnej Polski w 1939 roku.
13 września jeden z frontów dotarł do ziemi krzywieckiej. Od świtu żołnierze polscy 11 Karpackiej Dywizji Piechoty przygotowywali stanowiska obronne, kopiąc okopy. Jak podają świadkowie, okoliczni mieszkańcy przynosili im wodę do picia oraz ciepłą zupę. Armia niemiecka nadeszła od strony Babic. Pod wieczór rozpoczęła się zacięta walka, która potem przeniosła się na Górę Krzywiecką. Stamtąd do wystraszonych ludzi dochodziły odgłosy wystrzałów i krzyki. Po bitwie żołnierze polscy wycofali się w stronę Przemyśla, zabierając ze sobą broń i armaty. Według relacji świadków kilka armat czekało w gotowości w Reczpolu (w miejscu, gdzie dziś jest dom pana Edwarda Wajdy) – przewożono je potem przez tzw. Działy. Postępujące za Polakami wojska niemieckie 15 września zajęły Przemyśl.
Reczpol jako miejscowość nie ucierpiał podczas działań z 13 września. Część mieszkańców o tym co działo się w Krzywczy dowiedziała się, gdy udali się na niedzielne nabożeństwo do kościoła parafialnego. Mama opowiadała mi, że nieżyjąca już babcia Ludwika (ur. 1933r.) wspominała, że gdy szła ze swoim tatą do kościoła, przechodzili obok zabitych. Mówiła też, że w Krzywczy były już czołgi z niemieckimi żołnierzami, a od jednego z nich dostała czekoladę, którą jadła pierwszy raz w życiu.
2. Okupacja niemiecko - sowiecka.
Jak wiadomo 17 września 1939 r. od wschodu na Polskę napadł ZSRR. Na mocy przedwojennego paktu Ribbentrop – Mołotow na Sanie powstała nowa niemiecko – sowiecka granica. Sowieci obawiali się, że ludność masowo zacznie uciekać przez San do strefy niemieckiej. Na początku października rozpoczęli budowę nadgranicznych umocnień. Mieszkańcy Reczpola w ramach szarwarków, czyli robót przymusowych, bronowali pas graniczny, stawiali zasieki, wieże obserwacyjne, schrony, stanowiska karabinów maszynowych.Za przekroczenie rzeki groziła wywózka, a nawet śmierć. Mimo to wielu ryzykowało przeprawę na drugi brzeg: jedni, by ratować życie, inni - żeby zarobić na przemycie.
Reczpol w całości znalazł się pod okupacją niemiecką. Wmiejscowości stacjonowały wojska niemieckie, dla których wybudowany został budynek strażnicy granicznej, po wojnie użytkowany jako szkoła (do lutego 2006r.). W obecnej świetlicy wiejskiej mieścił się spichlerz. Żołnierze niemieccy stołowali się często w budynku dworu (dziś nie istnieje), który mieścił się na działce pani M. Kwaśnej naprzeciw kościoła.
Sytuacja mieszkańców w czasie wojny była bardzo trudna. Musieli z okupantem dzielić się tym, co stanowiło ich utrzymanie, najczęściej produktami rolnymi czy hodowlanymi. Jeśli nie chcieli oddać wyznaczonej części, zabierano ją siłą. Sami nierzadko głodowali. Podstawowym daniem była kukurydzianka na mleku albo faramuszka, a w wyjątkowych przypadkach zupa z szabagi lub pokrzyw. Niedożywienie niosło ze sobą choroby i śmierć. Zimą Niemcy wykorzystywali mieszkańców do odśnieżania dróg.
Jeden ze świadków tamtej historii, mieszkająca w Reczpolu pani Maria Buś opowiadała, że w czasie okupacji chodziła do szkoły, która mieściła się wtedy w budynku obecnego przedszkola. Wspominała, że nie wszyscy mogli dotrzeć do szkoły zwłaszcza zimą, bo wszechobecna bieda sprawiała, że nie mieli butów. Z jej relacji wynika, że Niemcy nie wymagali bezwzględnie nauki w języku niemieckim, ale szkoła znajdowała się pod ich ścisłą kontrolą. Co ciekawe, świadectwa szkolne wypisywano zarówno po polsku, jak i po niemiecku.
Pani M. Buś wspominała też, że przed wojną w Reczpolu mieszkały dwie rodziny żydowskie, ale nie wiadomo nic o ich prześladowaniu, bo opuściły miejscowość krótko przed wybuchem wojny.
W jej relacji pojawiło się stwierdzenie, że w Reczpolu lepiej było w czasie wojny niż po zakończeniu. A to wszystko za sprawą band UPA, które nękały ludność na naszym terenie. Sowieci, banderowcy wykazywali się o wiele większym okrucieństwem niż Niemcy. Chodzili po wiosce nocami, napadali na gospodarstwa, siejąc grozę i strach. Zastraszali, kradli
i rabowali, co popadło. Potrafili nawet dzieciom wyrywać ostatni kawałek chleba. Tych, którzy przeciw nim próbowali się sprzeciwiać, bestialsko mordowali. Mama opowiadała mi, że babcia Ludwika nieraz we wspomnieniach wymieniała nazwiska osób zabitych przez banderowców, lecz ona ich nie pamiętała. Podobno we wspomnieniach wojennych
z dzieciństwa te okropne obrazy napadów sowietów utrwaliły się najmocniej.
3. „ Nigdy więcej wojny…”
Okropność czasów wojny przekazywana przez jej świadków powinna u każdego wywołać refleksję. Myślę, że najlepszym komentarzem do tego będzie napis – apel umieszczony niedaleko Pomnika Obrońców Wybrzeża na Westerplatte, który brzmi: „ Nigdy więcej wojny…”. Pamiętając o tym, co przeżyli nasi przodkowie i przekazując tę wiedzę przyszłym pokoleniom, musimy przede wszystkim troszczyć się o to, aby między ludźmi panował pokój i zgoda.
II miejsce
Sebastian Król ze Skopowa
Brak pracy w formie elektronicznej
i Arleta Łysik z Babic
za pracę:
,, Losy Wojenne mojej rodziny”
Mama mojego taty, a moja babcia ma na imię Elżbieta Łysik (58 lat). Jej rodzice Stanisław i Janina Marynowscy w 1937 roku zawarli sakrament małżeński. Rodzina Marynowskich doświadczyła wojny z kilku stron: wywózki na Sybir oraz wysiedlenia. A zaczęło się tak:
Rodzice babci mieszkali na dawnych terenach Polski w Nadalniczu koło Lwowa w tamtych czasach w powiecie Żółki. Obecnie te tereny należą do Ukrainy. Tam urodziły się dwie siostry babci Zofia (77lat) oraz Danuta (74Lat). W tamtych czasach na tym terenie było bardzo wielu Polaków i Ukraińców. Te dwie narodowości żyły razem w zgodzie. Dopiero, jak Niemcy napadli na Lwów i zmierzali w kierunku Stalingradu kontakty między Polakami, a Ukraińcami uległy pogorszeniu. Ze względu na to, że Niemcy obiecali Ukraińcom wolną Ukrainę. Ukraińcy po złożonej obietnicy przez Niemców dołączyli do nich. Polscy obywatele musieli uciekać na inny teren bo Ukraińcy i Niemcy mordowali Polaków, a prababcia mając dzieci jedno w wieku trzech lat, a drugie dopiero po urodzeniu musiała uciekać razem z mężem i dziećmi. Na wiosnę 1944 roku uratowali się przed pewną śmiercią. Zostawiając nowo wybudowany dom dostali nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania w ciągu 48 godzin. Mieli zebrać swój majątek (to co najważniejsze do przeżycia) i pociągiem w bydlęcych wagonach przyjechali do Brzozowa, a potem do Ostrowa. Jeszcze na wiosnę w tamtych czasach był mróz i śnieg, jak to powiada określenie ,, po pas”. Jak prapradziadek Wojciech budził się o świcie do pracy musiał kopać tunel by wyjść drzwiami. Czasami zdarzało się, że musiał wychodzić oknem bo drzwi nie dało się otworzyć. W czasie podróży umarła prababcia mojej babci i została pochowana w Brzozowie. W Ostrowie mieszkała ludność ukraińska. Oni także dostali nakaz opuszczenia tych ziem i udania się na Ukrainę, a gospodarstwa, które po sobie pozostawili były zasiedlane przez Polaków. Dlatego moja babcia mieszka nadal w Ostrowie tak jak do niedawna jej rodzice, którzy dostali drewniany dom po rodzinie ukraińskiej. Niestety dla moich prapradziadków nie było już domu na terenie Ostrowa, więc dostali nakaz zasiedlenia teren Olsztyna. Tam z kolei mieszkali Niemcy, którzy wyjechali do Niemiec i zostawiali gospodarstwa. Dlatego w Olsztynie i Elblągu mam bardzo dużą rodzinę. Prapradziadek dostał po Niemcach konie i nimi pracował w polu. Lecz konie popołudniu już nie chciały iść, ponieważ były uczone przez Niemców, że pierwsza godzina mówiona halt ! i konie miały wtedy przerwę od pracy zgodnie z niemiecką regułą i dyscypliną tresowania zwierząt. Gospodarstwa Niemców były bardzo duże. Ludność niemiecka zostawiała wszelkiego rodzaju maszyny i nowe domy. Do powiatu Żółki wysyłano więźniów i niewinnych ludzi, by ciężko pracowali. Praca polegała za zakopywaniu mokrych terenów i jej odwadniania. Gdy ziemia wysuszyła się siano i orano ją. Mówiono, że była to najżyźniejsza ziemia w Polsce. Mojej prababci i jej rodzicom udało się uciec, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Wujek prababci i kuzynostwo zostało wywiezione w głąb Rosji i do tej pory nikt nie wrócił i nigdy już o nich nie słyszano. Była to rodzina od strony pradziadka Stanisława, ale siostra prababci Janina wróciła do ziemi Polskiej po wywózce. W 1958 roku razem z mężem i trojgiem dzieci osiedliła się koło Wrocławia w Oławie.
Więc w taki o to sposób mam rodzinę rozrzuconą po Polsce : na Mazurach, na Pomorzu, na Śląsku, w Inowrocławiu, w Legnicy, w Opolu, w Żorach. To rodzina ze strony pradziadka, a rodzina ze strony prababci to: Elblągu, Wrocławiu i Dąbrowie. Tak potoczyły się losy mojej rodziny do, której mam szczęście należeć.
III miejsce
Martyna Brożyniak z Ruszelczyc
za pracę:
Moja wieś podczas II wojny światowej.
Nazywam się Martyna Brożyniak. Jestem uczennicą klasy 1b Gimnazjum w Zespole Szkół w Krzywczy. Uczestniczę w projekcie edukacyjnym „Zwykli niezwykli – ku chwale krzywieckim bohaterom wojennym” – etap II 2016. Projekt ten związany jest z losami Ziemi Krzywieckiej w okresie II wojny światowej. W jego ramach organizowany jest konkurs literacki na tekst prozatorski. Do dyspozycji miałam dwa tematy, z których wybrałam „Moja wieś podczas II wojny światowej”.
Działania wojenne związane z wybuchem II wojny światowej w miejscowości Ruszelczyce, miejscu mojego zamieszkania nie rozpoczęły się 1 września 1939r. wraz z napadem hitlerowskich Niemiec na Polskę. Zwiastunem nadciągającego kataklizmu wojennego były tu, wycofujące się przez Ruszelczyce w kierunku na Przemyśl polskie oddziały wojskowe. W nocy z 12 na 13 września przez Ruszelczyce przeszła 11 Karpacka Dywizja Piechoty[1] z Armii Małopolska pod dowództwem pułkownika dyplomowanego Bronisława Prugar-Ketlinga, która na wzgórzach położonych na wschód od pobliskiej miejscowości Krzywcza i Wola Krzywiecka zorganizowała linię oporu przed nadciągającą niemiecką 7. Dywizją Bawarską[2] i częściami 2. Dywizji Górskiej[3], pod dowództwem generała majora Otto Eugena. Główne natarcie sił niemieckich nastąpiło w godzinach przedpołudniowych w dniu 13 września 1939r. od strony Ruszelczyc. Pomimo zmasowanego ataku oraz wsparcia niemieckiego lotnictwa, które bombardowało i ostrzeliwało z broni pokładowej polskie pozycje obronne, nie udało się Niemcom rozstrzygnąć losów bitwy pod Krzywczą na swoją korzyść. Skutecznie zorganizowana obrona sprawiła, że Niemcy nie zdobyli w walce bronionych wzgórz. Do opuszczenia pola zwycięskiej walki z Niemcami zmusiła Polaków obawa pułkownika Bronisława Prugar-Ketlinga, że dowodzona przez niego 11 KDP zostanie odcięta od Przemyśla, kolejnego etapu odwrotu w kierunku Lwowa. Bitwa ta pomimo to przeszła do historii jako przykład polskiego sukcesu z pierwszych dni wojny. We wrześniu 1939 r. polska armia, o wiele mniejsza liczebnie i znacznie słabiej uzbrojona od wkraczających wojsk niemieckich, nie miała większych szans na skuteczne odparcie agresora. Jednak nie brakowało jak pokazuje przykład bitwy krzywieckiej męstwa i odwagi polskiemu żołnierzowi, który skutecznie opóźniał nazistowską inwazję.
Ruszelczyce, w okresie II wojny światowej w początkowej jej fazie znalazły się pod zwierzchnictwem Wehrmachtu, następnie zostały włączone do Generalnego Gubernatorstwa, którego siedzibą był Kraków. Zgodnie z zachowaną przez Niemców polską strukturą administracyjną na poziomie samorządu gminnego, Ruszelczyce weszły w skład gminy Krzywcza. Władzę na terenie gminy sprawował z nadania niemieckich władz okupacyjnych, w pełni jej posłuszny wójt narodowości ukraińskiej, co było jednym z elementów nazistowskiej polityki mającej na celu zaognianie wzajemnych polsko – ukraińskich stosunków. Sołtysi wsi wchodzących w skład gminy, w tym również sołtys wsi Ruszelczyce musiał pilnować aby gospodarstwa chłopskie objęte obowiązkiem kontyngentu czyli przymusowych dostaw płodów rolnych i żywego inwentarza na potrzeby armii niemieckiej, na czas wypełniali swoje zobowiązania. W przeciwnym razie groziły srogie kary z pozbawieniem życia włącznie. Oprócz wyzysku materialnego, ludność Ruszelczyc musiała świadczyć obowiązkową pracę na rzecz okupanta, głównie na terenie powiatu przemyskiego Zakazana była w Ruszelczycach tak jak i w całej okupowanej Polsce edukacja dzieci w języku ojczystym, z programu nauczania zniknęły przedmioty określające i utrwalające tożsamość narodową. Okrutne represje, wywózka do III Rzeszy na przymusowe prace oraz egzekucje ludności w tym żydowskiej, również nie ominęły mojej miejscowości, były chlebem powszednim.
Po przejściu w lipcu 1944r. przez Ruszelczyce frontu i wkroczeniu na ziemie południowo-wschodniej Polski Armii Czerwonej zapanował względny spokój, wzrosło natomiast obciążenie materialne ludności, zobowiązanej do utrzymywania wyzwolicieli. Okres ten przerwany został jednak z nadejściem wiosny 1945r. kiedy to oddziały Wojska Polskiego oraz Armii Czerwonej odeszły wraz z oddalającym się na zachód frontem walk. Rozpoczął się okres terroru Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierającej zbrojnie prowadzoną przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów politykę mającą na celu usunięcie Polaków z ich ziem, które nacjonaliści z frakcji banderowskiej uznawali za etnicznie ukraińskie. Eksterminację Polaków dodatkowo wzmagała trwająca od 1944r. akcja przesiedlania Ukraińców z terenów przygranicznych (obszar objęty akcją to teren województw rzeszowskiego, lubelskiego i krakowskiego) do ZSRR. Wysiedlenia dokonywano na podstawie zawartego 9 września 1944r. Układu pomiędzy Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Rządem Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Rad dotyczący ewakuacji obywateli polskich z terytorium U.S.R.R. i ludności ukraińskiej z terytorium Polski. Akcje UPA wymierzone były w bezbronną najczęściej ludność polską, miały m.in. zniechęcić do zajmowania przez nią pozostawionych przez wysiedlonych domostw (o ile nie zostały spalone) i ich ziem. Ruszelczyce jak również okoliczne miejscowości, usytuowane po prawej i lewej stronie rzeki San stały się w tym okresie areną dla okrutnych, krwawych i bezlitosnych zbrodni dokonywanych na miejscowej ludności polskiej oraz na ludności ukraińskiej czekającej na wywózkę (w ramach akcji odwetowych). Ogromowi tragedii dorównywał jedynie stopień zezwierzęcenia oprawców. Odmawiano sobie wspólnie prawa do życia. Uzurpując prawo do jego pozbawiania w imię idei obłąkanych z nienawiści przywódców ukraińskich nacjonalistów. Ich wizja stworzenia państwa ukraińskiego z części ziem polskich doprowadziła do tragedii ludności obu narodowości oraz stworzyła spiralę następnych, jeszcze bardziej okrutnych mordów. Do dnia dzisiejszego trwa wzajemna wrogość, z nikłą tak naprawdę szansą na porozumienie. Kultywowaniu tej nienawiści sprzyja obecny klimat polityczny na Ukrainie, gdzie żyjący jeszcze członkowie UPA uzyskali prawa kombatanckie, skupiająca ich w latach wojny organizacja uznana została za walczącą o niepodległą Ukrainę, a przywódcom i inspiratorom rzezi stawia się pomniki jak bohaterom narodowym.
W pamięci żyjących jeszcze świadków tamtych wydarzeń– mieszkańców Ruszelczyc – lata II wojny światowej zapisały się jako bezustanne zmaganie się z okrutnym losem narodu zniewolonego. Była to lata ciągłej i nieustającej walki o przeżycie trwającego jeszcze dnia z tlącą się w sercu nadzieją na dotrwanie do kolejnego. Towarzyszył im nieodłączny strach o żyjących członków rodziny połączony z bólem po utraconych już najbliższych. Wspomnienia te ciągle są żywe, wyciskają łzy z oczu i powodują ucisk w klatce piersiowej kiedy o nich mówią. Tragizm wydarzeń lat wojny wzmacnia fakt, że po przejściu frontu, mordującymi w nocy bez cienia litości byli nie Niemcy ale normalni za dnia zdawać by się mogło „sąsiedzi”.
III miejsce
Gabriela Grzegorzak z Babic
za parcę:
LOSY WOJENNE MOJEJ RODZINY
Przedstawiona poniżej historia dotyczy brata mojego pradziadka Michała Kurasza. Wspomnienia, które opiszę w pracy pochodzą z książki ,,Na fali historii- wspomnienia Polaków w Chile’’. Książka została opracowana i wydana przez Ambasadę RP w Chile.
Michał Kurasz urodził się 29 września 1923 roku w miejscowości Iskań. Zmarł 14 października 2014 roku. Po wojnie na stałe osiedlił się w Chile, gdzie otworzył swoją kawiarnię. W swoich wypowiedziach zawsze podkreślał, że bardzo brakuje mu Polski, a przed oczami ciągle ma Bieszczady.
,,Miałem szesnaście lat, kiedy wybuchła wojna. Byłem wtedy w domu, kiedy nagle wszedł tata i powiedział:
-Michał, wojna się zaczęła!
Poczułem wtedy taki wielki smutek wewnętrzny, że nawet nie chciałem tego ojcu mówić. Czułem, jakbym miał kamień na sercu. Bolało mnie to, że Polska zostanie niewolnikiem.
To był wrzesień 1939 roku’’.
Te słowa opisują dopiero początek dramatu, którym była wojna.
,,W 1942 roku dostałem zawiadomienie, że muszę się zgłosić do koszar w Przemyślu. Stamtąd nie mogłem już wrócić do domu. Z koszar Niemcy wywieźli nas pociągami towarowymi do obozów przymusowej pracy. Przez cały dzień i przez całą noc dali nam tylko wodę do picia.
W obozie żywili nas liśćmi brukwi, do których dodawali parę kartofli, z czymś to jeszcze mieszali, żeby było trochę bardziej gęste. Na dzień jedliśmy jedną menażkę takiej zupy. Obóz znajdował się na terenie lotniska w miejscowości Flughafen, niedaleko Plattling. Pracowaliśmy przy budowie bunkrów, w których Niemcy ukrywali swoje samoloty. Obóz pracy powstał w miejscu, gdzie wcześniej była stajnia dla krów. Można się było tego domyślić, ponieważ prycze, na których spaliśmy, były zrobione ze żłobów. Na każdej z prycz spało trzech mężczyzn. Obóz był ogrodzony drutami elektrycznymi, na wieżyczkach strażniczych stali uzbrojeni w karabiny maszynowe żołnierze niemieccy. Codziennie o piątej trzydzieści rano przychodził strażnik z gwizdkiem, żeby nas obudzić. A o dziewiątej wieczorem wyłączali nam już światło. Opowiadaliśmy więc sobie z chłopakami kawały po ciemku, aby podtrzymać się na duch. Nie wiedzieliśmy, co przyniesie kolejny dzień’’.
Po prawie trzech latach nadszedł dzień wyzwolenia. Tamtego dnia, nikt nie zagwizdał na pobudkę. Do obozu zaczęły zbliżać się czołgi Amerykanów. Wszyscy zaczęli uciekać, chowając się w zbożu.
,,Kiedy skończyła się wojna miałem 22 lata, ważyłem 38 kilogramów. W obozie przymusowej pracy byłem prawie trzy lata. Od grudnia 1942 do wyzwolenia przez wojsko amerykańskie 3 maja 1945 roku. Dokładnie pamiętam tę datę.
W grudniu 1945 zabrałem się z jednostką amerykańską do Austrii. Najpierw myłem talerze w kuchni, potem wzięli mnie do pomocy, aż w końcu zacząłem pracować prywatnie
i uczyć się cukiernictwa. Nie wiedziałem, co się stało z moimi rodzicami podczas wojny. Któregoś dnia dostałem list ze stemplem Czerwonego Krzyża. To był list od ojca. W ten sposób dowiedziałem się, że żyją. Napisałem do nich list, że bardzo za nimi tęsknię i że chciałbym ich zobaczyć, ale jednocześnie prosiłem ojca o radę, co robić, gdyż miałem możliwość wyjazdu za granicę. Na to ojciec odpisał mi: Michał, do domu zawsze możesz wrócić. Wówczas każdy list przechodził przez cenzurę, zrozumiałem więc, że ojciec nie mógł mi więcej napisać. To dla mnie oznaczało jedno: Nie wracaj. Wielu chłopaków w moim wieku wróciło po wojnie do Polski- od razu trafiali do koszar, musieli odbyć obowiązkową służbę wojskową. Cztery lata. Ja tego nie chciałem. Ja chciałem w życiu coś zobaczyć, czegoś się nauczyć, zdobyć jakiś zawód’’.
W Austrii mieszkał od grudnia 1945 roku, do grudnia 1948 roku. W grudniu 1948 roku wypłynął statkiem ,,Marco Polo’’ z portu w Genui do Chile. Podróż trwała dwadzieścia sześć dni. Na statku było ponad tysiąc osób.
,,Na statku było fantastycznie! Od razu po wejściu na pokład zgłosiłem się do kuchni
i przyjęli mnie bez żadnego problemu. Nie chciałem za to pieniędzy, chciałem po prostu pracować. W ten sposób miałem możliwość wstępu do pierwszej klasy, wieczorami mogłem chodzić na potańcówki, pić wino, tańczyć z eleganckimi paniami… Nieważne, że niektóre
z nich wyglądały tak, że z łatwością mógłbym być ich synem lub wnukiem’’.
W końcu nadszedł czas, aby zacząć życie od nowa, w innym kraju, z dala od rodziny, bez nikogo bliskiego…
,,(…) po pierwszych dniach tutaj zrozumiałem, że to raj na ziemi: owoce, dużo owoców… Tu było wszystko. A my przyjechaliśmy po wojnie i wszystko oszczędzaliśmy, każdy kawałek chleba. Po przeżytej wojnie czułem się jak lis, który ucieka przed myśliwymi,
a uciekając chowa ogon między nogi. Przecież ja jestem cukiernikiem dlatego, że po trzech latach jedzenia wyłącznie zupy kartoflanej nigdy więcej nie chciałem zaznać głodu’’.
Również tutaj przyszedł czas na miłość. Wuj bardzo chciał ożenić się z Polką. Jego marzenie się spełniło 17 listopada 1951 roku. Jego żoną została Aurelia Zajączkowska.
,,Odkąd przyjechałem do Chile, od razu zacząłem ciężko pracować. Po pracy przychodziłem do domu, do tych wynajętych czterech ścian i czułem, że się duszę. Czasami
z tęsknoty płakałem. Pracowałem dwa lata w hotelu Carrera- to była moja pierwsza praca. Ale miałem duże aspiracje i chciałem spróbować pracować na swoim. Z czasem zacząłem dobrze zarabiać, kupiłem pierwsze maszyny do cukierni, potem samochód, najpierw używany, po jakimś czasie nowy, w końcu kupiłem także dom’’.
,,Zdałem sobie sprawę, że uczciwą pracą rąk można sobie polepszyć byt. Ja cenię sobie życie spokojne, ciche, wesołe. Trzeba być wytrwałym. Każdy człowiek ma jakieś zalety, ale nie każdy o tym wie. Uczciwa praca uwalnia i uszlachetnia człowieka. Bardzo mało ludzi to odczuwa. Na żadnym uniwersytecie o tym nie mówią’’.
Wuj kilkakrotnie przyjeżdżał do Polski. Odwiedzał rodzinne strony, swoją siostrę
i braci. Osobiście niestety nigdy go nie poznałam, ale czytając książkę odniosłam wrażenie, że był wspaniałym, bardzo wartościowym człowiekiem. Myślę, że jego powyżej zacytowane słowa zachęcają do refleksji i zastanowienia się nad naszym życiem.
W kategorii wiekowej: młodzież ponadgimnazjalna i studenci do 25 roku życia:
I miejsce:
Aleksandra Pawłowska z Woli Krzywieckiej, uczennica II Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu
W poniższej pracy przedstawiona jest sytuacja wsi Wola Krzywiecka, podczas II wojny światowej. Źródłem informacji zawartych w mojej pracy jest wiedza zdobyta podczas wywiadów z mieszkańcami wsi, wspominającymi tamten okres. Warto zwrócić uwagę, iż dla osób udzielających mi odpowiedzi na pytania, wojna nie jest czymś, o czym z chęcią chcieli opowiadać. Towarzyszące rozmowie łzy, chwile smutku, żalu i pretensji są na to najlepszym dowodem.
Cofnijmy się, więc 77 lat wstecz…
Wola Krzywiecka, mała wieś, dookoła drewniane chaty pokryte strzechą, ściany
z grubych belek podtrzymujących całą konstrukcję, podłoga to jedynie gliniane klepisko.
W jednej chacie zwierzęta, które są źródłem pożywienia, ciepła i jednocześnie wielodzietne rodziny. Ojcowie, wylewając siódme poty, pracują na roli wykorzystując konie pociągowe. Matki krzątające się przy kuchni, gotujące jedzenie dla gromadki swoich dzieci, które zajęte są przystrajaniem domów rękodziełami. Zapach zupy mlecznej niesie się po całej wiosce. W izbie obok muczące krowy, dające znak, by je wydoić. To mały obrazek ukazujący wiejskie i spokojne życie większości mieszkańców, do czasu…
Pierwsze dni września… na pagórkach dostrzec można polskich żołnierzy, którzy ostatkami swoich sił kopią okopy. Mieszkańcy w poczuciu wielkiej solidarności przygotowują posiłki dla swoich żołnierzy. Ojcowie, mężowie, bracia, zostawiają w chatach całe swoje rodziny, by iść i bronić ojczystej ziemi.
Wczesny ranek, trzynasty dzień września, II wojna światowa dociera do Krzywczy. Walka rozgrywa się na polach krzywieckich. „Na wojnie wygrywa ten, kto najmniej błędów popełnia”- zapewne z tak myśleli polscy żołnierze. Do miejscowości Wola Krzywiecka dochodzą jedynie odgłosy zrzucających z samolotów bomb, płaczów, jęków i krzyków. Dostrzec można kłęby dymu unoszące się w powietrzu. Kilka godzin później jest już po wszystkim. Jest wiele rannych, ale byli i tacy, którzy oddali życie w imię swojej ziemi. Większość mieszkańców pogrążona jest w ogromnym smutku. Ich rodziny pomniejszyły się. Kilka dni później mieszkańcy znajdujący się w schronach, piwnicach czy w okopach widzą, jak ich sąsiednia miejscowość - Średnia zostaje zbombardowana. Wszystko płonie. Niemcy przejmują kontrolę na naszych terenach. Życie mieszkańców diametralnie się zmienia - kiedyś spokojne, teraz pełne strachu i cierpienia. Wszystko dzieje się w zastraszającym tempie.
Wojsko niemieckie zaczyna stacjonować w krzywieckim dworku. Niemcy nakładają na mieszkańców obowiązek oddawania kontyngentów. Od każdego z gospodarstw pobierana jest część jego dorobku, są to najczęściej produkty rolne oraz hodowlane. Niektórzy z naszych nieprzyjaciół wydają nakazy, by dana rodzina wyprowadziła się ze swojego domu, żeby oni mogli go zająć. Zakładane są miejsca pracy dla okolicznych mieszkańców. Mężczyźni zmuszani są do wykonywania robót publicznych, między innymi ich zadaniem jest odśnieżanie dróg. Wynagrodzeniem dla robotników staje się trzykilogramowy worek ziemniaków, wydaje się, iż to nędzna zapłata, jednak czasami było to jedyne pożywienie dla niektórych rodzin. Jeżeli ktoś nie stawi się do pracy wówczas groziła mu kara.
Niemcy poczynają kolejne kroki… Roboty przymusowe stanowią jedną z głównych metod pozyskiwania taniej siły roboczej dla niemieckiego przemysłu i rolnictwa, a zarazem jedną z form eksterminacji ludności terytoriów podbitych przez III Rzeszę. Wywózki dotyczą głównie niezatrudnionych według gminnych „spisów bezrobotnych”. Nadeszła wiosna, rok 1940… przymusowa branka na roboty do Niemiec przybrała charakter masowy, teraz nie tylko bezrobotni mieszkańcy mogli być skazani na to piekło, obawiać się musiał każdy, kobiety i mężczyźni.
Z czasem Niemcy biorą w swoje ręce także edukację Polaków, która jest pod ich całkowitą kontrolą. II wojna światowa jest tragiczna nie tylko dla tych, którzy byli gotowi walczyć, ale także dla ludności cywilnej, która próbuje przeżyć te trudne czasy.
Niemieccy żołnierze nie są w stanie przejść obojętnie obok niewielkiej liczby Żydów zamieszkujących tereny Woli Krzywieckiej. Swój zbrodniczy plan likwidacji całego narodu żydowskiego przeprowadzali w sposób systematyczny i szczegółowo zaplanowany. Działo się to najczęściej nocami, Żydzi byli nachodzeni w swoich domach i wywożeni bez możności zabrania ze sobą czegokolwiek. Wszystko rozgrywa się tak szybko…
Jak zabija głód? Rok 1942 z pewnością odpowiedział na to pytanie mieszkańcom Woli Krzywieckiej. Zimowe, listopadowe dni 1941 roku przynoszą obfite opady śniegu. Zasiane wcześniej zboża przez długi czas, bo aż do kwietnia następnego roku marzną pod grubą śnieżną pierzyną. Jak mówi stare przysłowie „W marcu, kto siaćnie zaczyna, biednyć to gospodarzyna.” Kończą się ubiegłoroczne zbiory w spiżarniach, rolnicy są bezsilni, bo przecież już dawno powinni zacząć zasiew pól. Jedyne co im pozostaje to modlić się do Boga o jak najlepszą pogodę. Dzieci płaczą, proszą o coś do zjedzenia. Sąsiedzi pomagają sobie jak tylko mogą. Brakuje sił na poszukiwania czegoś jadalnego. Ich przysmakiem staje się być pokrzywa i szabaga, rośliny, które przed zjedzeniem trzeba odpowiednio wyparzyć i ugotować. Rarytasem są buraki. Wiele osób szuka pożywienia w lesie. Zbierają zmrożone, ubiegłoroczne grzyby i owoce lasu. Niektórzy podczas takich poszukiwań, z wycieńczenia umierają. Wraz z upływem czasu śnieg topnieje. Rolnicy decydują się na zasiew dopiero w maju. Na wsi krąży powiedzenie: „Jak się sieje w maju, to się zbiera w jaju.”
Dzień 8 maja 1945 roku… przynosi kres największemu i najbardziej krwawemu konfliktowi zbrojnemu w historii z niemieckim okupantem, lecz nie kończy gehenny działań ukraińskich band UPA. Ludzie powoli dochodzą do siebie, jednak nie są oni już tacy sami. Są bogatsi o wiele nieprzyjemnych oraz jakże tragicznych wspomnień, o których trudno będzie im zapomnieć. II wojna światowa przyniosła opłakane skutki. Straty wśród ludności cywilnej są ogromne.
Dziś, stawiając czoło prawdziwej postawie, reprezentującej prawdziwych Polaków, naszym zaangażowaniem i życiem dziękujmy za wolne i niepodległe państwo, między innymi szanując i nie wstydząc się symboli narodowych,które świadczą o niezależności, dumie i sławie naszego państwa. Świadomi zła i okrucieństwa owych lat, stańmy na straży wolności i pokoju. Za bohaterski opór, jaki naród polski stawiał, jesteśmy winni dziś niezłomną postawę ewidentnych Polaków. Pamiętajmy, iż naród, który traci pamięć przestaje być narodem. Staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium. Jesteśmy synami narodu, który śmiało można uważać za jeden z najlepszych.
II miejsce:
Gabriela Dec z Krzywczy
za pracę:
Dawno temu, w Krzywczy…
Strach, ból, cierpienie – czy w tych trzech wyrazach można zawrzeć okrucieństwo wojny? Czy człowiek współczesny może całkowicie zrozumieć znaczenie tego słowa? Francuski pisarz Émile Zola kiedyś powiedział: „Wojna – to życie, które nie może istnieć bez śmierci”. Nic dodać, nic ująć.
W świadomości mieszkańców Krzywczy w latach 1939-1945, II wojna światowa zagościła na stałe. Ich pamięć ciągle pamięta okrutne wydarzenia, ich oczy ciągle łzawią na myśl o zamordowanych, ich uszy ciągle słyszą odgłosy kul wystrzeliwanych z karabinów, ich serca ciągle krwawią.
Nazywam się Gabriela Dec, mam 16 lat i jestem uczennicą liceum ogólnokształcącego. Moją pracę chciałabym poświęcić miejscowości, w której mieszkam – malowniczej Krzywczy w latach wojennych. Wiadomości wykorzystane w wypracowaniu uzyskałam od krzywieckiego Nikifora – pana Michała Trawnickiego oraz od siostry mojego dziadka -
Krzywcza z obu wojen światowych oraz okresu walk z Ukraińska Powstańczą Armią wyszła bardzo zniszczona. Jednak jej obraz zachował się w pamięci ówczesnych mieszkańców.
Przed wojną wieś tętniła życiem, ludzie wychodzili na rynek, spotykali się. Mężczyźni, aby podzielić się nowinkami o coraz to lepszych technikach uprawy roli, a kobiety, aby poplotkować o tym i o tamtym. Wszystko było takie proste i beztroskie w stosunku do tego co miało nadejść. Na wiele rzeczy brakowało, ale każdy mógł liczyć na sąsiedzką pomoc, każdy był na swój sposób szczęśliwy. Aż do feralnego dnia 1 września 1939 roku, kiedy to rozpoczął się trwający 6 lat koszmar, a mianowicie II wojna światowa. Mimo, iż w tamtych czasach nikt nie miał w domu telewizora, wieść o konflikcie rozniosła się w mgnieniu oka. Życie ucichło. W domach i sercach mieszkańców Krzywczy zapanował paraliżujący strach. Ludzie bali się o swoje życie, o swoich najbliższych, o swój dorobek. Nikt nie mógł być pewny jutra.
13 września 1939 roku wojna dotarła również do Krzywczy. O świcie 11 Karpacka Dywizja Piechoty pod dowództwem płk. Bronisława Prugara Ketlinga rozpoczęła organizację pozycji przejściowej obrony. Około południa Niemcy pierwszy raz zaatakowali. Bombardowali i ostrzeliwali z samolotów Krzywczę. W domach ruszały się ściany, z okiennic wylatywały okna, ze ścian spadały obrazy. Ludzie chowali się w piwnicach lub uciekali. Atak powtórzył się jeszcze dwa razy, jednak wszystkie natarcia ostatecznie zakończyły się niepowodzeniem. Mieszkańcy pomagali polskim żołnierzom jak tylko mogli, wykazali się odwagą i męstwem. O zmierzchu 11 KDP wycofała się w kierunku Przemyśla. Na polach krzywieckich pozostali zabici żołnierze. Następnego dnia z inicjatywy ówczesnego proboszcza wyprawiono im pogrzeb i pogrzebano na wzgórzach Krzywczy. Niedługo potem zwłoki ekshumowano i przewieziono na cmentarz, gdzie ponownie pochowano. Mieszkańcy nigdy nie zapomnieli o ich poświęceniu i odwadze, przez cały rok odwiedzają grób żołnierzy i modlą się za nich.
Krzywcza była małym miasteczkiem, gdzie każdy znał każdego. Centralnym miejscem wsi był rynek, znajdujący się mniej więcej w tym samym miejscu co dzisiaj. Wokół niego znajdowały się jarmarki. Po lewej stronie kościoła był mały sklepik spółdzielczy, który
w czasie wojny został spalony. W miejscu, gdzie teraz znajduje się dom państwa Palczaków kiedyś był młyn, który czerpał wodę z Kamionki. Na placu dzisiejszej gminy była poczta, spalona przez UPA. Koło poczty znajdował się browar, miejsce wyrobu piwa. W Krzywczy działał również Posterunek Milicji Obywatelskiej (PMO), napadnięty w kwietniu 1946 r. przez banderowców. Na pamiątkę tego wydarzenia niedawno postawiono pomnik przedstawiający orła, znajdujący się w rynku przy głównej drodze. Budynek dzisiejszej apteki dawniej pełnił rolę żydowskiej Rabinówki. Na miejscu szkoły podstawowej, w tym samym budynku kiedyś była plebania grekokatolicka. W rynku znajduje się także zachowana do dziś kamienica Schächtera, dawniej zamieszkiwana przez Żydów. W tymże budynku mieściła się również piekarnia. W miejscu, gdzie obecnie jest wikarówka, kiedyś mieszkały zakonnice. Opiekowały się one kościołem – sprzątały, układały kwiaty, a nawet pełniły rolę organistek. Istniał również warsztat tkacki, gdzie z weluru wyrabiano chodniki. Można powiedzieć, że
w Krzywczy było wszystko czego potrzebowano. W pewnym momencie zabrakło jedynie spokoju…
Domy wówczas wykonane były z drewna, pokryte strzechą lub trzciną. Zamiast podłogi - glina. Dach często przeciekał, a okna przepuszczały zimno. Ludzie najczęściej jedli to, co sami sobie wyprodukowali – pieczony chleb, ziemniaki, makaron z mlekiem. Wodę czerpali z rzeki. W krytycznym momencie wojny, kiedy kule „latały” tam i z powrotem, część mieszkańców Krzywczy skryła się w tunelu, znajdującym się niedaleko cmentarza pod główną drogą, który zachował się do dziś. Podobno istniał jeszcze jeden tunel przebiegający pod rynkiem krzywieckim, którego wejście było obok ówczesnego młyna. Chociaż nigdy go nie odnaleziono, dalej krąży o nim legenda oraz o skarbach, które rzekomo się w nim znajdują.
Sytuacja była trudna. Wojna trwała i nikt nie umiał powiedzieć, kiedy dobiegnie jej koniec. Rzeka San była granicą pomiędzy wojskami radzieckimi a niemieckimi, pozostającymi w wrogich stosunkach względem siebie. Ciągłe napady spowodowały, że Krzywcza stała się jak mówi pan Michał Trawnicki – ruiną. A w każdym, kto przeżył wojnę, na stałe odcisnęło się jej piętno.
Bo wojna zaczyna się, kiedy ktoś chce, ale nie kończy, kiedy ktoś prosi, dosięga każdego. Najtrafniej w moim przekonaniu działania wojny ocenił Wiesław Myśliwski mówiąc: „Wojna miesza, zrównuje, chłop czy filozof - wszyscy są do umierania”.
Kończąc moją pracę pragnę jeszcze przytoczyć słowa Józefa Becka: „Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną”. Swoją cenę Polacy już zapłacili, a nam – młodemu pokoleniu pozostaje pilnować, aby ten ogromny wysiłek nie poszedł na marne.
III miejsce
Sabina Błotnicka z Reczpola
„Losy wojenne mojej rodziny”
Atak Niemców na Polskę rozpoczął się bez formalnego wypowiedzenia wojny o świcie 1 września 1939 roku. Datę tę uznaje się za wybuch II wojny światowej. Część ziem wcielono do III Rzeszy, natomiast 17 września Armia Czerwona wkroczyła na Kresy Wschodnie i zajęła obszar aż po wschodnią Lubelszczyznę. W centralnej części Polski powstało zależne od Niemiec Generalne Gubernatorstwo.
II wojna światowa nie bez powodu została nazwana czasem pogardy. Była tragiczna nie tylko dla walczących na froncie, ale również dla ludności cywilnej. Życie każdego Polaka zmieniło się diametralnie i bezpowrotnie. To czas, w którym zwykli ludzie stawali przed najtrudniejszymi decyzjami swojego życia.Wojna niosła ze sobą cierpienie, ból fizyczny i psychiczny, śmierć…
Moja babcia – Teresa Fenik urodziła się w 1941 roku. Mieszkała wraz z rodziną w Korytnikach. Sama niewiele pamięta z tamtych czasów, gdy panowała wojna, gdyż była wówczas małym dzieckiem. Z opowiadań swojej mamy – Anny Szpontowicz dowiedziała się o tragicznym zdarzeniu z 1943 roku.
„Zbliżały się święta wielkanocne. Miałam wtedy dwa latka. Wyjątkowo tę noc spędziliśmy w domu. Zazwyczaj ludzie spali po polach w obawie o swoje życie i bliskich. Nad ranem ktoś był pod domem i krzyknął : „Kim jesteś?!”. Mój tato - Piotr, stojąc przy oknie, odpowiedział : „Polakiem”. Wówczas stało się coś strasznego- strzał! Pierwszy… Drugi… Trzeci… Tato spadł z hukiem na podłogę. Mama krzyczała do reszty domowników : „Uciekajcie!”. Babcia w pierwszej chwili ze strachu wzięła mnie z kołyski i wrzuciła do pieca chlebowego, jednak uświadomiwszy sobie co zrobiła, od razu mnie z niego wyjęła. Mama podbiegła do leżącego męża w nadziei, że jeszcze żyje. Niestety było już za późno… nie żył. Sama, próbując uratować ojca, została postrzelona w nogę. Rana była poważna, krew leciała obficie. Aby zatamować strumień, babcia owinęła zranioną nogę mamy prześcieradłem. Trzeba było uciekać jak najszybciej z budynku, ponieważ został podpalony. Nie było to łatwe, jednak cudem udało nam się dotrzeć do potoku znajdującego się blisko domu. Tam przeczekaliśmy do rana. Mama trafiła do szpitala. Było z nią naprawdę źle, dodatkowo w ranę wdało się zakażenie. Była słaba, wycieńczona. Lekarze myśleli, że nie przeżyje. Jednak po długim czasie leczenia przeżyła. Myślę, że to był cud - mówi babcia.
Na zadane pytanie: „Kim były osoby odpowiedzialne za śmierć i spalenie całego dobytku?”, odpowiada : „Najprawdopodobniej Ukraińcy. Szukali brata mojego taty- Michała Szpontowicza, który rabował osoby powracające do swoich wiosek. Robił to mimo ostrzeżeń i namówień bliskich. Nawrócił się dopiero po śmierci brata, gdy zrozumiał, że to on miał być zabity. Ludzie często wspominali – zginął niewinny i uczciwy człowiek.”
Babcia ze łzami w oczach wspomina dzień, który miał wpływ na całe jej późniejsze życie. Według mnie, wojna zabrała jej zbyt dużo – dom, ojca. Pozostawiła po sobie żal, smutek, cierpienie… Nie pamięta nawet jak wyglądał jej tata. Często śni się jej, jednak nigdy nie widzi jego twarzy. Babcia jest dla mnie wzorem do naśladowania. Zawsze potrafiła poradzić sobie w trudnych sytuacjach. Chciałabym być tak silna, jak kobiety z mojej rodziny.
[1] W jej skład wchodziły:
48. Pułk Piechoty Strzelców Kresowych ze Stanisławowa;
49. Huculski Pułk Strzelców z Kołomyi;
53. Pułk Piechoty Strzelców Kresowych ze Stryja;
11. Karpacki Pułk Artylerii Lekkiej.
[2] W jej skład we wrześniu 1939 roku wchodziły:
- 19 Pułk Piechoty; dowódca płk Hans Zorn;
- 61 Pułk Piechoty; dowódca płk Rudolf Sintzenich;
- 62 Pułk Piechoty; dowódca płk Georg Lang;
- 7 Pułk Artylerii ; dowódca płk Gerhard Steinbauer, a od dnia 24 września 1939 roku płk dypl. inż. Johann Schlemmer;
w jego skład wchodziły:
I batalion – dowódca (najprawdopodobniej) kpt rez. Walter Schramm;
2 batalion – dowódca (najprawdopodobniej) kpt Hartmut von Hösslin;
3 batalion – dowódca mjr Wilhelm Rademacher;
- 1/43 Pułku Artylerii – dowódca I dywizjonu ppłk Hirt, dowódca II dywizjonu mjr Fergg;
- 7 zmotoryzowany batalion przeciwpancerny;
- 7 batalion rozpoznawczy;
- 7 rezerwowy batalion polowy;
- 7 batalion łączności;
- 7 batalion saperów;
- jednostki zaopatrzeniowe i pomocnicze.
[3]W skład 2 Dywizji Górskiej w 1939r. wchodziły :
- 136 pułk strzelców górskich (dwa bataliony);
- 137 pułk strzelców górskich;
- II/140 pułku strzelców górskich;
- 111 pułk artylerii górskiej (3 dwubateryjne dywizjony);
- I/113 pułku artylerii górskiej (dwie baterie , zmot.);
- jednostki pomocnicze.
Monografia Szkoły Podstawowej w Reczpolu w latach 1914- 1945
- Szczegóły
Kilka tygodni temu pani Wioleta Buś obroniła pracę licencjacką pt. Monografia Szkoły Podstawowej w Reczpolu w latach 1914-1945. Z tego powodu składamy jej serdeczne gratulacje. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby praca nie dotyczyła historii reczpolskiej szkoły. Napisaną pod kierunkiem dra Wojciecha Motyki monografię autorka traktuje, jako swój obowiązek w stosunku do szkoły, która kształtowała jej osobowość i wiedzę. To piękny wyraz patriotyzmu – tego lokalnego, za co pani Wioletcie bardzo dziękujemy.
Praca, jest podzielona na kilka rozdziałów, z których najcenniejszym jest rozdział trzeci traktujący o historii reczpolskiej szkoły. Oparty przede wszystkim na wspaniale prowadzonej kronice z lat 1914-1955, która jest kopalnią wiedzy na temat miejscowej edukacji, ale obejmuje również wydarzenia historyczne dotyczące miejscowości.
Historia szkolnictwa w Reczpolu jest bogata. Jest też miejsce dla innych ambitnych absolwentów wyższych uczelni, by opracować ją całościowo. Bardzo duży krok w tym kierunku uczyniła pani Wioleta Buś, której serdecznie dziękuję za możliwość publikacji pracy.
Piotr Haszczyn [lipiec 2016]
UNIWERSYTET RZESZOWSKI
WYDZIAŁ PEDAGOGICZNY
Praca licencjacka
Wioleta Buś
Monografia Szkoły Podstawowej
w Reczpolu w latach 1914- 1945
Promotor
Dr Wojciech Motyka
Spis treści
Rozdział I. Historia miejscowości Reczpol7
1.1 Krótka charakterystyka miejscowości7
1.2 Zarys historyczny wsi Reczpol8
1.3 Wybuch I Wojny Światowej13
1.4 Wybuch II Wojny Światowej16
Rozdział 2. Metodologia badań własnych. 20
2.1. Przedmiot i cel badań. 20
2.2. Problemy i hipotezy badawcze. 21
2.3. Metody, techniki i narzędzia badawcze. 22
Rozdział 3. Powstanie Szkoły Podstawowej w Reczpolu. 25
3.1.Okres zaboru austriackiego. 25
3.2.Pierwsze lata Szkoły Podstawowej31
3.3.Działalność szkoły w czasie I wojny Światowej, od 1914 do 1939 roku. 33
3.4.Działalność Szkoły w czasie trwania II Wojny Światowej do roku 1954. 39
3.4.2.Krótki opis funkcjonowania szkoły w latach 1945-1955. 41
1. Zdjęcie okładki Kroniki Szkoły Podstawowej w Reczpolu. 48
2. Zdjęcie przykładowych stron Kroniki Szkolnej Szkoły Podstawowej w Reczpolu. .49
3. Zdjęcie Strażnicy niemieckiej „Grenschultz” przekształconej w budynek Szkoły. 50
4. Kserokopia oryginalnego świadectwa szkolnego z 1939/40 roku.51
5. Oficjalna strona internetowa Szkoły Podstawowej w Reczpolu.52
6. Strona internetowa gminy Krzywcza. 52
Tabela nr 1. Dane statystyczne dot. liczby mieszkańców wsi Reczpol53
Tabela nr 2. Kadra nauczycielska Szkoły Podstawowej w Reczpolu w latach 1900-1939 53
Tabela nr 3. Nauczyciele pracujący w Szkole Podstawowej w Reczpolu od 1939 do 1955 roku 53
Wstęp
Tak długo niekiedy żyjemy w swoich miejscowościach, a jednak tak mało wiemy o przeszłości, która tych miejsc dotyczy. Nie zastanawiamy się dlaczego teraz jest taki stan rzeczy, skąd w niektórych wioskach pewnie budynki. Czasami nawet trudno jest nam opowiedzieć historie ludzi, którzy mieszkają obok nas, naszych sąsiadów. Nie zastanawiamy się często jak wyglądało życie naszych dziadków, pradziadków. Dlaczego mieszkamy tu gdzie mieszkamy?
Monografia szkoły- temat rzeka. Tak wiele informacji można zawrzeć w tym jednym sformułowaniu. Tyle wydarzeń można opisać. Temat wydaje się być trudnym, a jednak zdecydowałam się go napisać. Dla własnej satysfakcji przedmiotem, który opisuję jest szkoła do której sama w dzieciństwie uczęszczałam. Można się zastanawiać dlaczego akurat to zagadnienie chciałabym poruszyć. Wydaje mi się, że od zawsze interesowałam się tą placówką, miałam z nią styczność od wczesnych lat mojego dzieciństwa, z nią wiążą się moje najlepsze wspomnienia. Dodatkowo moje zaciekawienie wzrastało za każdym razem, kiedy słuchałam historii opowiadanych przez mojego dziadka, czy babcię o ich dzieciństwie, o ich edukacji,
o życiu. Były one tak bardzo różne od tego co ja doświadczałam. Często nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, co mi mówiono, a teraz studiując różne dokumenty widzę, jak ogromne zmiany zaszły nie tylko w mojej szkole, ale również w mojej miejscowości.
Monografia szkoły to nie tylko dogłębny opis placówki oświatowej, ale i całego szerokiego otoczenia, które ma wpływ na jej kształt, rozwój i działalność.
W rozdziale pierwszym przedstawię krótki zarys historii miejscowości, pokażę jak zmieniała się ona na przestrzeni lat. Następnie w rozdziale drugim opiszę krótko
o metodach i technikach pracy, które wykorzystuję w niniejszej pracy. Na koniec
w rozdziale trzecim szczegółowo przedstawię powstanie Szkoły Podstawowej
w Reczpolu, opisze jej działalność przed i po wybuchu kolejnych wojen pierwszej
i drugiej. Szkoła to nie tylko budynek, ale przede wszystkim ludzie, którzy w niej pracują, dlatego tak ważne będzie wspomnienie o kadrze nauczycielskiej
i o dyrektorach szkoły. W rozdziale tym zaprezentuję jak wygląda sama baza lokalowa placówki.
Historie, które kiedyś słyszałam jako małe dziecko teraz pojawiają się w mojej głowie jako fakty. Kształtują się pełne obrazy. Tak jak ważne dla prawdziwego Polaka patrioty jest poznanie i pamiętanie o historii swojej ojczyzny, tak ważne powinno być poznanie dogłębnie tego, co nas otacza. Uważam to za obowiązek, który spoczywa na mnie jako na absolwencie Szkoły podstawowej w Reczpolu.
Rozdział I.Historia miejscowości Reczpol
1.1 Krótka charakterystyka miejscowości
Reczpol, malownicza miejscowość położona nad rzeką San w południowo- wschodniej Polsce (województwo podkarpackie) niedaleko miasta Przemyśl, należąca dziś do gminy jak i parafii Krzywcza. Znajduje się na terenie pogórza Dynowskiego, które cechuje zmienny klimat zaliczany do obszaru klimatycznego umiarkowanie ciepłego kontynentalnego. Średnia roczna temperatura waha się tu ok. 8oC. Wiatry zachodnie (rzadziej z innych kierunków), niskie średnie zachmurzenie (68%), wysoka ilość opadów (ok 750-800 mm) są to charakterystyczne cechy obszaru, na którym położona jest wspomniana miejscowość[1].
Przez Reczpol przepływa szósta co do długości w Polsce rzeka San (443 km) wypływająca ze stoku Piniaszkowego (terytorium Ukrainy) przybierając na opisywanym terenie charakter rzeki górsko-nizinnej[2]. Jest ona nieodłącznym elementem krajobrazu wsi. Stanowi dla jej mieszkańców źródło pozyskiwania takich surowców jak piasek czy żwir. Służyła również kiedyś (dzisiaj już w mniejszym stopniu) do połowu ryb. Z powodu tego, iż dość gwałtownie rzeka ta reaguje na opady deszczu w górach podnosząc swój stan, stanowi zagrożenie dla mieszkańców,
(częste zalewanie pół uprawnych).
Gleby występujące na obszarze wsi są przede wszystkim brunatne wyługowane i płowe. W niektórych miejscach pojawiają się również pokrywy lesso-podobne utworzone na fliszu. Z tego powodu wykorzystuje się je głównie pod uprawę zbóż[3].
Dzięki swojemu położeniu Reczpol zyskuje natomiast ogromne walory przyrodniczo-krajoznawcze. W 1970 roku powstał tu, na gruntach Nadleśnictwa Krzywcza rezerwat florystyczny „Brzoza Czarna na Reczpolu”, zajmujący powierzchnię 2,6 ha, mający na celu ochronę niezwykle rzadkiego gatunku drzewa jakim jest brzoza czarna[4]. Kilkadziesiąt lat później w 2009 roku powstała ścieżka przyrodniczo- historyczno- dydaktyczna „Poznajemy bliżej Reczpol”, mająca na celu przede wszystkim ułatwienie prowadzenia zajęć z dziećmi w terenie. Służy ona również wszystkim mieszkańcom wsi jako aktywna i twórcza alternatywa spędzania wolnego czasu (promowanie zdrowego stylu życia)[5].
W Reczpolu funkcjonuje Szkoła Podstawowa do której uczęszcza 62[6] uczniów (klasy 0- VI) jak i Prywatne „Tęczowe” przedszkole. Wieś posiada również swój kościół filialny pod wezwaniem świętego Jana Pawła II, który został oddany do użytku w 2006 roku. Wcześniej msze były odprawiane w znajdującej się niedaleko cerkwi obrządku greko-katolickiego p.w. Opieki Najświętszej Maryi Panny, powstałej w 1879 roku, a przebudowanej na kościół w 1970 roku[7]. Na terenie Reczpola znajduje się również świetlica wiejska, w której mieści się filia Biblioteki Publicznej w Krzywczy oraz Ochotnicza Straż Pożarna.
1.2 Zarys historyczny wsi Reczpol
Miejscowość Reczpol nie zawsze wyglądała tak jak obecnie. Na przestrzeni lat wiele się w niej zmieniało. Nie chodzi tutaj tylko o zmiany dokonane przez ludzi jak budowanie drogi asfaltowej przez wieś, ani podział ziem, ale również zmieniało się pochodzenie demograficzne jej mieszkańców. Według definicji znajdującej się
w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego pod redakcją Bronisława Chlebowskiego i Władysława Walewskiego wydanym w Warszawie w 1880 roku większość ziem Reczpolskich jeszcze w XIX wieku należała do probostwa łacińskiego w Krasiczynie, a nie do gminy pod którą obecnie podlega. Aż 260 morgów roli ornych, łąk i ogrodów 30, pastwisk 33 oraz lasów 244 morgów posiadała innego właściciela. Mniejsza część należąca już do Reczpola obejmowała 390 morgów roli ornych, 49 łąk i ogrodów, pastwisk 53 a lasów 48 morgów[8]. Znaleźć tam również można dane statystyczne, z których wynika, że w 1880 roku we wsi znajdowało się 89 domów zamieszkanych przez 326 Polaków i 256 Rusinów razem 580 mieszkańców, z których 264 było obrzędu grecko-katolickiego, 293 rzymsko-katolickiego oraz 29 izraelskiego[9].
Poniższa tabela przedstawia aktualną statystkę stałych mieszkańców wsi
z podziałem na wiek i płeć.
Tabela nr.1. Dane statystyczne dot. liczby mieszkańców wsi Reczpol
Mężczyźni |
Kobiety |
||
Wiek |
Liczba |
Wiek |
Liczba |
0-5 |
22 |
0-5 |
13 |
6-12 |
31 |
6-12 |
28 |
13-18 |
30 |
13-18 |
27 |
19-40 |
142 |
19-40 |
128 |
41-64 |
133 |
41-64 |
121 |
65->81 |
41 |
65- >81 |
62 |
Źródło: Dane statystyczne znajdujące się w Urzędzie Gminy Krzywcza z roku 2015.
Z analizy obecnych danych statystycznych gminy wynika, że wieś zamieszkana jest przez 778 mieszkańców jednolitego pochodzenia oraz wyznania, w tym 399 płci męskiej i 379 płci żeńskiej.
Początki powstania tejże miejscowości można przypisać do okresu Średniowiecza, ponieważ wtedy pojawiają się jakiekolwiek informacje na ten temat[10]. Jak podaje literatura, pierwsza nazwa miejscowości Reczpol to Uhreczpole następnie Hreczpole i powstała z wyrażenia „Węgierskie pole” co może być związane
z osadzeniem na tych ziemiach żołnierzy pochodzenia węgierskiego[11]. Jak już wspomniano wcześniej Reczpol należy do gminy, która składa się również z wielu innych miejscowości takich jak: Chyrzyna, Kupna, Średnia, Wola Krzywiecka, Krzywcza, Babice, Ruszelczyce, Bachów, Skopów, razem dziesięć wiosek. Na przestrzeni lat struktura gminy zmieniała się, aby ją pokrótce przedstawić należy sięgnąć do najstarszego dokumentu fundacyjnego tejże parafii z 1398 roku[12]. Został on wydany przez ówczesnych właścicieli tych ziem tj. Jana i Szymona, synów Dziersława z Brześcia. W tamtym okresie miejscowość ta posiadała prawa miejskie
(lokacja na prawie niemieckim), jej wójtem był Wacław Klepacz oraz była siedzibą parafii rzymskiej[13].
Kolejnym właścicielem tych ziem został Dziersław z Krzywczy wnuk wspomnianego wcześniej Dziersława z Brześcia, a po jego śmierci w 1437 ziemiami zarządzała jego żona Małgorzata wraz z synami: Janem zwanym Lakwa, Rafałem, Mikołajem Chabrym i Zebrzydem[14]. W tym samym roku odkupują oni wójtostwo od Jana z Parwazina, nazywanym podżupnikiem z Soli. Dokumenty na temat Reczpola zawierają również informacje dotyczące tego, że w 1437 roku był on wsią prywatną
i należał do Michała Wapowskiego. Wiadomo jest także że istniał tam urząd sołtysa, co nasuwa wniosek że była to również wieś osadzona na prawie niemieckim[15].
W 1444 następuje podział ziem przynależnych do miasta Krzywcza, na podstawie którego Rafał otrzymał Kupnę i zwaną wtedy wieś Uhreczpole[16]. Dzięki jego dobroczynności parafia Krzywcza zyskała wiele dóbr takich jak np. przyłączenie do niej łąk przy folwarku[17]. Zmarł on w 1502 roku pozostawiając po sobie cztery córki. Małgorzata- najstarsza dziedziczka ziem krzywieckich wraz z zamążpójściem w 1474 roku przekazała wszystkie należące do niej miejscowości w ręce męża Aleksandra Orzechowskiego herbu Oksza[18]. Pochodził on ze średnio zamożnej rodziny szlacheckiej. Jako nowy właściciel był niezwykle związany ze swoimi włościami. Za jego sprawą już w 1541 roku Krzywcza uzyskała przywilej organizowania jarmarków i cotygodniowych targów[19]. Panowanie Orzechowskich nie trwało długo, już w 1547 następuje ponowny podział ziem pomiędzy członkami rodziny. Samo miasteczko Krzywcza w tamtym okresie miało więcej niż jednego właściciela[20].
Historia powtarza się ponownie w 1619, a następnie w 1620 roku kiedy to miejscowości podlegające pod parafię kolejny raz zostały podzielone[21]. Tym razem pomiędzy braćmi Dziersławem, a Rafałem Ostrowskimi herbu Leliwa[22]. Na ich panowanie przypada najazd tatarski, który spowodował ogromne zniszczenia. Całe wioski zostały spalone, również Reczpol poniósł znaczne straty.
W pierwszej połowie XVII wieku miejscowość ta, której nazwa była już uproszczona do zapisu Reczpole (w takim wydaniu istniała aż do połowy XVIII wieku) zostaje kupiona przez Marcina Krasickiego z Krasiczyna herbu Rogala, starostę i kasztelana przemyskiego, później wojewodę podolskiego[23]. Warto zatrzymać się chwilę nad tą postacią. Był to ulubiony dworzanin króla III Wazy, dzierżył wiele królewszczyzn. Był posłem na dwór cesarski, przez co otrzymał od Cesarza Ferdynanda II tytuł hrabiego Świętego Cesarza Rzymskiego[24].Jako właściciela ziemskiego czekało go wiele pracy, szczególnie po najazdach tatarów, którzy palili i dewastowali wszystko, co napotkali na swojej drodze przez co Krasicki musiał odbudować zniszczone wioski, oraz kościół parafialny (spalony przez Tatarów)[25]. Jak podaje literatura w 1630 roku włączył on tytułową wieś, a później reczpolski majątek ziemski do uposażenia parafii Krasiczyn. Miało to służyć przede wszystkim utrzymaniu kościoła i kaplicy w miasteczku Krasiczyn[26].
W tym samym okresie duże szkody wyrządzili Kozacy, którzy również najeżdżali i rabowali polskie wsie. Ogromne zniszczenia na ziemiach należących do Krasickiego spowodował
w 1657 najazd księcia Siedmiogrodu Jerzego II Rakoczego wspieranego przez siły kozacko-tatarskie[27]. Niedługo po tym zdarzeniu kolejny najazd został przeprowadzony przez Tatarów w 1672 roku[28]. Straty jakie poniosły ziemie należące do Krasickiego były ogromne, również okoliczni właściciele ziemscy nie zostali bez szwanku. W Babicach (miejscowości niedaleko położonej od Reczpola) z ośmiu domów został po ostatnim napadzie tylko jeden[29].
Okres 1700-1721, czyli lata wojny północnej przyniosły kolejne zniszczenia, spowodowane częstym przemarszem obcych wojsk przez ziemie pogórza Dynowskiego. Wraz z nimi na porządku dziennym wydawały się być wybuchy pożarów jak i epidemie. Niektóre domostwa z racji swojego stanu zostały zwolnione z płacenia podatków[30].
Po śmierci Marcina Krasickiego w 1631 roku jego majątek przechodzi w ręce bratanka podczaszego Marcina Konstantego Krasickiego jednak bez Reczpola, ponieważ pozostał on własnością parafii Krasiczyn aż do lat 40-tych XX wieku[31]. Dopiero ustawa z dnia 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo tzw. „dóbr martwej ręki”, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego[32] spowodowała upaństwowienie ziem należących do tej pory do parafii Krasiczyn i przyłączenie ich do gminy Krzywcza.
Sytuację ekonomiczną Reczpola w tym okresie bliżej przedstawiają dokumenty znajdujące się w Archiwum Archidiecezji Przemyskiej, z których wynika, że nie należał on do dochodowych wiosek. Dane z 1815 roku pokazują, że budynki jak również stajnie dla koni i bydła w tejże miejscowości były zniszczone i wymagały remontu[33]. Sytuacja ta utrzymywała się przez bardzo długi okres czasu jeszcze
w 1957 ksiądz Andrzej Czyż przekazując parafię swojemu następcy ks. Janowi Kordeczce tak opisał stan majątkowy wsi Reczpol: „Majątek Reczpol zabrany ustawą z r. 1949 o dobrach martwej ręki w ilości 452 ha, a 48 ha oddanych na fundusz kościelny w r. 1952/53. Stoi tam budynek mieszkalny, stajnia, śpichlerz, a stodołę rozwalił wiatr w zimie 1952 r. Obraz nędzy i rozpaczy. Na 48 ha ziemi 1 krowa,
1 jałówka, wynędzniałe, nie miały siły się podnieść. Para koni dychawicznych, starych. Robotnicy pełni pretensji o zapłatę itd.[34]”. Jak widać sytuacja w opisywanej wsi nie wyglądała najlepiej to znaczy, że zamiast przynosić dochody wymagała dużego wkładu pieniędzy, żeby doprowadzić ją do dobrego stanu. Warto dodać, że Reczpol liczył w tym okresie 144 mieszkańców[35].
Zanim przystąpi się do dalszego opisu należy wrócić do wydarzeń historycznych tak ważnych z punktu widzenia mieszkańców Polski. Mianowicie
w 1772 roku nastąpił pierwszy rozbiór Polski. Na jego mocy ziemia przemyska znalazła się pod berłem cesarzowej Marii Teresy. Już w 1784 roku wprowadziła ona takie urzędy jak sołtys i wójt, którzy byli wybierani przez mieszkańców spośród ogółu ludności zamieszkującej daną wieś[36]. Dodatkowo wprowadzono domina czyli dwory, na których chłopi odrabiali pańszczyznę (również w Reczpolu znajdował się dziś już nieistniejący dwór). Ówczesnym właścicielem Krzywczy i wszystkich miejscowości pod nią podlegających bez Reczpola był Józef Boznański herbu Nowina[37]. Jego rządy nie trwały długo ponieważ w 1814 roku ziemie przeszły w ręce Józefa Benedykta Pawlikowskiego[38]. Ten z kolei oddał je swojej córce Teofilii jako wiano, ona natomiast przekazała je w ręce swojego męża Kazimierza Starzeńskiego. 24 lata później wszystkie ziemie zostały sprzedane Adamowi Starzeńskiemu[39]. Kolejnego zakupu interesujących nas ziem dokonał Bolesław Jocz herbu Godziemba pochodzący z Litwy[40]. Reczpol w tym czasie należał do ziem Krasiczyńskich i do ich właścicieli czyli do Pinińskich, a od roku 1835 Sapiehów[41]. Władze zaborcze wprowadziły na język niemiecki we wszystkich szkołach i urzędach na terenie przez siebie zajętym. Ważnym wydarzeniem z punkty widzenia mieszkańców wiosek- czyli chłopów było zniesienie pańszczyzny w maju 1848 roku[42], co spowodowało zyskanie przez nich pełni praw i wolności osobistej. Gospodarstwa chłopskie nie były jednak w dobrej sytuacji ekonomicznej- były one zbyt małe by się usamodzielnić i utrzymać rodzinę, co powodowało w znacznej mierze, iż wiele mieszkańców albo musiało pracować jako robotnicy rolni albo emigrować do innych części Cesarstwa. Kolejnymi zmianami jakie zaszły w państwie Habsburskim było w 1866 przekształcenie go w państwo Austro-Węgierskie, co przyczyniło się do tego, że Galicja zyskała autonomię, a językiem urzędowym od tej pory był ponownie język polski[43]. Dzięki takiemu obrotu spraw wzrosła świadomość chłopów co doprowadziło do powstania na tych terenach kółek rolniczych zajmujących się przede wszystkim sprowadzaniem nasion i nawozów sztucznych dla wszystkich członków danego kółka[44].
1.3 Wybuch I Wojny Światowej
W roku 1914 wybuchła pierwsza w dziejach historii świata wojna, która przyniosła ogromne zniszczenia na wielu ziemiach, nie oszczędzając tych należących do okupowanego Królestwa Polskiego. 28 lipca Cesarstwo Austro-Węgier wypowiedziało wojnę Serbii, a 3 dni później również Rosji i Czarnogórze[45]. Działania wojenne dotknęły także opisywaną miejscowość. 300 tysięczna armia Rosyjska w październiku dokonała pierwszej próby oblężenia twierdzy Przemyśl, jednak zakończyła się ona niepowodzeniem[46]. Dopiero kolejna próba spowodowała skapitulowanie twierdzy i przejęcie jej przez wroga. Podczas tych walk wojska rosyjskie stacjonowały na terenie Reczpola, gdzie zajęły szkołę podstawową
i najbogatsze gospodarstwa jak również na Woli Krzywieckiej. Brutalność napastników, grabieże jakich dokonywali, gwałty i rabunki oraz przede wszystkim przeludnienie tych wiosek spowodowały wybuchy na tych terenach wielu epidemii. Sytuację szczegółowo opisuje Władysława Jaroszewska ówczesna nauczycielka pracująca w szkole w Reczpolu w prowadzonej przez siebie Kronice Szkolnej: „(…) nastał przykry, niezatarty w pamięci okres inwazyi… ciemna noc… szerokie pole do pesymistycznych horoskopów… martwota… bezład myśli… żadnych gazet… żadnych wiadomości… znikąd wieści… znikąd wskazówki… nic(…). Moskale z minami zwycięzców głosili, że idą na Berlin i Wiedeń, a tymczasem rekwirowali wszystko co się dało. Bydło, zboże, drób- żołdactwo rabowało po domach i na ulicy, rozbijali sklepy, piwnice, zabierali bieliznę, ubrania i kosztowności. Całe urządzenia pomieszkań ładowali na fury i odsyłali do Rosyi”[47]. Jak pisze dalej o samej miejscowości: „(…) i Reczpol ma swoja smutna kartę- ponura z czasów inwazyi. Moskale oblegający Przemyśl mieli tutaj wygodną placówkę. W północno zachodniej stronie na górkach umieścili artylerie, po polach porobili okopy- rowy strzeleckie. Tysiące Moskali mieszkało razem z naszą ludnością, prócz tego była w Reczpolu ludność ewakuowana z kilku wsi spod Przemyśla leżących w rejonie fortecznym.(…) Gwałty i rabunki były na porządku dziennym. Między pierwszą, a drugą inwazją wybuchły w Reczpolu i całej okolicy epidemie tyfusu, cholery i czerwonki, które dłuższy czas panowały zabierając z tego świata liczne ofiary[48]”. Autorka powyższych wypowiedzi opisuje bardzo szczegółowo również samo oblężenie Przemyśla, jak
i późniejsze wydarzenia tj. wyzwolenia ziem przez wojska Austro- Węgierskie
13 maja 1915 roku[49]. Ludność wiejska zebrała się tego dnia w gromady i świętowała wyzwolenie od nieprzyjaciela. Ich radość nie trwała jednak długo, tereny na których zamieszkali wojska rosyjskie były ogromnie zdewastowane, brakowało jedzenia
i surowców. Na rzecz wojska rekwirowano wszystko co mogło się przydać, nawet dzwony kościelne. W związku z takim stanem rzeczy ludność przestała być przychylna okupantom.
Porażki jakie Austro- Węgry poniosły podczas kolejnych bitew oraz nieporozumienia wewnętrzne w państwie spowodowały w 1918 roku jego rozpad na poszczególne państwa- części składowe[50]. Wydarzenia te pozwoliły na przejęcie władzy w Galicji przez administrację polską co doprowadziło do odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak pisze nauczycielka szkoły w Reczpolu w kronice „Polska naprawdę zmartwychwstała”. Opisywana miejscowość w tym okresie należała do powiatu przemyskiego, a ten do województwa lwowskiego oraz podlegała pod parafię Krzywcza, w której proboszczem był ks. Władysław Solecki[51]. Stan ludności zamieszkującej Reczpol na tamten okres wynosi 692 osoby, z czego 442 było wyznania rzymskokatolickiego a 250 było wyznania greko-katolickiego[52]. Wiadomo, że już w tym roku działała tam szkoła podstawowa.
Od końca 1918 roku do 1934 w opisywanej miejscowości nie zanotowano większych zmian. Zycie toczyło się swoim torem, spokojnie. Ludność wracała do równowagi po działaniach I Wojny Światowej. Starała się odbudowywać swoje gospodarstwa, pomnażać swój majątek. Dzieci zaczęły częściej i liczniej uczęszczać na zajęcia szkolne. Dopiero w 1934 roku zmienił się podział administracyjny na opisywanym terenie[53]. Na miejsce dotychczasowych gmin jednostkowych powstały zbiorcze, które miały pod sobą kilka pomniejszych okolicznych wiosek. Na czele tychże miejscowości stali sołtysi, a w gminie rządził wójt. W skład gminy Krzywcza wchodziło wtedy 11 wiosek: Reczpol, Ruszelczyce, Babice, Bachów, Chyrzyna, Kupna, Nienadowa, Skopów, Średnia, Wola Krzywiecka i Krzywcza, liczyła ona 11 641 ha, i była zamieszkana przez 12 624 mieszkańców[54]. Pierwszym wójtem wybranym na wolnych wyborach przez wszystkich ludzi zamieszkujących ową gminę został pochodzący z Krzywczy Gustaw Rydz[55]. Jak podają dokumenty z lustracji gminy z roku 1935 i 1936 ogólny stan gminy opisuje się jako dobry, jednak wiele uwag pojawia się w sprawach szczegółowych tj. zarządzania kasą gminy, prowadzenia ewidencji majątku, dróg i mostów, budynków i szkół oraz placówek Ochotniczej Straży Pożarnej[56]. Inspektor przeprowadzający lustrację Wincenty Zagórski również zwrócił uwagę na brak rady która zajmowała się opieką społecznej, komisji sanitarnej jak i rolnej oraz na zaniedbania ze strony parafii odnośnie prowadzenia ksiąg metrykalnych, co w dużej mierze fałszowało obraz liczebności ludności danej gminy[57].
Wracając do miejscowości Reczpol, w owym okresie wyróżniała się ona znacznie na tle całego powiatu. Wieś uznawana była jako ośrodek produkcji chałupniczej specjalizująca się w wytwarzaniu biczy[58]. Nie zmienia to jednak faktu, że jednak handel na tych terenach ciągle jeszcze był zdominowany przez Żydów. Tylko na nielicznych terenach powstawały w tym czasie firmy prowadzone przez Polaków czy Ukraińców.
1.4 Wybuch II Wojny Światowej
Spokojne jak dotąd życie mieszkańców Reczpola zostaje po raz drugi przerwane, tym razem z powodu wybuchu kolejnej i najstraszliwszej w dziejach Świata wojny. Już od samego początku tereny należące do ówczesnej gminy Krzywcza znalazły się na linii działań wojennych. W całym kraju rozpoczęły się
w tym czasie natychmiastowe pobory do wojska. Większość mieszkańców płci męskiej z opisywanych przeze mnie terenów została wcielona do 22 Dywizji Górskiej lub do 22 Dywizji Piechoty[59].
Działania wojenne prowadzone na terenie Polski spowodowały już w drugim tygodniu wybuchu wojny przemarsz żołnierzy oddziałów tyłowych Armii Krajowej przez miejscowości gminy Krzywcza. Dnia 12 września 1939 roku na terenach wsi Babice polskie oddziały zorganizowały przejściową pozycję obronną przed oddziałem pościgowym niemieckiej dywizji piechoty[60]. Celne ostrzały nie pozwoliły Niemcom na zaatakowanie polskich pozycji. Przez cały dzień jednak siły niemieckie były wzmacniane przez napływanie kolejnych oddziałów i tak do wieczora zajęły one Dubiecko i Nienadową. W nocy natomiast 11 Karpacka Dywizja Piechoty (KDP) dowodzona przez płk Dypl. Bronisława Prugar-Ketliga wycofała się w okolice Krzywczy, by tam ponownie zorganizować kolejną linię obrony[61]. W Reczpolu swoje stanowiska zajęły bataliony 48 pułku piechoty dowodzone przez płk Nowaka[62]. Na tych terenach rozmieszczono również okopane działa i armaty pułkowe. Działania ze strony Niemców rozpoczęły się już ok. godziny 11 kiedy to ostrzelali pozycje Polaków, jednak nie był to bardzo groźny manewr. Następnie oddział 7 dywizji piechoty niemieckiej, a później lotnictwo zorganizowało działania mające na celu przełamanie defensywy Polaków[63]. Po całodniowych zmaganiach nie udało się zmienić ogólnego stanu obrony polskiej, co spowodowało zmianę taktyki niemieckich żołnierzy. Postanowili oni obejść okopy Polaków i zaatakować od tyłu, jednak nie było żadnej drogi, którą mogliby przejść, gdyż z jednej strony naturalną przeszkodą stała się rzeka San a z drugiej rozległe tereny leśne[64]. Sytuacja wymagała zastosowania ataku frontalnego i tak o godzinie 16:00 rozpoczęła się regularna walka[65]. Nieprzyjaciel szybko i sprawnie został zmuszony do odwrotu ponosząc znaczne straty dzięki waleczności i oddaniu polskich żołnierzy.
Kolejnym etapem walk było przemieszczenie się oddziałów 11 KDP w stronę Przemyśla, gdzie nieprzyjaciel zajmował kolejne pobliskie wioski jak Łętownia
i Wapowce[66]. Polacy dostali się w sam środek ostrzału ze strony wroga, co zmusiło ich do niezwłocznego zaatakowania i rozbicia niemieckiego oddziału. Po wycofaniu się Polaków pod Przemyśl Niemcy zajęli tereny gminy Krzywcza czyniąc ją swoją bazą. Od 12 października gminę włączono do Generalnego Gubernatorstwa z siedziba w Krakowie, wprowadzono inną administrację, język niemiecki jako obowiązujący, oraz część urzędów obsadzono ludnością pochodzenia ukraińskiego[67]. Ówczesnym wójtem gminy Krzywcza został Ukrainiec Prokop[68]. Sytuacja chłopów pobliskich wiosek nie należała w owym czasie do najlepszych. Pomimo biedy jaka panowała na tych terenach i wielu zniszczeń dokonanych przez wielokrotne bombardowanie
i ostrzeliwanie byli oni zmuszeni do dostarczania zboża i zwierząt hodowlanych wrogom. Każde nieposłuszeństwo było okrutnie karane- wywożono ludzi do obozów lub stosowano karę śmierci[69]. Wszyscy obywatele musieli pracować, młodzież wcielano do służby budowlanej, a każdego zbędnego pracownika wysyłano w głąb Niemiec do przymusowych prac. W tym czasie w szkołach podstawowych nie uczono historii, języka polskiego ani geografii[70].
Polacy jednak nie poddawali się bez walki nieprzyjacielowi. Już w 1939 roku powstały pierwsze organizacje konspiracyjne przekształcone w Związek Walki Zbrojnej (ZWZ)[71]. Podzielone były one na obwody, w których skład wchodziły poszczególne placówki i tak w obwodzie Przemyśl na terenie gminy Krzywcza działały dwie placówki. Pierwsza mająca największe znaczenie dla niniejszej pracy
z numerem 4 dowodzona przez chorążego zawodowego artylerii Michała Czarneckiego ps. „Michał” miała pod sobą takie miejscowości jak Reczpol, Krzywczę i Krasiczyn[72]. W 1942 roku placówka ta zyskała kryptonim „Klara”. Po śmierci „Michała” rozstrzelanego w Krakowie 1944 roku jego następcą został Józef Rybak ps. „Perkoz” a następnie Mikołaj Gajdzik kryjący się pod pseudonimem „Dniestr”[73]. Druga placówka z numerem 5 i kryptonimem „ Barbara” miała pod sobą miejscowość Dubiecko, Nienadową, Birczę i Babice. W 1944 roku „Klara” posiadała pięć plutonów piechoty liczących 180 ludzi[74]. Jej schron gdzie przechowywana była broń mieścił się w pobliskiej wiosce Średnia. Żołnierze placówki numer 4 prowadzili działania sabotażowe np. niszczyli linie telefoniczne, zdobywali broń dla swoich ludzi, przeprowadzili również w 1944 większą akcję napadając na wycofujących się Niemców i z pomocą plutonu dywersyjnego pokonali oddziały wroga zmuszając go do cofnięcia się aż za linię Sanu oraz zarekwirowali dużo sprzętu, broni a nawet samochody[75].
1.5 Okres powojenny
Wyparcie z terenów Polski wojsk niemieckich przez Związek Radziecki nie przyniosło jej mieszkańcom faktycznej ulgi i całkowitej wolności. Zmiany jakie zaszły po wojnie na terenach gminny Krzywcza obejmowały takie wydarzenia jak wprowadzenie języka polskiego jako urzędowego, 1 października wybrano nowego wójta gminy, którym został Michał Legenc[76], wznowiono pracę szkół, zaczęto także przesiedlać ludność pochodzenia Ukraińskiego (z Reczpola przesiedlono 78 osób). Jak podają dane statystyczne gminy w roku 1946 liczba ludności po wojnie spadła
z 11508 do 6617 osób[77].
Stabilizacje życia mieszkańców gminy utrudniały dodatkowo napady rabunkowe Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), które w najgorszym razie kończyły się zabójstwem. Wroga atmosfera pomiędzy Polakami, a Ukraińcami była podsycana jeszcze podczas trwania II Wojny Światowej. W latach 1945- 1947 nastąpił szereg napadów na wieś Reczpol, podczas których skradziono kilkadziesiąt sztuk zwierząt hodowlanych, jak również obrabowano kilka razy folwark księdza Jana Laski[78]. Taka sytuacja trwała aż do momentu, kiedy w walkę z UPA włączyło się wojsko polskie, które rozbiło siły Ukraińców[79].
Wieś Reczpol również zmieniła się. Po zakończeniu wojny jej mieszkańcy rozpoczęli własnymi siłami odbudowywać zrujnowane mienia. Na terenie wsi miała powstać w tym czasie spółdzielnia produkcyjna „Wapiennik” jednak już w 1951
z powodu złego zarządzania i braku pracy została zamknięta i przekazana Spółdzielni Paskarzy w Przemyślu[80]. Rozpoczęto również remontowanie drogi zniszczonej podczas działań wojennych. Ogólna sytuacja po wojnie nie była najlepsza. Większość mieszkańców gminy Krzywcza nie miała stałej pracy. W dalszym ciągu chłopi utrzymywali się głównie z uprawy roli. Powstałe spółdzielnie rolnicze rząd socjalistyczny przekształcił w Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR), do których wysyłano ludzi do pracy, i tak z Reczpola w tym czasie do PGR-u wysyłano aż 20 osób uważanych za zbędnych na roli[81]. Wszystkich mieszkańców Reczpol liczył wtedy 665 osób, natomiast już 14 lat później 680[82]. Liczba ludności w tym okresie szybko wzrastała, co może być spowodowane tym, że miejscowi gospodarze potrzebowali pomocników do pracy na roli.
Sama gmina zmieniła swój podział administracyjny po wojnie aż dwa razy, pierwszy raz w 1954 roku i kolejny w 1972[83], który trwa do dzisiaj o czym była już mowa wcześniej.
Rozdział 2. Metodologia badań własnych
2.1. Przedmiot i cel badań
Historia nie tylko określana jako dziedzina nauk humanistycznych skupiająca się na odtworzeniu zdarzeń, które miały miejsce w przeszłości, ale świadek czasów, światło prawdy, życie pamięci i nauczycielka życia[84]. Zadaniem każdego człowieka jest jej poznanie, przeanalizowanie i wyciagnięcie wniosków. Służyć temu może badanie naukowe jasno i precyzyjnie sformułowane, które prowadzi do odkrycia
i poznania interesującej nas rzeczywistości, dostarcza nam dającej się zweryfikować wiedzy, pozwala opisać, zrozumieć i wyjaśnić interesujące nas zjawiska. Badanie to może zostać podzielone na trzy podgrupy: do pierwszej zaliczyć można działania
o charakterze weryfikacyjnym- służące do oceniania skutków podjętych poczynań, do drugiej zalicza się działania diagnostyczne- które pomagają opisać właściwości jakiegoś przedmiotu, a do ostatniej zalicza się badania teoretyczne mające na celu zebranie i opisanie ogólnych prawidłowości przypisanych do danego zjawiska, któremu się przyglądamy.
Każde badanie naukowe jest procesem, na który składa się szereg wiążących się ze sobą czynności. Albert Wojciech Maszke zalicza do nich[85]:
·postawienie problemu badawczego
·dobór zmiennych i wskaźników
·sformułowanie hipotez roboczych
·dobór terenu i próby badawczej
·dobór metod i technik badawczych
·przeprowadzenie badań
·analiza zebranych materiałów
·uogólnienie czy wyniki potwierdzają hipotezę
Niniejsza praca zostanie oparta w dużej mierze na badaniach diagnostycznych, ponieważ będzie zaprezentowana w niej historia Szkoły Podstawowej w Reczpolu od momentu pojawienia się pierwszej wzmianki w dokumentach na jej temat, aż do zakończenia II Wojny Światowej w 1945 roku. Jest to długi okres dlatego zostanie podzielony na kilka fragmentów związanych ze szczególnymi wydarzeniami, które miały miejsce w Polsce. Również pojawią się w niej elementy badań weryfikacyjnych- ustalających skutki jakie wywołały pewne zdarzenia historyczne dla funkcjonowania placówki oraz badania teoretyczne.
2.2. Problemy i hipotezy badawcze
Rozpoczynając rozważania na temat Szkoły, należy zastanowić się jakie informacje powinny się o niej pojawić- czyli ustalić problem główny tejże pracy, jak
i szereg problemów szczegółowych. Aby do tego dojść zastanówmy się nad znaczeniem słów problem badawczy. W literaturze przedmiotu pojawia się wiele interpretacji tego pojęcia. Pozwolono sobie przytoczyć przykładowe dwa.
Zdaniem Tadeusza Pilcha „problem badawczy jest to z pozoru prosty zabieg werbalny, polegający na precyzyjnym rozbiciu tematu na pytania, problemy. Musi on jednak spełniać kilka warunków tj. wyczerpywać zasób naszej niewiedzy, konieczne jest zawarcie w nich wszystkich generalnie zależności między zmiennymi oraz musi dać się rozstrzygnąć empirycznie[86]”.
J. Pieter uważa, że „problemy badawcze to pytania, na które szukamy odpowiedzi na drodze badań naukowych. Staramy się to zrobić przez własny wysiłek, nie zaś przez oczekiwanie gotowej odpowiedzi od drugiego człowieka[87]”.
W niniejszej pracy celem autora jest próba odpowiedzenia przede wszystkim na takie pytanie: jak funkcjonowała Szkoła Podstawowa w Reczpolu w latach 1914-1945. Ponadto zamierza się znaleźć odpowiedź na poniższe problemy szczegółowe:
·Kiedy i w jakich okolicznościach powstała Szkoła Podstawowa w Reczpolu?
·Jak zorganizowane było nauczanie od czasów powstania szkoły aż do roku 1945?
·Jaki wpływ miały wydarzenia historyczne tj. wybuch I, a następnie II Wojny Światowej na działalność Szkoły?
·Jak kształtowała się kadra nauczycielska w okresie od 1900 do 1945 roku?
·Jak wyglądała baza lokalowa Szkoły w latach 1914-1945?
Sugerując się zaleceniami W. A. Maszke kolejnym etapem w niniejszej pracy jest ustalenie hipotez roboczych. Według Mieczysława Łobockiego „są one próbą odpowiedzi na sformułowane uprzednio problemy badawcze (…) świadomie przyjętymi przypuszczeniami czy założeniami wymagającymi jednak potwierdzenia czy odrzucenia na podstawie przeprowadzonych badań (…). Hipoteza robocza ukazuje zachodzące relacje między badanymi zmiennymi[88]”.
W związku z postawionym problemem głównym wysunięto następującą hipotezę: Szkoła Podstawowa funkcjonowała zgodnie z przyjętymi w danym okresie zasadami i była zależna od różnych wydarzeń historycznych. Dodatkowo na podstawie uprzednio postawionych problemów szczegółowych zaprezentowano następujące hipotezy robocze:
·Szkoła Podstawowa w Reczpolu powstała jeszcze przed rokiem 1914.
·Nauczanie w Szkole zmieniało się na przestrzeni lat.
·Wybuch wojen I, a następnie II Światowej miały ogromny wpływ na funkcjonowanie Szkoły.
·Kadra nauczycielska powoływana była przez władze rządzące w danym okresie w Polsce, oraz zależna była od możliwości finansowych gminy/miejscowości.
·Baza lokalowa była mizerna i nie spełniała najwyższych standardów.
2.3. Metody, techniki i narzędzia badawcze
Przechodząc do omawiania przyjętych na potrzeby niniejszej pracy metod
i technik pracy należy przybliżyć krótką ich charakterystykę:
Przez metodę badań rozumieć będziemy „zespół teoretycznie uzasadnionych zabiegów koncepcyjnych i instrumentalnych obejmujących najogólniej całość postępowania badacza, zmierzającego do rozwiązania określonego problemu naukowego[89]". Są zabiegi powtarzalne służące do zbierania danych. Są one jednocześnie uniwersalne. Metody badawcze są przede wszystkim celowymi, planowymi, wyczerpującymi i obiektywnymi działaniami[90]. Ważne jest, by można je było użyć do wielu badań.
Techniki badań zaś nazywać będziemy „czynności praktyczne, regulowane starannie wypracowanymi dyrektywami, pozwalającymi na uzyskanie optymalnie sprawdzalnych informacji, opinii, faktów[91]". Innymi słowy, techniki badawcze służą przede wszystkim do zbierania materiałów w ramach określonej metody pracy.
Istnieje wiele podziałów metod i technik badawczych. W pracy tej przyjmuje się ten według T. Pilcha, który wyróżnia takie oto metody:
·eksperyment pedagogiczny
·monografia pedagogiczna
·metoda sondaży diagnostycznego
·metoda indywidualnych przypadków
Na potrzeby danej pracy oraz jej charakteru wykorzystuje się tutaj metodę monografii pedagogicznej, która to zdaniem A. Kamińskiego „prowadzi do opisu instytucji wychowawczych, rozumiejąc pod pojęciem instytucji wychowawczej „struktury sformalizowane[92]". Aby można ją było uznać za metodę musi spełniać ona dwa podstawowe czynniki tj.:
1. przedmiot badań- musi to być instytucja (placówka) wychowawcza
2. sposób badania- gruntowne, wielostronne i dogłębne zbadanie funkcjonowania placówki oraz uwzględnienie ewentualnych jej ulepszeń.
Monografia pedagogiczna to przede wszystkim opis i analiza wybranej placówki edukacyjnej[93]. Jest to opis dogłębny, którego celem jest poznanie jak funkcjonuje dana instytucja- zbadanie czy działa poprawnie, czy może jest coś, co należało by w niej ulepszyć. Placówkę, którą bada się za pomocą metody monografii traktuje się jako całość, i wszystkie wnioski odnosi się do niej konkretnie[94]. Dodatkowo poznaje się również ludzi, którzy związani są z wybraną placówką- czyli można zbadać różne procesy społeczne zachodzące między nimi[95].
Monografia pozwala zbadać zjawiska, których nie da się zaobserwować bezpośrednio, takich, które wydarzyły się w przeszłości i nie można ich powtórzyć[96]. Za jej pomocą można przedstawić również podobieństwa i różnice w funkcjonowaniu instytucji o tym samym lub zbliżonym charakterze[97].
Przedmiotem badań monograficznych mogą być również inne instytucje, które są związane z wychowaniem, takie jak: drużyna harcerska, zespoły amatorskie, koła zainteresowań czy też świetlica szkolna.
Wybierając technikę badawczą kierować się należy przede wszystkim typowymi cechami wybranej metody. Monografia praktycznie zawsze jest związana
z analizą dokumentów, często z wywiadem lub z ankietą, czasami z eksperymentem wychowawczym. Ważne w tej metodzie jest odpowiednie wykorzystanie
i zanalizowanie zgromadzonych materiałów- przede wszystkim materiałów historycznych czyli kronik, zdjęć czy różnego rodzaju nagrań[98].
Według A, Kamińskiego[99] analiza dokumentów opiera się przede wszystkim na krytycznej ocenie badanego dokumentu, stanowi ona podstawę napisania niniejszej pracy, jednak jako formę uzupełnienia wiedzy stosuje się wywiad wśród starszej ludności zamieszkującej wieś, w której mieści się Szkoła.
Rozdział 3. Powstanie Szkoły Podstawowej w Reczpolu
3.1.Okres zaboru austriackiego
Rozpoczynając rozprawę na temat powstania tytułowej Szkoły nie sposób nie odwołać się do dziejów historycznych, które miały ogromny wpływ na ogólne kształtowanie się szkolnictwa w Polsce. Rozpoczynając ten rozdział należy się cofnąć do czasów rozbiorów Polski zaczynając od pierwszego, który nastąpił w 1772 roku[100]. Na mocy traktatów podpisanych przez zaborców Królestwo Polskie zostało podzielone przez Rosję, Prusy i Austrie, co spowodowało jego całkowite zniknięcie
z mapy świata aż na 123 lata. Jest to bardzo długi okres, w którym nastąpiło szereg zmian. Na szczególną uwagę zasługują te, które zaprowadzono w sferze oświaty
i szkolnictwa na okupowanych terenach.
Szkoła Podstawowa znajduje się w południowo-wschodniej Polsce,
w miejscowości Reczpol. Jest to teren, który w czasie okupacji podlegał pod zabór Austriacki. Królestwo Galicji i Lodomerii- bo tak nazywany był wówczas ten obszar mierzył 82 tysiące km2 powierzchni i zamieszkany był przez 2,8 mln ludzi,
w większości pochodzenia polskiego i ukraińskiego[101]. Aż 90 % z nich było obrządku rzymsko- katolickiego, greko- katolickiego i ormiańskiego[102]. Nie były to tereny bardzo zamożne, wręcz przeciwnie panowała tu bieda i niedostatek. Głównym źródłem utrzymania mieszkającej tu ludności było rolnictwo. Dodatkowo do 1848 roku chłopi zobowiązani byli do odrabiania pańszczyzny. Sytuacja oświaty wyglądała podobnie. Na całym obszarze Galicji istniało do 1780 roku zaledwie 107 szkół ludowych, do których uczęszczało w sumie 5864 uczniów[103].
Po mino negatywnych opinii dotyczących Galicji miała ona stosunkowo lepsze szanse na rozwój edukacji i oświaty niż ziemie należące do zaboru pruskiego czy rosyjskiego. Można to zawdzięczać w dużej mierze cesarzowej Austrii Marii Teresie, która doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak ważna jest edukacja ludności by doprowadzić do zbudowania silnego i stabilnego państwa[104]. Dowodem na to może być powołanie przez nią Nadwornej Komisji Studiów w 1760 roku- czyli jeszcze przed przystąpieniem do I Rozbioru Królestwa Polskiego[105]. Za główny cel postawiła oddzielenie zwierzchnictwa kościoła nad szkołami, oraz upowszechnienie dostępu do edukacji każdemu obywatelowi wedle jego stanu społecznego[106]. Taki stan rzeczy spowodował, że Galicja została przyłączona do Austrii w dobie reform oświatowych, dzięki którym również ludność polska i ukraińska mogła rozpocząć edukację na wyższym poziomie.
Konsekwencją wprowadzanych zmian było ogłoszenie w grudniu 1774 roku ustawy zatytułowanej: „Powszechny regulamin szkolny dla niemieckich szkół normalnych, głównych i trywialnych” stworzonej przez I.J. Felbigera[107]. Zakładała ona wprowadzenie obowiązku szkolnego dla dzieci od 6 do 12 roku życia, dodatkowo utrzymanie szkół ludowych należało do zadań gminy i dworów działających
w miejscowości, w której powstała szkoła. Jak z samej nazwy wynika zakładała ona również podział szkolnictwa ludowego na trzy poziomy[108]:
1. szkoły normalne
2. szkoły główne
3. szkoły trywialne
Ostatni poziom szkolnictwa to zarazem jego pierwszy i najniższy szczebel, szkoły, które miały być zakładane we wszystkich miejscowościach w celu kształcenia dzieci chłopskich i mieszczańskich. Ich siedzibą docelową miały być pomieszczenia należące do parafii lub jej filii. Szkoły główne miały natomiast powstawać
w większych miastach obwodowych w celu kształcenia urzędników. Szkoły normalne jako najwyższy szczebel edukacji w Państwie miały powstać w stolicach poszczególnych krajów, dlatego w Galicji założono ją we Lwowie. Kolejnym krokiem cesarzowej było w 1776 roku powołanie Krajowej Komisji Szkolnej, która miała funkcjonować w każdej prowincji Austrii[109].
Ludność zamieszkująca tereny Galicji była nieprzychylnie nastawiona do zmian jakie narzucał zaborca, w związku z tym nie wypełniała rzetelnie wszystkich nakazów, a w tym tych, które dotyczyły szkolnictwa. Spowodowało to, że ustawa
z 1774 roku została wprowadzona w Galicji dopiero trzy lata później, czyli w 1777, natomiast trwała aż do 1869 roku.[110] Dodatkowo na opóźnienie rozwoju szkolnictwa w Galicji przyczynił się w dużej mierze brak środków finansowych, które powinny być przeznaczone na zakładanie i utrzymanie szkół trywialnych. Do końca rządów Marii Teresy (1780) niewiele zmieniło się w temacie szkolnictwa, dlatego jej następca Józef II od samego początku postanowił podwoić starania, aby ulepszyć stan, który zastał[111]. Już rok po objęciu władzy wydał nowe akty prawne, które dotyczyły wprowadzenia przymusu szkolnego dzieci od 6 do 12 roku życia, oraz w którym zakładane było stosowanie kar wobec rodziców, których dzieci nie uczęszczały do szkół[112]. Kolejnym krokiem cesarza w kierunku szerzenia oświaty było zlikwidowanie Galicyjskiej Komisji Szkolnej i powołanie w jej miejsce stanowiska naczelnego nadzorcy szkół ludowych, a następnie w 1789 roku inspektorów szkolnych, których zadaniem było dbanie o rozwój oświaty na danym terenie[113]. Zaczęto w tym czasie ponownie włączać kościół katolicki w sprawy szkolnictwa, miało to za zadanie pomóc popularyzować edukowanie się ludności wiejskiej, dla której w tamtym czasie księża i duchowieństwo odgrywało dużą rolę. Największe utrudnienie jakie napotkał cesarz miało związek z tym, że chłopi w tamtym okresie nie mieli jeszcze wolności, byli zmuszeni do posłuszeństwa wobec panów, co spowodowało, że ci nie chcieli ich edukować[114]. Nie uważali, że jest to potrzebne, można przypuszczać nawet, że bali się wzrostu świadomości ludności plebejskiej, ponieważ mogło by to wpłynąć na ich niekorzyść.
Kolejny władca Austrii Franciszek I także kładł nacisk na szerzenie oświaty wśród swoich poddanych, czego dowodem może być wydanie i zatwierdzenie przez niego tzw. Politycznej ustawy szkolnej w 1805 roku, która na terenach Galicji weszła w życie dopiero w 1808 roku i trwała do 1873 roku[115]. Należy tu wspomnieć, że w tym okresie sytuacja na świecie, a dokładnie rewolucja francuska spowodowała wprowadzenie zmian także w sferze edukacji i szkolnictwa. Szerzono wtedy poglądy dotyczące powszechności szkoły, umożliwienia społeczeństwu pobierania bezpłatnej nauki. Wprowadzono również obowiązek uczęszczania do szkoły. Cesarz chcąc dostosować się do nowo powstałego nurtu ogłosił powstanie szkół odpowiadających każdej warstwie społecznej, w których program nauczania zsynchronizowany był z obowiązkami jakie państwo stawiało przed swoimi obywatelami. W związku z tym szkoły trywialne zwane ludowymi miały kształcić od najmłodszych lat na wiernych poddanych i pracowitych oraz mądrych rolników[116]. Dodatkowo przejęcie władzy nad szkołami przez duchowieństwo przyczyniło się do poprawienia sytuacji szkolnictwa w Galicji. Księża bardziej dbali o powstawanie nowych placówek, sami niekiedy je finansowali. Z czasem nawet ziemiaństwo zaczęło się angażować w sprawy oświaty, co było spowodowane tym, że chłopi w 1848 roku zyskali wolność- zostali uwłaszczeni[117].
Sytuacja polityczna w Austrii po przegranych wojnach z Prusami i Francją zmusiła do przekształcenia się tego państwa z centralistycznego na federacyjne- czyli w monarchię austrowęgierską w 1867 roku[118]. To wydarzenie było kolejnym powodem wprowadzenia zmian w sferze oświaty. Duży wpływ na edukację miało uzyskanie przez Galicję autonomii, czyli przede wszystkim przez taką instytucje jak Sejm Krajowy mieszczący się we Lwowie. Szczególną role odegrało powołanie w 1866 roku Rady Szkolnej Krajowej działającej do 1919 roku, uznawanej za najwyższą władzę w sprawach edukacji w Galicji[119]. Za jej przyczyną już w 1867 roku wprowadzono język polski we wszystkich szkołach elementarnych i średnich, a dwa lata później we wszystkich urzędach, sądach i w policji[120]. Ogromną rolę na kształtowanie się autonomicznego szkolnictwa w Galicji odegrał lekarz, profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Józef Dietl. Uważał, że szkoła przede wszystkim ma kształcić uszlachetniać, a także zaopatrywać uczniów w wiadomości- o czym wspomniał w wydanym przez siebie dziele pt. O reformie szkół krajowych[121]. Przypisał ogromną rolę szkołom ludowym jako pierwszym i najważniejszym w całym systemie oświaty. Dodatkowo opowiedział się za kształceniem dziewcząt[122].
Rada Szkolna Krajowa odpowiedzialna była przede wszystkim właśnie za szkolnictwo elementarne- ponieważ było ono najbardziej zaniedbane. Państwo oddzieliło całkowicie Kościół od edukacji, wprowadzono również możliwość kształcenia się za darmo. Następnie zwiększono obowiązek szkolny z 6 do 8 lat. Szkoły ludowe podzielono na dwie części[123]:
1. czteroklasową szkołę ludową pospolitą
2. trzyklasową szkołę wydziałową.
Natomiast szkoły średnie podzielono na prywatne i publiczne. Mimo podejmowanych działań na terenie Galicji do szkół uczęszczało zaledwie 34% wszystkich dzieci[124]. Kolejnym krokiem jaki podjęła RSK było utworzenie w 1871 roku rad szkolnych okręgowych i miejscowych[125], które miały sprawować władze nad nowo powstałymi oraz istniejącymi już placówkami oraz pracującymi w nich nauczycielami.
Bardzo ważnym wydarzeniem z punktu widzenia rozwoju edukacji w monarchii Austro-Węgier było zatwierdzenie w maju 1869 roku ustawę, która wprowadziła nowy system szkolnictwa. Dzięki temu szkoły ludowe stały się ogólnodostępne i obowiązkowe. Następnie w 1873 roku uchwalono Ustawę o zakładaniu i utrzymaniu publicznych szkól ludowych i posyłania do nich dzieci, która znana była pod nazwą Pierwsza krajowa ustawa szkolna.[126]. Był to w tamtych czasach najważniejszy dokument regulujący szkolnictwo ludowe w Galicji w myśl, którego zakładano, że szkoły ludowe pospolite mogły być jedno- lub ośmioklasowe, a wydziałowe czteroklasowe oraz, to że na jednego nauczyciela może przypadać aż 80 uczniów. Dodatkowo skrócono obowiązek szkolny o dwa lata- czyli trwał on od 6 do 12 roku życia[127]. Cały obszar Galicji podzielono wtedy na 37okręgów szkolnych[128].
Kolejna ustawa już z 1883 roku zakładała przede wszystkim taki cel: „Szkoły ludowe pospolite(…)urządzone będą tak, iżby dzieci z nauki czerpały oświecenie o zasadach religijnych i moralnych i obowiązkach obywatelskich, tudzież o zadaniach i warunkach zawodu, jakiemu się według okoliczności, miejsca i stanu prawdopodobnie poświęcą[129]”. Następnie 13 lat później kolejna ustawa oświatowa O zakładaniu i urządzaniu szkół publicznych ludowych podzieliła najniższy szczebel edukacji na dwa poziomy 6-letnią szkołę wiejską, która miała być 1-4 klasowa i 7- letnią szkołę miejską[130]. Najważniejszym celem szkół wiejskich było przygotowanie dzieci do pracy na roli, co powodowało ograniczenie ich możliwości dotyczących kształcenia się na poziomie średnim i wyższym.
Po 1890 roku zauważyć można znaczne postępy w rozwoju szkolnictwa na terenach zaboru austriackiego. Według literatury szczególne zasługi w tym temacie przypisuje się wiceprezydentowi Krajowej Rady Szkolnej Michałowi Bobrzyńskiemu[131], który to zwiększył nakład finansowy przeznaczony na upowszechnianie szkolnictwa. Zapewne dzięki jego poglądom „w każdejwsi szkoła[132]” powstała Szkoła w Reczpolu.
3.2.Pierwsze lata Szkoły Podstawowej
Szkoła Podstawowa jak założono wcześniej powstała jeszcze przed 1914 rokiem, niestety nie ma dokumentów potwierdzających konkretną datę. Rozdział ten oparty zostanie przede wszystkim na rękopisie Kroniki Szkolnej (patrz aneks 1.) znajdującej się w posiadaniu Szkoły. Dodatkowo Szkoła posiada oryginalną metrykę szkolną prowadzoną od roku 1899, w której zapisani są pierwsi uczniowie uczęszczający do Szkoły powszechnej urodzeni w 1903 roku. Może to stanowić swoiste potwierdzenie głównej hipotezy jako, że Szkoła w Reczpolu powstała jeszcze przed 1914. W metryce tej znaczone jest również wyznanie religijne jak i przypadki częstych śmierci wśród uczniów. Metryka prowadzona jest do roku 1939.
Na fotografiach 1 i 2 znajdujących się w aneksie widzimy oryginalną Kronikę Szkoły Podstawowej w Reczpolu. Jest to jeden z najstarszych dokumentów opisujących pracę placówki, który przetrwał I jak i II Wojnę Światową. Cała kronika pisana jest ręcznie najpierw piórem, jak widać na fotografii, następnie od 1964 roku zauważyć można ślad długopisu. Kronika składa się z 76 nieponumerowanych stron. Jej inicjatorem została pracująca w Szkole pierwsza stała nauczycielka Władysława Jaroszewska.
Pierwszy budynek dwuklasowej Szkoły Podstawowej powstał jeszcze w 1900 roku jak wynika z zamieszczonego w kronice planu, a jego fundatorem było Towarzystwo Szkoły Ludowej (fot. nr 3)[133]. Był to zapewne jeden z pierwszych
i lepszych murowanych budynków we wsi. Jak widać na fot nr 3. w Szkole były dwie sale lekcyjne- ulokowane w największych pomieszczeniach. Po drugiej stronie korytarza mieściła się kuchnia, a przy niej kancelaria szkolna i pokój nauczycielski.
Fot. nr 3.
Źródło: Kronika Szkoły Podstawowej w Reczpolu
Można przypuszczać, że pierwszymi nauczycielkami, które uczyły w Szkole Podstawowej w Reczpolu były wspomniana wcześniej Władysława Jaroszewska- nauczycielka stała oraz Janina Rząśnicka- nauczycielka tymczasowa. Jak wynika
z kroniki nauczycielka stała uczyła stopień II i IV natomiast nauczycielka tymczasowa stopień I i III[134]. Niewiele wiadomo o funkcjonowaniu szkoły w latach 1900-1914, wynika to z faktu, że w czasie I Wojny Światowej, kiedy to wojska radzieckie stacjonowały w Reczpolu przejęły budynek Szkoły i przeznaczyły go na swoją bazę, niszcząc wszystko co tam zastali: „wszystkie akta szkolne, środki naukowe i sprzęty szkolne uległy całkowitemu zniszczeniu[135]”- czyli prawdopodobnie spalone lub wywiezione do Rosji[136]. Przypuszczać można, iż w tym okresie Szkoła funkcjonowała zgodnie z ustawą z 23 maja 1895 roku O zakładaniu i urządzaniu szkół publicznych ludowych[137], w której przyjęto zasadę, że dzieci uczęszczające do szkół wiejskich miały uczyć się tylko tego, co związane jest z ich przyszłym zawodem- dokładnie mówiąc pracą na roli. Odbierało to szansę dzieciom wiejskim poszerzania swojej wiedzy, zdobycia wyższego stopnia naukowego. Program nauczania miał być realizowany przez nauczycieli zgodnie z wytycznymi, bez poszerzania wiadomości. W tamtym okresie dzieci przeważnie kończyły 2 lub 3 klasy, ponieważ były potrzebne rodzicom na gospodarstwie[138].
3.3.Działalność Szkoły w czasie I wojny Światowej i w okresie międzywojennym, od 1914 do 1939 roku
Działania wojenne jakie miały miejsce w roku 1914 przyniosły ogromne straty dla Szkoły w Reczpolu, szczególnie majątkowe gdyż został zniszczony wtedy budynek szkolny. Jak pisze W. Jaroszewska: „(…) rok tej strasznej wojny zatrzymał rozwój naszego szkolnictwa- przerwa w nauce w tutejszej szkole trwała cały rok od 1. IX 1914 do 1. IX 1915. (…) Szkoła- jeden z najporządniejszych budynków w Reczpolu uległ wielkiemu zniszczeniu-(…) porozwalano piecy, poubijano ściany, podłogi zniszczono w niemożliwy sposób[139]”. Po zniszczeniach wojennych baza lokalowa placówki nie prezentowała się najlepiej. Dzieci nie miały zapewnionych odpowiednich warunków do pobierania nauki. Nie było ławek, ani krzeseł, nawet tablicy. Dzieci przynosiły ze sobą krzesła z domu, a nauczycielka zapisywała wszystko na czarnym papierze[140]. Stopniowo przywracano dobry stan Szkoły z pomocą c. k. Rady Szkolnej Krajowej, która wyposażała placówkę w potrzebne rzeczy, jak również w niezbędne środki dydaktyczne. Pod koniec roku 1915 nauczycielka tymczasowa przeniosła się do okręgu myślenickiego, dlatego nauczanie wszystkich stopni objęła nauczycielka W. Jaroszewska, natomiast już w 1917 roku powołano dodatkową nauczycielkę Janinę Tacyównę[141].
Bardzo istotne zmiany zaszły w tym okresie w c. k. Radzie Szkolnej Krajowej. W czasie wybuchu I Wojny Światowej namiestnikiem Galicji, a zarazem prezydentem R. Sz. K. był Witold Korytowski. Dnia 19. 07. 1915 roku namiestnikiem dla Galicji został gen. piechoty Herman von Collard, a po nim Eryk baron Diller[142]. Inspektorem szkolnym okręgowym na rejon do którego należała Szkoła podstawowa w Reczpolu był Bronisław Chmurowicz[143].
Po zakończeniu wojny bardzo ciężko było powrócić do dawnego stanu sprzed jej wybuchu, dotyczyło to również zmian jakie zaszły w szkołach[144]. Dodatkowo zaczęły pojawiać się zatargi między ludnością polską a ruską[145]. Dzieci zajęte były pomaganiem rodzicom w gospodarstwie dlatego poświęcały nauce niewiele czasu, o ile w ogóle miały czas na naukę. W szkole realizowano program nauczania ograniczony do religii, czytania, rachunków z początkiem geometrii, pisania przyrody, śpiewu, gimnastyki i rysunków. Dodatkowo wprowadzono historię[146]. W kolejnym roku szkolnym 1919/20 nauczycielka Janina Tacyówna została przeniesiona do Krasiczyna, a na jej miejsce powołano panią Janinę Jaworską. W tym samym roku w Szkole przeprowadzono inspekcję, której przewodniczył Inspektor Chmurowicz.
W kolejnym roku wynajęto nowy budynek na siedzibę Szkoły, w którym to zamieszkała również nauczycielka. Zmieniono także podręczniki do języka polskiego, zostały one stworzone w myśl panujących w danym okresie trendów, więc pojawiało się w nim mnóstwo treści dotyczących nauczenia dzieci szacunku do rodziców i rodziny[147].Na wszystkich stopniach obowiązywała ta sama zasada[148]. Pracę Szkoły utrudniała szerząca się po wojnie choroba tyfusu plamistego, przez co już od 23 czerwca placówka została zamknięta. Zanotowano również wypadki śmiertelne spowodowane przez tą chorobę wśród młodzieży szkolnej[149]. Spawy materialne Szkoły nie wyglądały najlepiej. Bardzo często zamykano placówkę z powodu braku opału. Kolejna zmiana kadry nauczycielskiej nastąpiła w 1921 roku, dokładnie 15 października kiedy to Władysława Jaroszewska została przeniesiona do innej szkoły, by tam sprawować swoje obowiązki służbowe[150]. Spowodowało to dwutygodniową przerwę w nauce, po której obowiązki nauczycielskie w Szkole Podstawowej w Reczpolu objęli Franciszek Dobjasz, który został mianowany kierownikiem szkoły wraz z żoną Marią. Rok ten nie był szczególnie szczęśliwy dla pracy Szkoły. Z powodu zniszczenia dachu przez wichurę, a później przez przerwy spowodowane feriami czy warunkami atmosferycznymi dzieci bardzo długo nie uczęszczały na zajęcia[151].
Niekorzystne z punktu widzenia pracy w szkole okazały się również warunki w jakich dzieci miały pobierać naukę. Do celów edukacyjnych przeznaczona była tylko jedna sala, dlatego już w 1922 roku po wizytacji Szkoły rozpoczęto budowę drugiej sali. Prace trwały aż do następnego roku, w związku z tym 15 listopada 1923 roku oddano do użytku drugie pomieszczenie, które przeznaczono dla starszych roczników[152]. Szkoła zmieniła swój status z jednoklasowej na dwuklasową[153]. Dodatkowo w maju 1923 roku ogrodzono plac szkolny[154]. W 1924 roku szkoła ponownie została sprawdzona przez inspektora, tym razem był to pan Fider, któremu spodobała się nowa sala szkolna[155].
Można zastanawiać się jakie metody pracy stosowano w tamtym okresie w Szkole? Studiując kronikę szkolną bardzo często pojawia się wzmianka na temat tego, iż nauczyciel przeprowadził z uczniami pogadankę, lub wykład. Nie sposób również pominąć faktu, że nauczyciele prowadzili czynne zajęcia z dziećmi. Rada Szkolna Krajowa przywiązywała dużą wagę do zajęć praktycznych prowadzonych w ogrodach szkolnych[156], czego przykładem może być coroczne sadzenie przez dzieci drzew dookoła placu szkolnego. Bardzo ważna okazuje się również współpraca Szkoły z rodzicami, jak i zachowanie tradycji religijnych. Każdy rok szkolny rozpoczynał i kończył się mszą lub nabożeństwem, w którym udział brała cała dziatwa szkolna jak i nauczyciele[157]. Co roku obchodzono również różne święta narodowe. W czasie zaborów związane one były np. z wydarzeniami mającymi miejsce w cesarstwie austriackim jak imieniny cesarza, a w czasie wojny jak i po niej świętowano odrodzenie Państwa Polskiego. Nauczyciele zwracali ogromną uwagę na kształtowanie u dzieci postaw patriotycznych, jako że uważali je za przyszłość narodu Polskiego[158].
Rok szkolny 1925/26 trwał krótko i był przerywany licznymi wypadkami. Najważniejszym zdarzeniem tamtego okresu był wybuch epidemii odry i szkarlatyny. Z tego powodu praca placówki szkolnej została przerwana na prawie dwa miesiące,
a w wyniku choroby zmarło 6 uczniów. Tego też roku miała miejsce wizytacja przez dwóch inspektorów pana Żuchowskiego i pana Żychniewicza[159]. W kolejnym roku uchwalono na konferencji klasyfikacyjnej połączenie oddziałów II i III w jeden, oddzielenie rocznika 4-go od 3-go i utworzenie oddziału IV oraz V[160]. Zmiany miały wejść w życie już od roku 1927. W owym roku naprawiono również dach na budynku szkolnym. 11 grudnia w Szkole w Reczpolu odbył się zjazd nauczycielski połączony z konferencją rejonową oraz z przeprowadzeniem lekcji pokazowej na roczniku
3-im[161]. W lutym 1927 roku zachorowała miejscowa nauczycielka, więc jej obowiązki na okres dwóch miesięcy przejęła pani Stefania Koczyrkiewiczówna, a po niej pani Janina Makosikówna zajmując się nauką dzieci I, II i III stopnia[162].
Kolejny rok szkolny rozpoczął się jak zwykle z małymi zmianami. Nauczycielka tymczasowa Makosikówna została przeniesiona do innej szkoły, a jej miejsce zajęła przebywająca do tej pory na urlopie zdrowotnym pani Maria Dobjaszowa[163]. Rok ten zapisuje się w historii Szkoły jako okres najsurowszej zimy, która uniemożliwiła prawie całkowicie uczęszczanie dzieci na zajęcia. Mrozy sięgały aż 52oC[164]. W 1929 roku ponownie odnotowuje się spadek frekwencji uczniów Szkoły w Reczpolu spowodowany nawrotem epidemii odry i szkarlatyny. Z tego powodu przerwano także prace placówki na dwa tygodnie[165]. 20 lutego 1929 roku sprawujący swoje obowiązki służbowe nauczyciele Franciszek i Maria Dobjaszowie zostają przeniesieni do Stubna, a w ich miejsce powołano nauczycieli Józefa Kielara jako kierownika placówki i Annę Nakryjkównę[166]. Kierownik szkoły już w kolejnym roku wyjechał do Lwowa a jego obowiązki przejęła pani Anna. Dodatkowo powołano drugiego nauczyciela pana Mariana Kopczaluk[167]. Rok 1930 przyniósł wiele zmian w Szkole w Reczpolu. Zmieniono wykorzystywane do tej pory czytanki w oddziale III na czytankę Horwatka, natomiast w oddziale V na Mikulskiego, gdyż poprzednią uważano za trudną[168]. Jak podaje autor kroniki bardzo ważnym wydarzeniem było otwarcie świetlicy szkolnej dnia 14 listopada 1930 roku z polecenia inspektora, co dało dzieciom wiele radości jak i zaowocowało w nauce[169]. Zmiany w zakresie włączania dzieci i młodzieży w życie szkolne miało miejsce już w 1930 roku, kiedy to utworzono wśród starszych roczników samorząd szkolny[170]. Dzieci wybrały spośród siebie „wójta”, zastępcę, ławników sekretarza i skarbnika. Samorząd zbierał się raz w miesiącu na tzw. posiedzenie, na którym decydowano w jaki sposób zagospodarować zebrane pieniądze czy osądzano sprawy wykroczeń przeciw przepisom szkolnym[171]. Tego samego roku nauczyciel Kopczaluk zostaje przeniesiony do innej placówki, a jego stanowisko objęła pani Czesława Michalska[172]. Dodatkowo przy Szkole założono ogródek botaniczny i szkółkę morwową. Warty wspomnienia jest fakt, iż w Szkole w Reczpolu istniało wówczas już siedem oddziałów, a w 1931 i 1932 roku w szkole odbyły się egzaminy końcowe.
Z kolejnym rokiem szkolnym kadra nauczycielska ponownie się zmieniła. Pani Michalska opuściła placówkę, a jej miejsce zajęła pani Ludwika Jakubiszyn[173]. W dalszym ciągu funkcjonował samorząd szkolny, dodatkowo utworzono szkolną orkiestrę. Jak podaje autor kroniki szkolnej w 1932 roku do szkoły w Reczpolu uczęszczało 115 dzieci, z tym że zlikwidowano na ten czas jeden etat i nauką wszystkich roczników zajęła się nauczycielka Nakryjkówna[174]. Z powodu ogromu pracy w grudniu 1932 roku przysłano jej do pomocy drugiego nauczyciela panią Agnieszkę Srebrawą, która zajęła się nauczaniem roczników I, II i III[175]. Nauczycielka kierująca pani Nakryjkówna ukończyła w tym samym roku również kurs dla kierowników świetlic szkolnych, by usprawnić pracę tegoż miejsca[176]. W 1933 roku inspektorem obwodu, do którego należała szkoła w Reczpolu został Mieczysław Bem.
Przełom w funkcjonowaniu Szkoły podstawowej można przypisać do roku 1933, kiedy to w życie weszły nowe programy nauczania ukierunkowane szczególnie na uspołecznianie młodzieży. Zmiany dotyczyły roczników I, II i III. Wyeliminowano stare elementarze i czytanki, a na ich miejsce zakupiono nowe. Szkoła zmienia swoją nazwę z tradycyjnej na szkołę radości i życia[177]. Nauczyciele brali udział w różnych konferencjach prowadzonych przez inspektora Bema, gdzie omawiano napotykane przez nich trudności w realizowaniu nowych idei[178].
W kolejnych latach tj. 1934, 1935, 1936 nie odnotowano znaczących zmian mających miejsce w Szkole w Reczpolu. Nauka odbywała zgodnie z nowymi trendami, z przerwami spowodowanymi feriami, czy mroźną zimą, przez co dzieci nie mogły dotrzeć na zajęcia. Do 1936 roku nie zmieniła się też kadra nauczycielska, natomiast już maju nauczycielka Srebrawa dostała urlop macierzyński, i nie wróciła już do pracy[179]. Na jej miejsce powołano nauczycielkę Ulsenównę, jednak ta po dwóch miesiącach została przeniesiona do Birczy[180]. Z tego powodu zatrudniono nową nauczycielkę Szczurowską[181], niestety tylko na czas do końca pierwszego półrocza. Po tym okresie nową nauczycielką tymczasową zostaje pani Zofia Kunertówna[182]. Są to ostatnie informacje zapisane w Kronice szkolnej jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej.
W poniższej tabeli zostały przedstawione zmiany w kadrze nauczycielskiej, jaka pracowała w Szkole w Reczpolu od 1900 do 1939 roku.
Tabela nr 2. Kadra nauczycielska Szkoły Podstawowej w Reczpolu w latach 1900-1939
Imię i nazwisko nauczyciela |
Okres pracy |
Stopnie nauczania |
---|---|---|
Władysława Jaroszewska |
1900- 1921 |
II, IV |
Janina Rząśnicka |
1900- 1915 |
I, III |
JaninaTacyówna |
1917- 1920 |
I, III |
Janina Jaworska |
1920- 1921 |
I, III |
Janina Jaworska |
1920- 1921 |
I, III |
Franciszek Dobjasz |
1921- 1929 |
IV, V Kierownik placówki |
Imię i nazwisko nauczyciela |
Okres pracy |
Stopnie nauczania |
Maria Dobjasz |
1921-1927/1929 |
I, II, III |
Stefania Koczyrkiewiczówna |
1927 (2 miesiące) |
I, II, III |
Janina Makosikówna |
1927-1928 |
I, II, III |
Józef Kielar |
1929- 1930 |
I, II, III |
Anna Nakryjkówna |
1929- 1954 |
IV, V, VI, VII (kierownik placówki) |
Marian Kopczaluk |
1930-1930 |
I, II, III |
Czesława Michalska |
1930-1931 |
I, II, III |
Ludwika Jakubiszyn |
1931-1932 |
I, II, III |
Agnieszka Srebrawa |
1932- 1936 |
I, II, III |
p. Ulsenówna |
1936 (2 miesiące) |
I, II, III |
p. Szczurowska |
1936 (3 miesiące) |
I, II, III |
Zofia Kunertówna |
1937-1939 |
I, II, II |
Źródło: Kronika szkolna Szkoły Podstawowej w Reczpolu.
3.4.Działalność Szkoły w czasie trwania II Wojny Światowej do roku 1954
Wybuch kolejnej Wojny Światowej zatrzymał rozwój szkolnictwa w całej Polsce. Wojska niemieckie i rosyjskie zajmując kolejne tereny Polski niszczyły wszystko, co napotkały na swojej drodze. Konfiskowano jedzenie, odzież i sprzęty domowe. Wraz z rozpoczęciem Wojny zaczęły się wywozy ludności polskiej do obozów. Mieszkańców gminy Krzywcza wysiedlano na Sybir, by tam zmuszać ich do ciężkiej fizycznej pracy. Wiele osób nigdy nie powróciło z takiej podróży. Umarli
z wycieńczenia, niektórzy jeszcze w czasie długiej drogi. Ogromne represje ze strony okupantów dotknęły także ludność pochodzenia żydowskiego. Na ogromną skalę rozpoczęło się już w 1939 roku mordowanie, lub wywożenie ich do obozów koncentracyjnych[183]. Celem wroga było wyniszczenie narodu Polskiego[184]. Pierwszym ciosem wymierzonym w ludność Polską było przejęcie przez okupanta władzy nad szkołami.
O funkcjonowaniu Szkoły w czasie II Wojny Światowej niewiele wiadomo. Nie ma też informacji w samej Kronice szkolnej, w której to opisano tylko główne wydarzenia. Kolejne wpisy rozpoczynają się od 1962 roku. Z zapisów znajdujących się w Kronice wynika, że w okresie od 1939 do 1945 roku ze szkół powszechnych zniknęły takie przedmioty jak: geografia i historia, a pozostałe przedmioty uczono bardzo pobieżnie[185]. Zamknięto wszystkie szkoły średnie i uniwersytety[186].
Z wywiadu przeprowadzonego z mieszkanką Reczpola panią Marią Buś wynika, że Niemcy nie zabraniali całkowicie uczyć w szkołach w języku polskim, jednak nauka ta miała nie nawiązywać do polskiej kultury. Świadectwa szkolne wydawane były przez Generalne Gubernatorstwo dla Okupowanych Polskich Obszarów w dwóch językach, niemieckim i polskim[187]. Szkoła powszechna w Reczpolu mimo ciężkich czasów funkcjonowała na miarę swoich możliwości. Przedmioty jakich uczono
w okresie od 1939 do 1945 obejmowały[188]:
· sprawowanie
· religię
· język polski
· naukę o przyrodzie
· arytmetykę z geometrią
· rysunki
· zajęcia praktyczne
· śpiew
· ćwiczenia cielesne
· roboty kobiece
Skala ocen jaką stosowano w Szkole była następująca[189]:
· bardzo dobry
· dobry
· dostateczny
· niedostateczny
Z powodu panującej biedy niektóre dzieci (szczególnie te mieszkające daleko od Szkoły) miały problem z dotarciem na zajęcia szkolne. Utrudnienia te potęgowały się dodatkowo w okresie zimy.
Mimo, iż szkoły były podporządkowane okupantom na terenie gminy Krzywcza zorganizowano tajne nauczanie, o czym tylko jest wspomniane w Kronice szkolnej. Była to swoista walka Polaków z okupantem. Na tajnych spotkaniach rozmawiano o tym, co dzieje się na świecie, omawiano sprawy bliskie uczestnikom, starano się podtrzymać polską kulturę[190].
3.4.1. Strażnica w Reczpolu
Bardzo ważnym wydarzeniem z punktu widzenia funkcjonowania Szkoły jest powstanie strażnicy granicznej (patrz aneks nr 3). Została ona zbudowana na potrzeby niemieckiej straży granicznej „Grenschultz” stacjonującej w okresie II Wojny Światowej w Reczpolu[191]. Budowę rozpoczęto w roku 1940 pod kierownictwem inżynierów Kowalskiego i Gołębiowskiego[192]. Prace budowlane wykonywane były głównie przez mieszkańców wsi Reczpol. Budynek znajdujący się na ówczesnej granicy niemiecko-rosyjskiej niedaleko rzeki San nie został całkowicie wybudowany do czasu zakończenia wojny, dlatego w 1955 kierownictwo nad budową przejął ówczesny dyrektor Szkoły Zbigniew Skubisz[193]. Dzięki jego staraniom Strażnica została przeznaczona jako budynek szkolny. Została oddana do użytku w 1958 roku, natomiast zajęcia szkolne odbywały się tam aż do 2003 roku[194]. Od 1957 roku w budynku szkolnym mieściło się również państwowe przedszkole[195].
3.4.2.Krótki opis funkcjonowania szkoły w latach 1945-1955
W 1945 roku, kiedy to Z. S. R. R. wyparł Niemców z terenów Polski ponownie rozpoczęto odbudowywanie zniszczonego kraju[196]. W ocalałych od zniszczenia szkołach rozpoczęła się bardzo trudna praca. Również w Szkole w Reczpolu próbowano powrócić do stanu sprzed wybuchu wojny. Jak podaje autor kroniki w Szkole brakowało podręczników, sprzętu, a przede wszystkim wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej, która to stała się głównym celem ataków wroga[197]. Nauczyciele, którym przyszło pracować w takich warunkach nie mogli normalnie wykonywać swoich obowiązków. Przez cały okres okupacji kierownikiem Szkoły jak i nauczycielem stałym była Anna Nakryjkówna, natomiast do roku 1954 powoływano również nauczyciela tymczasowego, o czym była mowa wyżej. Pełną kadrę nauczycielską powołano w 1954 roku, kiedy to szkoła została przekształcona na siedmioklasową instytucję edukacyjną[198]. Dodatkowo mianowano nowego dyrektora Szkoły Zbigniewa Skubisza. Sale szkolne mieściły się w dwóch budynkach, właściwej szkole- dwie sale lekcyjne i budynku przyszkolnym jedna sala[199].
W tabeli poniżej przedstawiono jak zmieniała się kadra nauczycielska pracująca w Szkole w Reczpolu od roku 1945 do 1955.
Tabela nr 3. Nauczyciele pracujący w Szkole Podstawowej w Reczpolu od 1939 do 1955 roku
Lp. |
Imię i nazwisko nauczyciela |
Okres pracy |
---|---|---|
1. |
Anna Nakryjkówna |
1929- 1954 |
2. |
Michalina Kisielewicz |
1945-1945 |
3. |
Anna Tuczańska |
1947-1948 |
4. |
Stanisława Kasperska |
1950-1951 |
5. |
Janina Buczek |
1950-1951 |
6. |
Krystyna Fleszar |
1950-1951 |
7. |
Helena Opałka |
1951-1952 |
8. |
Helena Pyra |
1952-1953 |
9. |
Zbigniew Skubisz ( dyrektor Szkoły) |
1954-1991 |
10. |
Zofia Jucha |
1953-1954 |
11. |
Elżbieta Barańska |
1953-1954 |
12. |
Anna długosz- Pachuta |
1954-1955 |
13. |
Henryka Wojdyło |
1954-1955 |
14. |
Genowefa Głowacz |
1954-1955 |
15. |
Janina Szabaga |
1954-1955 |
16. |
Helena Krukowska |
1954-1955 |
17.
|
Irena Pawluk | 1954-1955 |
|
Źródło: Oficjalna strona Szkoły Podstawowej: http://www.reczpol.edu.pl/jomla/index.php.
Zakończenie
1. Szkoła Podstawowa w Reczpolu jest placówką oświatową, która posiada długą i bogatą historię. Jej powstanie możemy przypisać do roku 1899 od kiedy prowadzona jest w Szkole oryginalna metryka szkolna. Znaleźć w niej można takie informacje jak dane i liczba pierwszych uczniów, którzy zostali zapisani do Szkoły powszechnej. Szkoła Podstawowa w Reczpolu posiada dodatkowo oryginalny rękopis Kroniki szkolnej, w której opisane są wydarzenia z życia Szkoły od roku 1914.
2. Nauczanie zmieniało się w Szkole na przestrzeni lat i uzależnione było od standardów obowiązujących w danym okresie. Dodatkowo program nauczania narzucany był przez państwo Austro-Węgier, które podczas I rozbioru Polski przejęło władze nad terenami Galicji.
3. Wybuch najpierw I, a następie II Wojny Światowej spowodował zahamowanie rozwoju szkolnictwa w Polsce, a tym samym zatrzymał działalność Szkoły Podstawowej w Reczpolu. Od 1914 do 1915 roku Szkoła była zamknięta. Budynek szkolny został bardzo zniszczony przez najeźdźców. W czasie działań wojennych spalono większość dokumentów szkolnych. Dzieci nie miały warunków by swobodnie pobierać naukę. Brakowało ławek, krzeseł, tablic oraz różnych innych środków dydaktycznych. W miarę swoich możliwości Szkoła starała się wrócić do stanu sprzed wybuchu wojny. Niestety, kiedy już zauważono znaczny postęp nastała kolejna Wojna Światowa. Okupant przejął władzę nad sprawami oświaty, ze szkół zniknęły takie przedmioty jak historia i geografia. Dzieci uczono bardzo pobieżnie pozostałych przedmiotów. Językiem nauczania został język polski, jednak świadectwa szkole były wydawane zarówno w języku polskim jak i niemieckim.
4. Kadra nauczycielska w okresie od 1914 do 1945 roku zmieniała się bardzo często i powoływana była przez władze zwierzchne. Początkowo naukę w Szkole w Reczpolu prowadziły dwie nauczycielki, stała i tymczasowa. Ilość nauczycieli pracujących w szkole uzależniona była również od możliwości finansowych gminy. W 1921 roku mianowano na pierwszego kierownika placówki Franciszka Dobjasza. W latach 1903-1958
5. Baza lokalowa Szkoły nie wydawała się być najgorsza. Szkoła mieściła się w murowanym budynku, w którym znajdowały się dwie sale lekcyjne, kuchnia, kancelaria i spiżarnia. W 1958 Szkoła zmieniła swoja siedzibę. Na budynek szkolny została przeznaczona stanica wojskowa, zbudowana w czasie II Wojny Światowej na potrzeby wojsk niemieckich przez miejscowych rzemieślników. Zajęcia lekcyjne odbywały się tam aż do roku 2006. Początkowo Szkoła funkcjonowała jako jednoklasowa placówka, następnie przekształciła się w szkołę dwuklasową, by w 1964 być już 7-klasową instytucją edukacyjną. Na podstawie powyższego można powiedzieć, iż obrane w niniejszej pracy tezy zostały potwierdzone.
Bibliografia
1. Adamczyk M., Szkolnictwo ludowe w obwodzie Sądeckim w latach 1772-1848, „Rocznik Sądecki”, t. 18
2. Bartmiński Ks. S., Krasiczyn dzieje parafii i społeczności naszkicowane przez starego proboszcza t. 1, Przemyśl 2010, wyd. San Set
3. Bartnicka Kalina, Szybiak Irena, Zarys historii wychowania, wyd. Żak, Warszawa 2001.
4. Dobrzański J., Wychowanie i szkolnictwo w zaborze austriackim na przełomie XVIII
i XIX w., [w:] Ł. Kurdybacha, Historia wychowania, t. 2, Warszawa 1967
5. Draus J., R. Terlecki, Historia wychowania wiek XIX i XX, wyd. WAM, Kraków 2009
6. Dziennik Ustaw 1950 r. nr 9 poz. 87, O przejęciu przez Państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego.
7. Felczyński Z., Rozwój kulturalny Przemyśla w latach 1772-1918, [w:] F. Persowski, A. Kunysz, J.Olszak (red), Tysiąc lat Przemyśla. Zarys historyczny, t. 2, Warszawa- Kraków 1974
8. Gałczyńska Teresa, Historia szkoły ludowej w Albigowej. Cz. 1. Nakładem autorki, Łańcut 2010.
9. Herbarz Polski Kaspra Niesieckiego S. J. Powiekszony dodatkami z późniejszych autorów, rekopismów, dowodów urzędowych, wyd. Jan Dep. Bobrowicz 1840,t. V
10. Krupa M., Szkoła Ludowa w Galicji w latach 1772-1790, „Rozprawy z dziejów oświaty”, t. 24, 1981
11. Kubal G., Miejscowości gminy Krzywcza na przestrzeni wieków, Krosno- Targowiska 1999, wyd. Arete II.
12. Kumor B., Szkolnictwo Ludowe w Diecezji Tarnowskiej 1786-1850, [w:] A. Meissner (red.), Z dziejów oświaty w Galicji, Rzeszów 1898
13. Łobocki Mieczysław, Metody i techniki badań pedagogicznych, Kraków 2003, wyd. Impuls
14. Majchrowicz F. , Historja Pedagogji, Ze Szczególnym Uwzględnieniem Dziejów Wychowania I Szkół W Polsce, Instytut Wydawniczy "Biblioteka Polska", 1922
15. Maszke A. W., Metody i techniki badań pedagogicznych, Rzeszów 2008, wyd. Uniwersytet Rzeszowski
16. Miąso Józef, Z dziejów szkolnictwa ukraińskiego w Galicji 1869-1914, [w:] Rozprawy z Dziejów Oświaty, t. XXXIV
17. Pelczar R., Szkoły parafialne na pograniczu polsko- ruskim (ukraińskim) w Galicji
w latach 1772- 1869, Lublin 2009
18. Pelczar Roman , Uwarunkowania rozwoju szkolnictwa w Galicji w okresie lat 1772- 1918, [w:] Karpacki przegląd naukowy nr 4 (8), wyd. RUTHENUS, Krosno 2013
19. Pilch Tadeusz, Zasady badań pedagogicznych, Warszawa 1998, wyd. „Żak”,
20. Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów Słowiańskich,pod red. Bronisława Chlebowskiego I Władysława Walewskiego, tom IX, Warszawa 1888, wyd. Druk „wieku” Nowy Świat.
21. Śliwiński F., Organizacja władz szkolnych i szkolnictwa wszystkich stopni w Polsce odrodzonej. Podręcznik dla kandydatów do zawodu nauczycielskiego, wyd. Książnica Atlas, Lwów- Warszawa 1921.
Zaczyński Władysław, Praca badawcza nauczyciela, wyd. Wydawnictwo Szkolne i pedagogiczne, Warszawa 1968.
Strony internetowe
1. http://www.reczpol.edu.pl/jomla/index.php
2. http://www.krzywcza.eu/
Aneksy
1. Zdjęcie okładki Kroniki Szkoły Podstawowej w Reczpolu
2. Zdjęcie przykładowych stron Kroniki Szkolnej Szkoły Podstawowej w Reczpolu
3. Zdjęcie Strażnicy niemieckiej „Grenschultz” przekształconej
w budynek Szkoły
4. Kserokopia oryginalnego świadectwa szkolnego z 1939/40 roku.
5. Oficjalna strona internetowa Szkoły Podstawowej w Reczpolu.
6. Strona internetowa gminy Krzywcza
Spis tabel
Tabela nr 1. Dane statystyczne dot. liczby mieszkańców wsi Reczpol
Tabela nr 2. Kadra nauczycielska Szkoły Podstawowej w Reczpolu w latach 1900-1939
Tabela nr 3. Nauczyciele pracujący w Szkole Podstawowej w Reczpolu od 1939 do 1955 roku
[1]G.Kubal, Miejscowości gminy Krzywcza na przestrzeni wieków, Krosno- Targowiska 1999, wyd. Arete II, s. 6.
[2]Tamże, s.13.
[3]Tamże, s.13-14.
[4]Tamże, s.15.
[5]Oficjalna strona Szkoły Podstawowej w Reczpolu, http://www.reczpol.edu.pl/jomla/index.php.
[6]Tamże.
[7]G.Kubal, Miejscowości gminy Krzywcza… dz. Cyt., s. 151.
[8]Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów Słowiańskich,pod red. Bronisława Chlebowskiegi I Władysława Walewskiego, tom IX, Warszawa 1888, wyd. Druk „wieku” Nowy Świat, s. 582.
[9]Tamże, s. 582.
[10]G. Kubal, Miejscowości gminy… dz. Cyt., s. 45.
[11]Tamże, s. 45-46.
[12]Tamże, s. 41-43.
[13]Tamże, s. 43-44.
[14]Tamże, s. 44.
[15]Tamże, s. 45-46.
[16]Tamże, s. 44-45.
[17]Tamże, s. 48.
[18]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s.48
[19]Tamże, s. 48-49, 58.
[20]Tamże, s. 48-61.
[21]Tamże, s. 59.
[22]Tamże, s. 59-60.
[23]Tamże, s. 60-61
[24]Herbarz Polski Kaspra Niesieckiego S. J. Powiekszony dodatkami z późniejszych autorów, rekopismów, dowodów urzędowych, wyd. Jan Dep. Bobrowicz 1840,t. V, s. 357-358.
[25]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s 60-65.
[26]Ks. S. Bartmiński, Krasiczyn dzieje parafii i społeczności naszkicowane przez starego proboszcza
t. 1, Przemyśl 2010, wyd. San Set, s. 345.
[27]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s 60-62.
[28]Tamże, s. 63.
[29]Tamże.
[30]Tamże.
[31]Tamże.
[32]Dziennik Ustaw 1950 r. nr 9 poz. 87, O przejęciu przez Państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego.
[33]Ks. S. Bartmiński, Krasiczyn dzieje… dz. Cyt., s. 354.
[34]Tamże.
[35]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s 77.
[36]Tamże, s. 75.
[37]Tamże.
[38]Tamże.
[39]Tamże, s. 75-76.
[40]Tamże.
[41]Tamże.
[42]Tamże, s. 78.
[43]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania wiek XIX i XX, wyd. WAM, Kraków 2009, s.98.
[44]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s. 81-82.
[45]Kronika Szkoły Podstawowej w Reczpolu znajdująca się w posiadaniu dyrektora Szkoły.
[46]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s. 82.
[47]Kronika Szkolna.
[48]Tamże.
[49]Kronika Szkolna.
[50]J. Draus, R. Terlecki, Historia…, dz. Cyt., s.115.
[51]G. Kubal, Miejscowości gminy…,dz. Cyt., s. 85.
[52]Tamże, s. 86.
[53]Tamże, s. 87.
[54]Protokół z lustracji gminy przeprowadzony w dniach 12-13 listopada 1935 roku przez Inspektora Wincentego Zagórskiego.
[55]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s. 91.
[56]Protokół z lustracji… dz. Cyt.
[57]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt. s. 89-91.
[58]Tamże, s. 93.
[59]Tamże, s. 97.
[60]Tamże.
[61]Tamże, s. 97-98.
[62]Tamże.
[63]Tamże, s. 98.
[64]Tamże.
[65]Tamże, s.97-99.
[66]Tamże, s. 99.
[67]Tamże, s. 100.
[68]Tamże.
[69]Wywiad przeprowadzony z mieszkańcem gminy Krzywcza dnia 2. 04.2016 roku panem Wiesławem Sitnik.
[70]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt. s. 101.
[71]Tamże, s. 102.
[72]Tamże.
[73]Tamże.
[74]Tamże.
[75]Tamże, s. 103-104.
[76]Tamże, s. 107.
[77]Dane statystyczne znajdujące się w Urzędzie Gminy Krzywcza z roku 1946.
[78]G. Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt. s. 109-111.
[79]Tamże, s. 114-115.
[80]Tamże, s, 120-122.
[81]Tamże, s. 124.
[82]Tamże, s. 129-130.
[83]Tamże, s. 130-131.
[84]„Historia testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae. (łac.)”.
[85]A. W. Maszke, Metody i techniki badań pedagogicznych, Rzeszów 2008, wyd. Uniwersytet Rzeszowski, s. 86.
[86]Tadeusz Pilch, Zasady badań pedagogicznych, Warszawa 1998, wyd. „Żak”, s. 24.
[87]A. W. Maszke, Metody…, dz. Cyt., s. 93.
[88]Mieczysław Łobocki, Metody i techniki badań pedagogicznych, Kraków 2003, wyd. Impuls, s. 26.
[89]A. W. Maszke, Metody…, dz. Cyt., s. 156.
[90] A. W. Maszke, Metody…, dz. Cyt., s. 157.
[91]T. Pilch, Zasady…, dz. Cyt., s. 76.
[92] T. Pilch, Zasady…, dz. Cyt., s. 46.
[93] M. Łobocki, Metody…, dz. Cyt., s.298.
[94] Tamże, s. 299.
[95] T. Pilch, Zasady…, dz. Cyt., s. 45.
[96] A. W. Maszke, Metody…, dz. Cyt., s. 161.
[97] Tamże.
[98] Tamże.
[99]T. Pilch, Zasady…, dz. Cyt., s. 46.
[100]Encyklopedia PWN, informacje znajdujące się na oficjalnej stronie internetowej, http://encyklopedia.pwn.pl/.
[101]Encyklopedia PWN.
[102]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania…., dz. cyt., s. 97-98.
[103]M. Krupa, Szkoła Ludowa w Galicji w latach 1772-1790, „Rozprawy z dziejów oświaty”, t. 24, 1981, s. 64-65.
[104]J. Dobrzański, Wychowanie i szkolnictwo w zaborze austriackim na przełomie XVIII i XIX w., [w:] Ł. Kurdybacha, Historia wychowania, t. 2, Warszawa 1967, s. 116.
[105]Roman Pelczar, Uwarunkowania rozwoju szkolnictwa w Galicji w okresie lat 1772- 1918, [w:] Karpacki przegląd naukowy nr 4 (8), wyd. RUTHENUS, Krosno 2013, s. 13.
[106]Tamże, s. 14.
[107]Tamże, s. 15.
[108]Tamże.
[109]B. Kumor, Szkolnictwo Ludowe w Diecezji Tarnowskiej 1786-1850, [w:] A. Meissner (red.),
Z dziejów oświaty w Galicji, Rzeszów 1898, s. 109-110; M. Adamczyk, Szkolnictwo ludowe
w obwodzie Sądeckim w latach 1772-1848, „Rocznik Sądecki”, t. 18, s. 40.; F. Majchrowicz, Historja Pedagogji, Ze Szczególnym Uwzględnieniem Dziejów Wychowania I Szkół W Polsce, Instytut Wydawniczy "Biblioteka Polska", 1922. s.124-125.
[110]Roman Pelczar,Uwarunkowania…, dz. Cyt., s. 16.
[111]Tamże, s. 16-17.
[112]M. Krupa M. Krupa, Szkoła Ludowa w Galicji…, dz. Cyt., s. 65-66.
[113]Roman Pelczar, Uwarunkowania…, dz. Cyt., s. 17.
[114]Tamże, s. 18.
[115]Tamże, s. 19.
[116]Z. Felczyński, Rozwój kulturalny Przemyśla w latach 1772-1918, [w:] F. Persowski, A. Kunysz, J.Olszak (red), Tysiąc lat Przemyśla. Zarys historyczny, t. 2, Warszawa- Kraków 1974, s. 165.
[117]R. Pelczar, Szkoły parafialne na pograniczu polsko- ruskim (ukraińskim) w Galicji w latach 1772- 1869, Lublin 2009, s. 49.
[118]J. Draus, R. Terlecki, Historia…, dz. Cyt., s.98.
[119]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania…, dz. Cyt., s. 98; Roman Pelczar, Uwarunkowania… dz. Cyt., s. 21-22.
[120]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania…, dz. Cyt., s.98.
[121]Tamże.
[122]Tamże, s.99.
[123]Tamże.
[124]Roman Pelczar, Uwarunkowania… dz. Cyt., s. 24.
[125]Tamże, s. 22.
[126]Tamże, s. 23.
[127]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania…, dz. Cyt. s.99.
[128]T. Fiutowski, dz. cyt., s. 66-69.
[129]Roman Pelczar, Uwarunkowania dz. Cyt., s. 25.
[130]Tamże.
[131]J. Draus, R. Terlecki, Historia wychowania…, s. 100.
[132]Tamże.
[133]Kronika Szkoły.
[134]Kronika Szkoły.
[135]Kronika Szkoły.
[136]Kronika Szkoły.
[137]Roman Pelczar,Uwarunkowania…, dz. Cyt., s. 25.
[138]Kronika Szkoły.
[139]Tamże.
[140]Tamże.
[141]Tamże.
[142]Tamże.
[143]Tamże.
[144]Prof. Dr hab. Stefan Możdżeń, Założenia ideowe pracy wychowawczej w galicyjskich szkołach ludowych, s. 91-92, artykuł znajdujący się na oficjalnej stronie Pedagogiki Katolickiej, http://pedkat.pl/
[145]Kronika Szkoły.
[146]Miąso Józef, Z dziejów szkolnictwa ukraińskiego w Galicji 1869-1914, [w:] Rozprawy z Dziejów Oświaty, t. XXXIV, s. 56.
[147]Prof. Dr hab. Stefan Możdżeń, Założenia ideowe…, dz. Cyt., s. 89.
[148]Kronika Szkoły.
[149]Tamże.
[150]Tamże.
[151]Tamże.
[152]Tamże.
[153]Tamże.
[154]Tamże.
[155]Tamże.
[156]Prof. Dr hab. Stefan Możdżeń, Założenia ideowe…, dz. Cyt., s. 91.
[157]Kronika Szkoły.
[158]Prof. Dr hab. Stefan Możdżeń, Założenia ideowe…, dz. Cyt., s. 90.
[159]Kronika Szkoły.
[160]Tamże.
[161]Tamże.
[162]Tamże.
[163]Tamże.
[164]Tamże.
[165]Tamże.
[166]Tamże.
[167]Tamże.
[168]Tamże.
[169]Tamże.
[170]Tamże.
[171]Tamże.
[172]Tamże.
[173]Tamże.
[174]Tamże.
[175]Tamże.
[176]Tamże.
[177]Tamże.
[178]Tamże.
[179]Tamże.
[180]Tamże.
[181]Tamże.
[182]Tamże.
[183].Kubal, Miejscowości gminy…, dz. Cyt., s.101.
[184]Kronika Szkoły.
[185]Tamże.
[186]Tamże.
[187]Wywiad przeprowadzony z mieszkanką wsi Reczpol panią Marią Buś., Świadectwo szkolne z roku 1939/40.
[188]Świadectwo szkolne z roku 1939/40.
[189]Tamże.
[190]Kronika Szkoły.
[191]Strona internetowa Stanicy w Reczpolu, http://zabaweczki.internetdsl.pl/www/reczpol/index.php.
[192]Tamże.
[193]Tamże.
[194]Oficjalna strona Szkoły…
[195] Tamże.
[196]Kronika Szkoły.
[197]Tamże.
[198]Tamże.
[199]Tamże.